Zandberg: Prokuratura wycofała się z kuriozalnego pomysłu delegalizacji Razem

Nie ma podstaw do delegalizacji Partia Razem – poinformowała w komunikacie Prokuratura Krajowa. - Stwierdziła jednoznacznie rzecz oczywistą: partia Razem jest partią lewicy demokratycznej, antytotalitarną, kontynuatorką Polskiej Partii Socjalistycznej i nie ma nic wspólnego z niedemokratycznymi reżimami - wręcz przeciwnie, konsekwentnie stoi po stronie demokracji i praw człowieka - mówił Adrian Zandberg w programie #RZECZoPOLITYCE.

Aktualizacja: 15.03.2018 09:53 Publikacja: 15.03.2018 09:41

Zandberg: Prokuratura wycofała się z kuriozalnego pomysłu delegalizacji Razem

Foto: tv.rp.pl

Zandberg ocenił, że to partia Razem jest partią demokratycznej lewicy. - SLD to jest taki specyficzny twór, który chyba głównie koncentruje się teraz na obsługiwaniu sentymentu. Ostatnim przykładem, symbolem tego jest pani (Monika) Jaruzelska, która ma być teraz jedną z liderek SLD czy twarzą SLD. Jest to jakiś wybór Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który chce wejść w oparciu o tego typu sentymenty do Sejmu. To ich wybór - mówił.

Pytany o tzw. ustawę "degradacyjną", polityk Razem stwierdził, że zajmowanie się nią to "fistaszki". - Realny problem, z którym mamy dzisiaj do czynienia, to jest kwestia, jeśli mówimy o funkcjonowaniu polityki historycznej i odniesieniu się do tego w jaki sposób funkcjonował tamten reżim, to jest kompletne załamanie pamięci historycznej o tym, czym była pierwsza "Solidarność" - o masowym ruchu społecznym, który żądał praw socjalnych i praw demokratycznych, o tych wszystkich cichych bohaterach, którzy ponosili karę, którzy byli represjonowani i którzy nie znaleźli się w pierwszym szeregu, o robotnikach, którzy stanowili siłę tego ruchu i którzy ponieśli olbrzymią cenę za pierwsze lata transformacji. Wreszcie o świetnych pomysłach, o ideach, które w pierwszej "Solidarności" żyły, takich jak samorządność pracownicza, jak delegacja władzy w dół, nie tylko jeżeli chodzi o samorządy terytorialne, ale też jeżeli chodzi o zakłady pracy, jak upodmiotowienie. To jest ten sposób myślenia o społeczeństwie, o polityce, który III RP zagubiła - stwierdził Zandberg.

 

"Dworczyk to symbol kapitulacji PiS"

Kto będzie kandydatem Razem na prezydenta stolicy? - Mam nadzieję, że będziemy mogli o takich personalnych decyzjach powiedzieć dziennikarzom późną wiosną - zastrzegł Zandberg, ale zapowiedział, że głównym celem jego ugrupowania jest doprowadzenie do stworzenia alternatywy. - Ja bardzo chciałbym, żebyśmy na poziomie samorządowym skończyli z tym obłędnym wyborem albo PiS albo Platforma i nic innego. Mam nadzieję, że uda się w wielu miastach doprowadzić do tego, że takie listy społeczne powstaną - stwierdził, podając jako przykład Białystok, gdzie "niemalże dopięta" jest już lista społeczna, wspierana przez Razem.

- My w Warszawie staramy się doprowadzić do tego, żeby była alternatywa. A jaka osoba będzie twarzą na poziomie miejskich w tych wyborach, tego bloku, który będzie konkurować z PiS-em i z Platformą, to naprawdę ma drugorzędne znaczenie - dodał polityk.

Zandberg ocenił, że Rafał Trzaskowski, kandydat PO i Nowoczesnej na prezydenta Warszawy, za szybko wystartował ze swoją kampanią. Mówiąc o potencjalnych kandydatów z PiS wyżej ocenił szansę Patryka Jakiego, a udział w wyborach Michała Dworczyka nazwał "symbolem kapitulacji".

- To jest dosyć oczywiste, że wystawienie Dworczyka to tak, jak gdyby PiS od razu powiedział "wiemy, że w Warszawie nie mamy czego szukać". Myślę, że PiS w Warszawie nie ma większych szans na zwycięstwo w wyborach samorządowych, ale (Patryk) Jaki to przynajmniej byłaby deklaracja, że PiS ma przynajmniej ambicje udawać, że o tę Warszawę walczy. Dworczyk czy (marszałek Senatu, Stanisław) Karczewski to już po prostu jak podpisanie kapitulacji - komentował.

"To, co zrobił w tym momencie PiS, to jest tylko i wyłącznie rozwiązanie problemu jednej branży" - m

"To, co zrobił w tym momencie PiS, to jest tylko i wyłącznie rozwiązanie problemu jednej branży" - mówił o wolnych niedzielach w handlu gość Jacka Nizinkiewicza.

tv.rp.pl

"Wolne niedziele? Musimy iść dalej"

Zapytany przez prowadzącego program Jacka Nizinkiewicza o wolne niedziele, Zandberg odparł, że "musimy iść dalej". - Dzisiaj jest bardzo wiele zawodów w Polsce, w których ludzie pracują np. ciągle na "śmieciówkach", którego to problemu PiS ciągle nie rozwiązał - mówił.

- To, czego potrzebujemy to potrzebujemy w końcu ucywilizować rynek pracy i skończyć ze "śmieciówkami", i wszystkim, absolutnie wszystkim pracującym w Polsce, zagwarantować prawo do niedzielnego wypoczynku przez przynajmniej dwie niedziele w miesiącu. To, co zrobił w tym momencie PiS, to jest tylko i wyłącznie rozwiązanie problemu jednej branży - tłumaczył. - I OK, widzimy, że świat się nie załamał, te wszystkie alarmistyczne prognozy, jaka to będzie apokalipsa w wyniku tego, ośmieszyły tych ekspertów, którzy je wygłaszali. Ale dla mnie to jest za mało, bo ja po prostu chciałbym, żeby niedzielny odpoczynek to było prawo wszystkich pracowników. I musimy iść dalej, a nie zamykać się tylko i wyłącznie na takim zadowoleniu "O! Rozwiązano sprawę, jeżeli chodzi o grupę sprzedawców, pracowników handlu" - dodał. Zastrzegł, że oczywiście są zawody, w których praca w niedzielę jest konieczna. - Ale to nie znaczy, że nie można ich zorganizować w taki sposób, żeby ci, którzy pracują, mieli tak rozłożony harmonogram pracy, żeby mieć zagwarantowaną przynajmniej część niedziel tak, żeby móc spędzić czas z rodziną. Przypominam, że pierwsza "Solidarność" to był ruch, który upominał się o wolne soboty. I to jest też część tej tradycji, mam wrażenie, która w pamięci historycznej znikła - zauważył jeden z liderów partii Razem.

- Myślę, że warto porozmawiać w ogóle o tym, żeby stawki za pracę w weekendy były zdecydowanie wyższe i żeby ten weekend zaczął być poważnie traktowany przez pracodawców, bo niestety jest tak, że w wielu branżach, zwłaszcza tam, gdzie związki zawodowe są mikre, gdzie są słabe, pracodawca podchodzi do tych sobót i do niedziel trochę jak do niemalże zwykłego dnia - dodał. Zaproponował też, by "jeżeli ktoś jest zmuszony do tego, żeby pracować w niedzielę, to dostawał w zamian nie jeden, tylko dwa dni wolnego". - Tak żeby firmy miały jakąś motywację, żeby przestać ludzi zmuszać do pracy w weekendy. Ta praca w weekendy to naprawdę powinien być wyjątek, a nie reguła - zwrócił uwagę Adrian Zandberg.

Zandberg ocenił, że to partia Razem jest partią demokratycznej lewicy. - SLD to jest taki specyficzny twór, który chyba głównie koncentruje się teraz na obsługiwaniu sentymentu. Ostatnim przykładem, symbolem tego jest pani (Monika) Jaruzelska, która ma być teraz jedną z liderek SLD czy twarzą SLD. Jest to jakiś wybór Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który chce wejść w oparciu o tego typu sentymenty do Sejmu. To ich wybór - mówił.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wybory samorządowe 2024: Gdzie odbędzie się II tura? Kraków, Poznań i Wrocław znów będą głosować
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Koniec epoki Leszka Millera. Nie znajdzie się na listach do europarlamentu
Polityka
Polexit. Bryłka: Zagłosowałabym za wyjściem Polski z UE
Polityka
"To nie jest prawda". Bosak odpowiada na zarzut ambasadora Izraela
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Wybory samorządowe 2024. Kto wygra w Krakowie? Nowy sondaż wskazuje na rolę wyborców PiS