Zandberg krytycznie odnosi się do Marszu Niepodległości, który 11 listopada przeszedł ulicami Warszawy. Jego uczestnikom wypomina "flagi z krzyżem celtyckim - symbolem neonazistów" oraz transparenty głoszące pochwałę "czystej krwi" i "białej Europy", a także udział w marszu m.in. słowackich i włoskich faszystów.

Polityk Razem oskarża jednocześnie polską prawicę o to, że ta zamiast odciąć się od Marszu Niepodległości "ślini się do stadionowych bandziorów i neofaszystów", podczas gdy "miliony Polaków patrzą na ten pokaz barbarzyństwa z obrzydzeniem".

Zandberg zauważa z przekąsem, że TVP "opowiada bajki o rodzinnym święcie normalnych rodzin", a o kontrowersyjnych transparentach czy uczestnikach Marszu Niepodległości krzyczących "Sieg heil" mówi, że jest to margines. "Dziesiątki flag z celtykami to 'margines'? Rasistowskie hasła skandowane przez tysiące gardeł to 'margines'?" - pyta polityk.

"Rasistowskie hasła, neofaszystowskie symbole - to nie ma nic wspólnego z patriotyzmem. Dla takich zachowań nie powinno być miejsca na ulicach polskich miast. To obraza dla polskich patriotów, którzy walczyli o niepodległą, demokratyczną Rzeczpospolitą" - przekonuje Zandberg, który ubolewa, że obrazy z Marszu Niepodległości "nie otrzeźwiły części polskiej prawicy.

W tegorocznym Marszu Niepodległości wzięło udział - według wyliczeń policji - 60 tys. osób. Ratusz szacuje liczbę uczestników na 30 tys.