- Ten projekt został przepchnięty w sposób absolutnie skandaliczny. Od pierwszego czytania, do momentu wejścia w życie tego projektu - ten czas można liczyć de facto w dniach, bo nie w miesiącach - powiedział Zandberg zwracając uwagę, że zgłaszanie projektu ustawy jako poselskiego, a nie rządowego, jest sposobem, przy którym można ukryć wpływ lobbystów. - Sama ustawa w ministerstwie była procedowana już pół roku wcześniej. Została poddana druzgocącej krytyce ze strony organizacji społecznych i wycofana. I wróciła jako "wrzutka" poselska właśnie po to, żeby można było uniknąć zapisów ustawy lobbingowej - tłumaczył polityk.

Jego zdaniem zamieszanie związane z ustawą ma dwa aspekty. Oprócz przyjrzenia się sposobowi jej uchwalania, należy po prostu ją odwołać. - Tę ustawę trzeba po prostu odkręcić, ale to nie uratuje tych drzew, które już poszły pod topór - mówił.

Nie zgodził się z tym drugi gość programu w Polsat News, Jarosław Sachajko z Kukiz'15, który powiedział, że Polacy nie są ustawie przeciwni. - Wszyscy rolnicy prosili aby pilnować tej ustawy, aby nie musieli oszukiwać, nie musieli ciąć po nocy, nie musieli niszczyć drzew, tylko żeby mogli swoje drzewa normalnie wycinać - mówił polityk.

- To jest wprowadzenie na miejsce państwa teoretycznego wolnoamerykanki, w której niemal każdemu wolno wszystko, bo szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie i nie będzie mi tu żaden urzędnik mówił, co mam zrobić ze swoją własnością - ripostował Zandberg. - To jest takie myślenie jak z XVI-XVII wieku, myślenie, które swego czasu Rzeczpospolitą doprowadziło do upadku. To, czego my w Polsce potrzebujemy, to szacunku wobec regulacji i sprawnych instytucji, które umieją wyegzekwować te regulacje - powiedział działacz partii Razem.

- Gdyby PiS poważnie traktował swoje zobowiązanie o oczyszczeniu państwa z niejasnych wpływów lobbingowo-biznesowych, to instytucje publiczne powinny się bardzo wnikliwie przyjrzeć procesowi powstawania tej ustawy - twierdzi Zandberg.