"Rzeczpospolita": W czym specjalizuje się kierowana przez pana placówka?
Henryk Kawalski: Przede wszystkim w otolaryngologii dziecięcej. Choć działamy także w zakresie chirurgii, ortopedii czy urologii. Aż 70 proc. naszych pacjentów stanowią dzieci. Nasz szpital funkcjonuje od 21 lat. Ale tak naprawdę, jeśli chodzi o zespół medyczny, to znamy się znacznie dłużej. Z sal operacyjnych, gabinetów czy z jednego ze śląskich oddziałów laryngologii, którego zamknięcie zbiegło się z otwarciem naszego szpitala.
Kadra to największy atut?
Zdecydowanie. Mamy własny zespół lekarzy specjalistów, w tym pracowników naukowych, docentów, profesorów. Mają oni poczucie misji oraz pracy zespołowej. Nie występuje u nas problem fluktuacji kadr. Dodam też, że w skali całego województwa śląskiego, w zakresie otolaryngologii dziecięcej, nasz szpital leczy kompleksowo 25 proc. wszystkich pacjentów. Składa się na to ogromna liczna porad i zabiegów.
Jakie jest zapotrzebowanie na otolaryngologię?