Obowiązujący od 1 lipca Jednolity Plik Kontrolny miał być bronią fiskusa w walce z podatkowymi nadużyciami. Na razie zmienił w horror pracę księgowych. JPK zmusza bowiem do osobnego księgowania każdej pozycji z faktur zakupowych.
– Nasi klienci są zszokowani tym obowiązkiem – mówi Paweł Łabno, doradca podatkowy z kancelarii Czyż Łabno Wojtowicz-Janicka. – Niektóre otrzymywane przez nich faktury zawierają nawet kilkaset pozycji.
– Żaden księgowy nie wprowadza faktury zawierającej 100 pozycji, np. za materiały biurowe o tej samej stawce VAT, punkt po punkcie (długopisy, zeszyty, spinacze itp.). To nie ma sensu – mówi doradca podatkowy Marcin Madej.
Księgowi na forach dyskusyjnych alarmują, że do rozksięgowywania faktur, np. z hipermarketów budowlanych czy spożywczych, konieczne będzie zatrudnienie dodatkowych osób. – Taki obowiązek jest sporym obciążeniem biurokratycznym – potwierdza Agnieszka Durlik, ekspert Krajowej Izby Gospodarczej. – Na dodatek nieuzasadnionym. Jeśli urzędy skarbowe chcą zweryfikować fakturę, mogą przecież wezwać firmę do przedstawienia wyjaśnień.
Zdaniem Mariusza Korzeba, doradcy podatkowego, eksperta Pracodawców RP, obowiązek przygotowywania danych w postaci poszczególnych pozycji z zakupowych faktur utrudnia raportowanie.