Kolejne ekipy głowią się nad tym, co zrobić z mediami publicznymi, aby uczynić z nich sprawny, ale będący na usługach tych ekip, mechanizm. A to przecież nie tak.
Funkcja celu
Celem nie jest rzucenie mediów na kolana, nie jest zgięcie ani połamanie kręgosłupów dziennikarzy, nie jest przejęcie mediów poprzez nominacje według klucza: „my i nasi koledzy, z innymi precz". Nie jest zamknięcie mediów i uczynienie z nich narzędzia propagandy takiej czy innej, ale wręcz odwrotnie: otwarcie ich na różne nurty, skończenie z modelem mediów jako łupu, wpuszczenie powietrza, wymaganie od pracowników mediów respektowania kodeksów etycznych, zasad i zwyczajnej przyzwoitości.
Głównym problemem mediów nie jest finansowanie, ale zasady. Gdy będą one respektowane, znajdą się i pieniądze. A znajdą się dlatego, że na takie media będzie zapotrzebowanie. To zupełnie odmienny sposób rozumowania od tego, jakie od kilku już lat proponują szef KRRiT i kolejni prezesi TVP, Polskiego Radia i PAP apelujący o pieniądze, jeszcze więcej pieniędzy, nie analizując, dlaczego ludzie odwracają się od ich mediów, także decyzjami o niepłaceniu abonamentu.
Media odchodzące od zasad tracą wiarygodność, sympatię, tożsamość. Niezależnie, czy sprzedają się politykom czy biznesowi, przestają być poważnie traktowane. Ratunkiem dla nich jest wyłącznie przywrócenie ich do świata zasad, przywrócenie równowagi i obiektywizmu. Dopiero później porozmawiajmy o pieniądzach.
Zasady, jakie konstytuują wysokojakościowe media, zostały wielokrotnie spisane w innych krajach (choć dla mnie mistrzostwem tego gatunku pozostaje wciąż „The New Ethics of Journalism: Principles for the 21st Century" powstały w Poynter Institute). W Polsce pojęcie „medium wysokojakościowego" jest mgliste, kodeksy etyczne wprowadzane przez kolejne media są nierealizowalne, a zapisy dotyczące kwestii zasadniczych – pozostają najczęściej martwe.