Dlaczego Polacy obawiają się muzułmanów?

Polacy boją się odmienności muzułmańskiej nie jako takiej, ale jako konsekwencji swobód otwierających drogę do postaw roszczeniowych i zawłaszczania tolerancji – twierdzi publicysta.

Aktualizacja: 03.11.2015 22:24 Publikacja: 02.11.2015 18:31

Dlaczego Polacy obawiają się muzułmanów?

Foto: 123RF

Świat współczesny szczyci się wolnością słowa i tolerancją, które traktowane są jako fundamenty tzw. wartości uniwersalnych. A jednak artykułowanie poglądów odmiennych od ogólnie lansowanych jest niebezpieczne i naraża co najmniej na ostracyzm.

Demokracja hołduje różnorodności. Tolerowanie odmienności jest fundamentem społeczeństwa otwartego. Co więcej, tolerancja to kwestia kultury osobistej, której nie da się wprowadzić prawem czy tak zwanym dobrym obyczajem nakazującym mówienie o problemach w jeden słuszny sposób, tak by nikogo nie urazić. Jeśli dojdziemy do takiego stanu (a może już doszliśmy), to tolerancja stanie się tożsama z obowiązkiem poprawności politycznej, a ta narzędziem polityki. A zatem – za wypowiadanie tego, co jest niezgodne z obowiązującym trendem, grożą określone konsekwencje. Europejski wymiar tolerancji stworzył więc potężne zagrożenia.

Multi-kulti, choć niejednokrotnie przedstawiane przez brytyjskiego premiera Davida Camerona jako fiasko, jest polityką, od której nie ma odwrotu. Napływ imigrantów podejmujących prace, o których syty Brytyjczyk nie chce nawet myśleć, to wypełnianie luki w systemie społeczno-gospodarczym. Podobnie dzieje się w Niemczech i innych krajach.  Skazani na multi-kulti muszą więc lansować koncepcje poprawności politycznej i akceptacji stanu, w którym dojdzie do wymiany nie tyle pokoleniowej, ile kulturowej, by nie rzec cywilizacyjnej.

W napływie przybyszów nie ma jednak nic dziwnego, gorzej, jeśli dochodzi do wmuszania tolerancji w nietolerancyjny system przywożony przez wyznawców ortodoksyjnej religii – islamu, który de facto jest również ideologią.  Islam jako ideologia lansuje określony styl życia, który może koegzystować z innymi religiami czy ideologiami (nawet z zachodnim multikonsumpcjonizmem). Gorzej, jeśli islam lansuje siebie jako jedyną prawdziwą ideologię.

Wtedy wmuszana poprawność polityczna prowadzi do niebezpiecznego schematu – koegzystencji bytu tolerancyjnego z nietolerancyjnym. Ten ostatni zawłaszcza kolejne obszary funkcjonowania bytu tolerancyjnego, gdyż to on, próbując się bronić, jest narażony na represje ze strony władzy. Dlaczego? Gdyż władza musi utrzymać równowagę religijno-społeczną. Wie, że wymaga to finezji – wszak element napływowy, choć nie stanowi aż tak wysokiego odsetka w społeczeństwie, jest na tyle roszczeniowy, że może wymuszać dla siebie coraz więcej przywilejów – powiększać obszar tolerancji dla siebie, kurcząc jednocześnie tolerancję własną dla innych.

Islam nieuznający rozdziału sfery świeckiej i religijnej stworzył własne prawo kierujące życiem swych wyznawców. A otwarte społeczeństwa europejskie nie mogą zanegować odmiennego stylu życia. Słowem – w enklawach muzułmańskich prawo szarijatu pozostaje poza kontrolą instytucji państwa. I jest to ważny czynnik budujący siłę islamu.

Ani w Szwecji, ani w Niemczech prawo szarijatu nie zostało rzecz jasna zalegalizowane. Nie znaczy to jednak, że społeczności muzułmańskie porzuciły swój system prawny. Muzułmańskie getta w Szwecji są już przysłowiowe, ale czy ktoś zauważył problem, jaki pojawił się w Wuppertalu? Spontanicznie zorganizowana policja szarijatu kontrolowała kawiarnie, nocne kluby, sklepy alkoholowe itp... Słabe państwo reaguje z całą siłą – deklaruje, że obowiązuje jedno prawo. Ale deklaracja nijak się ma do rzeczywistości.

Fakt przyjęcia przez Polskę 7 tys. uchodźców (imigrantów) to oczywiście kropla w morzu dla 36-milionowego społeczeństwa. Jednakże bombardowani informacjami na temat islamskiego terroryzmu (bo nie buddyjskiego czy konfucjańskiego) szalejącego nie tylko w Europie, konfrontowani z relacjami bliskich mieszkających na Zachodzie, którzy piszą o zasiłkach dla muzułmanów (o stylu pracy nie wspomnę) i wreszcie o mnożeniu się meczetów oraz wrażeniu wszędobylskości islamskiej kultury, trudno się dziwić poczuciu lęku i niechęci. Muzułmańska odmienność kojarzy się bowiem z impetem roszczeń, na które pozwala prawo krajów europejskich.

Polacy boją się zatem odmienności muzułmańskiej nie jako takiej, ale jako konsekwencji swobód otwierających drogę do postaw roszczeniowych i zawłaszczania tolerancji. Polska jest krajem biedniejszym od wielu unijnych partnerów, toteż roszczenia te, szczególnie w sferze finansowej, spotkają się z rozczarowaniem i być może chęcią poszukania sobie przez uchodźców (imigrantów) innego kraju docelowego. Nie wyklucza to niebezpieczeństwa przeniknięcia w grupie uchodźców (imigrantów) jednostek terrorystycznych. A wtedy wystarczy incydent,  dalszy scenariusz jest do przewidzenia.

Skąd zatem akceptacja dla polskich Tatarów? Wszak to muzułmanie. Tatarzy uważani są za Polaków innego wyznania. Co do ich lojalności i kultury trudno mieć jakiekolwiek wątpliwości. Może warto byłoby pomyśleć, aby polskich Tatarów przedstawić w Unii Europejskiej jako wzór obywatelskości i poszanowania zasad, by przybywającym do Europy muzułmanom dać jak najlepszy przykład.

Autor jest politologiem, profesorem Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie

Świat współczesny szczyci się wolnością słowa i tolerancją, które traktowane są jako fundamenty tzw. wartości uniwersalnych. A jednak artykułowanie poglądów odmiennych od ogólnie lansowanych jest niebezpieczne i naraża co najmniej na ostracyzm.

Demokracja hołduje różnorodności. Tolerowanie odmienności jest fundamentem społeczeństwa otwartego. Co więcej, tolerancja to kwestia kultury osobistej, której nie da się wprowadzić prawem czy tak zwanym dobrym obyczajem nakazującym mówienie o problemach w jeden słuszny sposób, tak by nikogo nie urazić. Jeśli dojdziemy do takiego stanu (a może już doszliśmy), to tolerancja stanie się tożsama z obowiązkiem poprawności politycznej, a ta narzędziem polityki. A zatem – za wypowiadanie tego, co jest niezgodne z obowiązującym trendem, grożą określone konsekwencje. Europejski wymiar tolerancji stworzył więc potężne zagrożenia.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?