Płachta: Wymuszanie autocenzury

Czy kiedy jacyś politycy zaczynają rządzić, to wystawy w instytucjach kultury powinny być dopasowane do ich światopoglądu? Przecież to jest niedopuszczalne.

Aktualizacja: 06.08.2017 21:50 Publikacja: 06.08.2017 20:25

Płachta: Wymuszanie autocenzury

Foto: materiały prasowe

Rz: Mamy ambitne projekty i programy nie tylko związane z polityką historyczną, ale również z rozwojem mediów, z polityką kulturalną. Podstawą działania jest idea, żeby promować polską kulturę, pokazywać bardzo ważne dla Polski wydarzenia" – to słowa premier Beaty Szydło z początku tego roku. Jak Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego wywiązuje się z tych zapowiedzi?

Agata Diduszko-Zyglewska: Od roku ze strony ministerstwa mamy do czynienia ze zwrotem ku przeszłości, i to w narodowo-katolickiej wersji. Ministerstwo promuje program twórczego odwoływania się do wybranych rocznic czy wydarzeń historycznych – w tym takie działania jak organizowanie obchodów siódmej rocznicy katastrofy smoleńskiej. To dość nietypowy obszar działania dla MKiDN. Nie ma tu miejsca na wsparcie kultury współczesnej, skierowanej w przyszłość.

To chyba oczywiste, że nie można wspierać wszystkich inicjatyw.

Minister zarządza całym publicznym budżetem na kulturę i jest zobowiązany do wspierania różnorodnych jej nurtów. Teraz ministerstwo wygląda jak pas transmisyjny ideologii, wartości i postaw, w które wierzą rządzący. Tak było w czasie awantury wokół Muzeum II Wojny Światowej. Paweł Machcewicz stworzył wyjątkową, docenioną przez publiczność i ekspertów wystawę, na którą wydano dużo publicznych pieniędzy. I teraz my nie będziemy mogli jej obejrzeć, bo jak to określił minister Piotr Gliński, ta wystawa nie realizuje wizji polityków, którzy dostali mandat do rządzenia Polską. Zatem kiedy jacyś politycy zaczynają rządzić, to wystawy w instytucjach kultury powinny być dopasowane do ich światopoglądu? Przecież to jest niedopuszczalne.

Ostatnio minister kultury także doprowadził do burzy medialnej, zapowiadając wycofanie dotacji dla poznańskiego festiwalu Malta, bo kuratorem tegorocznej edycji jest kontrowersyjny reżyser „Klątwy" Oliver Frljić.

To symboliczne dla sposobu, w jaki od początku działa minister Gliński. On rozumie swoją funkcję dość nietypowo, bo to nie jest tylko zarządzanie publicznym budżetem, ale realizowanie linii politycznej PiS. I co jest powodem? Fakt, że ministrowi nie podobają się spektakle konkretnego, cieszącego się uznaniem, reżysera. To bardzo niebezpieczne.

Dlaczego?

Bo tu chodzi o podpisaną trzyletnią umowę. Festiwal Malta uprzedzał, jaki będzie program i kto będzie jego kuratorem. A minister z powodu osobistych preferencji nie chce dopełnić warunków umowy. To znak dla szefów instytucji kultury, żeby zastanowili się, tworząc programy wydarzeń, czy artyści będą odpowiadali gustom władzy. To wygląda jak próba wymuszania autocenzury. I to nie pierwszy taki przypadek.

Minister Gliński już na początku swojego zarządzania resortem próbował powstrzymać premierę spektaklu „Śmierć i dziewczyna" w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Minister nie zna swoich kompetencji, bo recenzowanie sztuk teatralnych i programów instytucji kultury nie leży w kompetencjach ministra.

Ale polityka ministerstwa zakłada wydawanie pieniędzy publicznych. Część społeczeństwa nie zgadza się na to, by promować dzięki nim obrażanie uczuć religijnych.

Nie można mówić o obrazie uczuć religijnych w przypadku spektaklu, który jest biletowany. Nikt nie został zmuszony do tego, żeby obejrzeć go wbrew swojej woli. W dodatku twórcy uprzedzali, że zawiera takie, a nie inne treści, które odnoszą się także do Kościoła. Problemem jest to, że ten spektakl dotyczy drażliwej kwestii ochrony księży pedofilów przez Kościół, a PiS zawdzięcza swój sukces także agitacji z ambon. Politycy w rządzie spłacają teraz ten dług wdzięczności.

W jaki sposób?

Ministerstwo w zeszłym roku zobowiązało się, że przekaże 28 mln złotych na wykończenie Muzeum Jana Pawła II w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie. Kolejny przykład – ksiądz Tadeusz Rydzyk dostał 140 tys. złotych na promocję czytelnictwa. Bardzo mnie to zdziwiło, bo profesjonalnie zajmuję się promowaniem czytelnictwa i w branży wydawniczej dyrektor Radia Maryja był do tej pory nieznany od tej strony, tymczasem odpadli bardziej doświadczeni.

Zatem gdzie twórcy pozbawieni poparcia ministerstwa szukają pieniędzy?

Ci działający w trzecim sektorze mogą szukać innych źródeł finansowania – samorządowych czy zagranicznych. Niestety, są takie dziedziny, które w dużej mierze są zależne od państwa, bo wymagają ogromnych nakładów. Taka sytuacja jest np. z kinematografią.

Czy zatem kultura w Polsce może rozwijać się swobodnie?

Myślę, że takie działania ministra kultury, jak grożenie niewypłaceniem jakiejś dotacji, recenzenckie wypowiadanie się o spektaklach teatralnych, których minister nie widział, czy mówienie o tym, że interesuje go np. kultura narodowa, a współczesna nie – to są rzeczy groźne, bo mogą prowadzić do autocenzury. Rozwojowi kultury zawsze służy niezależność od urzędniczych gustów i pielęgnowanie różnorodności. ©?

—rozmawiała Katarzyna Płachta

Agata Diduszko-Zyglewska jest publicystką „Krytyki Politycznej"

Opinie polityczno - społeczne
Agnieszka Markiewicz: Zachód nie może odpuścić Iranowi. Sojusz między Teheranem a Moskwą to nie przypadek
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Rada Ministrów Plus, czyli „Bezpieczeństwo, głupcze”
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Pan Trump staje przed sądem. Pokaz siły państwa prawa
Opinie polityczno - społeczne
Mariusz Janik: Twarz, mobilizacja, legitymacja, eskalacja
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Śląsk najskuteczniej walczy ze smogiem