Hall: Polska może stać się państwem autorytarnym

Nasz kraj może się wkrótce stać państwem autorytarnym. Jak inaczej nazwać można ustrój, w którym konstytucja została wielokrotnie złamana przez rządzących, nie ma już niezależnej instytucji stojącej na jej straży i naruszona została niezależność sądów – pisze publicysta.

Aktualizacja: 23.07.2017 21:17 Publikacja: 23.07.2017 20:45

Hall: Polska może stać się państwem autorytarnym

Foto: Fotorzepa, Piotr Wittman

Polska po podpisaniu przez prezydenta Dudę trzech ustaw niszczących niezależność sądów stanie się państwem o ustroju autorytarnym (ten sam skutek będzie miało skierowanie przez prezydenta tych ustaw do dyspozycyjnego wobec PiS Trybunału Konstytucyjnego).

Ta zmiana ustroju nie dokonała się przypadkiem. Była rezultatem precyzyjnego planu powziętego przez Jarosława Kaczyńskiego i realizowanego przez jego obóz polityczny. Jestem przekonany, że wielu współpracowników prezesa, nawet bardzo wysoko postawionych w hierarchii państwowej, nie wiedziało, jakie są jego ustrojowe intencje. Odnoszę wrażenie, że nawet teraz część posłów i senatorów PiS jeszcze nie do końca orientuje się, w czym uczestniczy i jaki model państwa tworzy.

W obliczu dyktatury

Polska państwem autorytarnym? Czy ta diagnoza nie jest przesadna? Niestety, jest ona trafna.

Jak nazwać państwo, w którym konstytucja została wielokrotnie złamana przez rządzących, stosowana jest wybiórczo i nie ma już niezależnej instytucji stojącej na jej straży? Jak nazwać państwo, w którym naruszona została niezależność sądów, a niezawisłość sędziów zostaje wystawiona na wielką próbę charakterów? W obecnej sytuacji nie ma żadnej gwarancji, że następne wybory będą uczciwe. Bywają różne reżimy autorytarne, także takie, w których praktyka rządzenia jest stosunkowo liberalna.

Nie sądzę jednak, aby tak było w Polsce, która znajdzie się pod faktyczną dyktaturą Jarosława Kaczyńskiego. Przewidując, co nas czeka w niedalekiej przyszłości, musimy pamiętać o tym, co działo się w okresie jego poprzednich rządów w latach 2006–2007.

Był to czas policyjnych prowokacji wymierzonych w politycznych przeciwników, spektakularnych aresztowań w świetle kamer i kampanii przeciw „lekarzom mordercom". A działo się to w sytuacji, gdy Jarosław Kaczyński miał nieporównanie mniejszą władzę niż obecnie. Nie dysponował większością parlamentarną i musiał się liczyć z krnąbrnymi koalicjantami z Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin. Funkcjonowały niezależny Trybunał Konstytucyjny i wolne sądy. Metody stosowane wówczas przez Jarosława Kaczyńskiego, Zbigniewa Ziobrę i Mariusza Kamińskiego wchodzą w krew. Obecnie polityczne i instytucjonalne warunki do ich używania są bez porównania korzystniejsze, a instrumenty prawne, jakimi dysponują rządzący, są znacznie bogatsze niż w okresie poprzednich rządów. Kto obecnie jest najbardziej zagrożony? Uważam, że przede wszystkim liderzy samorządowi, którzy są faworytami w wyborach na prezydentów i burmistrzów miast w starciu z kandydatami PiS. Gdy partia władzy będzie miała, oprócz służb specjalnych i prokuratury, także dyspozycyjnych sędziów, uniemożliwienie im startu w wyborach samorządowych nie będzie trudne. Jedyną przeszkodą będzie postawa opinii publicznej. Jednak po złamaniu niezależności sądów na celowniku władzy może się znaleźć każdy, kto będzie kontestować autorytarny porządek w naszym kraju.

Polska rządzona autorytarnie znajdzie się na marginesie Unii Europejskiej, nawet jeśli formalnie w niej przez jakiś czas jeszcze pozostanie. W geopolitycznym położeniu naszego kraju sternicy polskiej polityki, wprowadzający naszą nawę państwową na wody niebezpieczne i pełne raf, wyrządzają Polsce niewyobrażalną krzywdę.

Żądza zemsty

Jest jeszcze jeden powód, aby liczyć się z czekającym nas narodowym dramatem. Jest nim osobowość człowieka konsekwentnie dążącego do nieograniczonej władzy w Polsce.

Jarosław Kaczyński jest człowiekiem bardzo inteligentnym, z dużym, chociaż destrukcyjnym, talentem politycznym. Zna polskie społeczeństwo i potrafi się odwoływać do emocji, także, a może przede wszystkim, tych złych. Jest jednak człowiekiem głęboko zaburzonym emocjonalnie, o czym wiedzą ludzie, którzy go znają, a wszyscy Polacy mogą to dostrzec od czasu do czasu. Stało się tak ostatnio w trakcie jego wystąpienia w Sejmie 19 lipca. Zobaczyliśmy człowieka uzależnionego od obsesji i ogarniętego żądzą zemsty. On nie zatrzyma się z własnej, nieprzymuszonej woli. Jarosław Kaczyński wie, że łamiąc konstytucję, przekroczył Rubikon i nie ma już powrotu do sytuacji z 2007 roku, gdy po przegranych wyborach parlamentarnych mógł spokojnie przesiąść się na ławy opozycji. Wie, że dobrowolnie nie może oddać władzy. Dlatego coraz trudniej wyobrazić sobie scenariusz, w którym Polska wyjdzie z obecnego kryzysu, nie płacąc bardzo wysokiej ceny. Być może tragicznie wysokiej.

Co powinni robić w tej sytuacji świadomi polscy obywatele? Budować – możliwie najszerszy – obóz obrony demokracji i polskiej racji stanu. Władza musi się znajdować pod stałym naciskiem społeczeństwa obywatelskiego. Nikt poddany represjom nie może pozostać sam.

Pokolenie, które w prezencie otrzymało wolność i demokrację, przechodzi przyspieszoną i praktyczną lekcję wychowania obywatelskiego. Coraz większa część młodych wyciąga z niej wnioski, uczestnicząc w protestach przeciwko demolowaniu polskiej demokracji. Widzę w tym znak nadziei.

Autor jest historykiem i politykiem. W czasach PRL lider opozycyjnego konserwatywnego Ruchu Młodej Polski, w III RP m.in. Unii Demokratycznej i Partii Konserwatywnej.

Polska po podpisaniu przez prezydenta Dudę trzech ustaw niszczących niezależność sądów stanie się państwem o ustroju autorytarnym (ten sam skutek będzie miało skierowanie przez prezydenta tych ustaw do dyspozycyjnego wobec PiS Trybunału Konstytucyjnego).

Ta zmiana ustroju nie dokonała się przypadkiem. Była rezultatem precyzyjnego planu powziętego przez Jarosława Kaczyńskiego i realizowanego przez jego obóz polityczny. Jestem przekonany, że wielu współpracowników prezesa, nawet bardzo wysoko postawionych w hierarchii państwowej, nie wiedziało, jakie są jego ustrojowe intencje. Odnoszę wrażenie, że nawet teraz część posłów i senatorów PiS jeszcze nie do końca orientuje się, w czym uczestniczy i jaki model państwa tworzy.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Agnieszka Markiewicz: Zachód nie może odpuścić Iranowi. Sojusz między Teheranem a Moskwą to nie przypadek
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Rada Ministrów Plus, czyli „Bezpieczeństwo, głupcze”
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Pan Trump staje przed sądem. Pokaz siły państwa prawa
Opinie polityczno - społeczne
Mariusz Janik: Twarz, mobilizacja, legitymacja, eskalacja
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Śląsk najskuteczniej walczy ze smogiem