Minęło 14 lat od wejścia naszego kraju do Unii Europejskiej. Polska jest już europejskim nastolatkiem przechodzącym problemy dojrzewania. Kłótnie rodzinne mogą się w tym okresie nasilać, ale pamiętajmy, że nastolatki szybko dorastają.
Bałkańskie rozszerzenie
W 2025 r. Polska będzie świętować swoje 21-lecie w Unii Europejskiej i przy tej okazji możemy spodziewać się kolejnego rozszerzenia Wspólnoty. Przestaniemy wraz z grupą „nowych państw członkowskich" być najmłodszymi dziećmi w rodzinie.
Kilka tygodni temu szefowie MSZ państw Grupy Wyszehradzkiej oraz państw bałkańskich należących do UE – Grecji, Rumunii, Bułgarii i Chorwacji – poparli rozszerzenie Unii o sześć krajów Bałkanów Zachodnich: Albanię, Serbię, Macedonię, Kosowo, Czarnogórę oraz Bośnię i Hercegowinę. Plany rozszerzenia Unii zapowiedział w zeszłym roku także przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. W kwietniu tego roku Komisja Europejska zaproponowała krajom członkowskim rozpoczęcie negocjacji akcesyjnych z Macedonią i Albanią.
Dołączenie naszego kraju do rodziny państw zachodnioeuropejskich miało nie tylko wymiar symboliczny, ale także finansowy. Do Polski szerokim strumieniem popłynęły unijne pieniądze w celu wsparcia naszej gospodarki i jej restrukturyzacji. Jeszcze przed prezentacją projektu budżetu UE na lata 2021–2027 wiemy, że tych środków będzie mniej, m.in. z powodu brexitu.
Jeżeli ziści się scenariusz rozszerzenia bałkańskiego w 2025 r., oznacza to, że część środków z polityki spójności będzie zarezerwowana lub przeznaczona na programy pomostowe. Podobne do tych, jakie otrzymywała Polska w latach 2004–2006, kiedy dopiero powstawała perspektywa finansowa 2007–2013. Wejście nowych państw członkowskich zostanie przypieczętowane przez fakt, że Polska stanie się płatnikiem netto, czyli będzie otrzymywać z Unii mniej środków, niż do niej wpłaca.