Bezgłowe służby

Polska nie ma obecnie systemu wywiadowczego na miarę wyzwań epoki. Czas, by premier dała impuls do zmian, które wyposażą nasz kraj w aparat pozwalający efektywnie przeciwdziałać zagrożeniom - pisze były szef Agencji Wywiadu.

Aktualizacja: 09.05.2017 08:18 Publikacja: 07.05.2017 19:28

(fot. Jianwei Yang)

(fot. Jianwei Yang)

Foto: Flickr

Mija 15 lat od momentu zlikwidowania przez rząd Leszka Millera (SLD–PSL) Urzędu Ochrony Państwa. W jego miejsce powstały dwie nowe służby: Agencja Wywiadu (AW) i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW). Do dzisiaj jednak żadna z nich nie osiągnęła poziomu sprawności i skuteczności UOP z 2001 roku. Przeprowadzona wówczas operacja była szkodliwa dla bezpieczeństwa państwa, a ostatnich 15 lat zostało pod tym względem zmarnowanych. Błędy popełnione przez ekipę Zbigniewa Siemiątkowskiego nie zostały naprawione do dzisiaj. Podjęte w latach 2006–2007 przez ministra koordynatora Zbigniewa Wassermanna bardzo obiecujące inicjatywy zostały zaprzepaszczone w 2008 roku. Polska nie ma obecnie państwowego systemu wywiadowczego na miarę wyzwań epoki. Czas, by premier Beata Szydło dała impuls do zmian, które sprawią, że nasz rząd zostanie wyposażony w aparat pozwalający mu efektywnie przeciwdziałać zagrożeniom, takim jak terroryzm czy działania ofensywne nieprzyjaznych nam krajów.

Kosztowna czystka

Oficjalnym celem reformy z 2002 roku była przebudowa służb specjalnych, tak aby stały się sprawniejsze i wydajniejsze. Faktycznym, choć nieeksponowanym celem było dokonanie masowych zwolnień wśród kadry kierowniczej UOP z okresu rządów AWS, wywodzącej się z pokolenia funkcjonariuszy rozpoczynających służbę po 1990 roku, oraz oddanie kierownictwa nowych służb w ręce darzonej zaufaniem przez rząd SLD grupie funkcjonariuszy wywodzących się z SB. Na czele nowych agencji stanęli politycy: Andrzej Barcikowski (szef ABW) oraz Zbigniew Siemiątkowski (szef AW). W wyniku reorganizacji w nowych agencjach miejsca nie znalazło prawie 500 funkcjonariuszy UOP. Opróżnione stanowiska zajęli w dużej mierze funkcjonariusze wywodzący się z SB (często ponownie przyjęci do służby z emerytury) oraz nieliczni funkcjonariusze pozostali z poprzedniego okresu.

Reforma Siemiątkowskiego sprowadziła się do wyłączenia z UOP dotychczasowego Zarządu Wywiadu i przemianowania go na AW (na wzór brytyjskiego MI-6) oraz nadaniu pozostałej strukturze nowej nazwy – ABW. Nie udało się jednak pozbawić ABW uprawnień dochodzeniowo-śledczych i uczynić z niej (na wzór brytyjskiego MI-5) służby operacyjno-rozpoznawczej. Pozostała (tak jak UOP) służbą o charakterze policji bezpieczeństwa, z dominującą funkcją procesową.

Na pozór dość powierzchowna reorganizacja (Zarząd Wywiadu od 1990 r. funkcjonował jako autonomiczna struktura wewnątrz UOP), w rzeczywistości oznaczała jednak gruntowną zmianę modelu służb specjalnych. Wykonano krok w kierunku odejścia od modelu postkomunistycznego i wprowadzenie zrębów modelu brytyjskiego. Jego istotą jest rozdzielenie funkcji „informacyjnej" służb wywiadowczych od funkcji „represyjnej", pozostającej kompetencją służb policyjnych. Wymaga to istnienia odrębnych służb wywiadu zagranicznego, bezpieczeństwa (kontrwywiadu), zagranicznego wywiadu wojskowego i wywiadu radioelektronicznego, a także silnego centrum koordynacyjnego usytuowanego w gabinecie premiera.

Brak centrum

Przyjęte w 2002 roku rozwiązanie było pierwszym, ale niewystarczającym krokiem w budowie nowego modelu. Pozostałe elementy warunkujące jego efektywne funkcjonowanie nie zostały wprowadzone do dzisiaj. Powstały wówczas układ, mimo uzupełnienia go w 2006 roku o policyjną służbę specjalną, czyli CBA, oraz powstałe na gruzach zlikwidowanych WSI służby wojskowe SKW i SWW, pozostaje niezmieniony. Wciąż nie istnieje profesjonalne centrum zarządzania służbami, które by je koordynowało, zadaniowało, rozliczało i kontrolowało. Nie mamy też centrum analitycznego rządu (Wspólnota Informacyjna Rządu – WIR – została uznana za organ niekonstytucyjny i zlikwidowana w 2005 roku). Obecnie urzędujący premier i prezydent są „zasilani" informacjami równoległymi kanałami przez wszystkie służby. Skutkuje to zalewem materiałów, które w niewielkim stopniu wykorzystywane są w procesach decyzyjnych władz. Wprawdzie w niektórych gabinetach rządowych powoływano koordynatorów służb specjalnych, jednak nie jest to organ na stałe wbudowany w strukturę władzy, a co najważniejsze, nie dysponuje narzędziami umożliwiającymi rzeczywiste zarządzanie służbami.

Głównym beneficjentem reformy z 2002 roku była Agencja Wywiadu, a jej powołanie można uznać za chyba jedyny pozytywny jej efekt. AW wystartowała z czystym kontem, otrzymując szansę budowy niemal wszystkiego (struktur, kadr, metodologii, procedur) od nowa, według najlepszych światowych wzorców. Tej szansy AW jednak nie wykorzystała. Zamiast rozwoju i gruntownej modernizacji skoncentrowała się na celebrowaniu dawnej chwały i minionych sukcesów Zarządu Wywiadu UOP, a nawet Departamentu I MSW. W efekcie, mimo kilku udanych (ale niestety nietrwałych) prób nadania Agencji nowej formy, kontynuuje ona schemat funkcjonowania wywiadu PRL.

Największym przegranym (poza samym państwem) okazała się ABW. Obarczono ją uprawnieniami dochodzeniowo-śledczymi, które nie pozwalają jej przekształcić się w wewnętrzną służbę wywiadowczą, stąd jej fundamentalny problem z własną tożsamością. Dodatkowo przez ostatnich 15 lat przypisano jej tak wiele nowych zadań, że są one wręcz niewykonalne. Kluczowym problemem ABW jest sytuacja kadrowa. Masowa czystka z 2002 roku zapoczątkowała wyniszczający obyczaj pozbywania się kolejnych pokoleń funkcjonariuszy przy każdej zmianie szefa agencji. Poza służbą znalazła się już niemal cała generacja oficerów rozpoczynających pracę za czasów UOP. Błędna polityka kadrowa premiująca postawy oportunistyczne, zaniedbania w zakresie rekrutacji i szkoleń nowych roczników, wyjałowiła kadry z jednostek o zdolnościach przywódczych, wybitnych kwalifikacjach i najwyższych standardach etycznych.

Osiem kroków naprawczych

Z perspektywy czasu wdrożenie zrębów modelu brytyjskiego należy uznać za decyzję słuszną, jednak jego skuteczność jest uzależniona od profesjonalnych struktur koordynacyjnych na poziomie centrum kierowania państwa. A takich struktur do tej pory w Polsce nie zbudowano. W tej sytuacji jedynym racjonalnym rozwiązaniem wydaje się przeprowadzenie gruntownych zmian służących dokończeniu procesu reformowania zapoczątkowanego w 2002 roku.

Po pierwsze, trzeba zbudować stałe centrum zarządzania systemem, oparte na aparacie urzędniczo-eksperckim, stanowiącym zaplecze konstytucyjnego ministra ds. służb specjalnych. Należy wykorzystać przy tym doświadczenia takich krajów, jak USA, Wielka Brytania, Włochy czy Niemcy.

Po drugie, należy uczynić z ABW krajową służbę wywiadowczą odpowiedzialną za monitorowanie wewnętrznych zagrożeń bezpieczeństwa państwa (szpiegostwo, terroryzm, nielegalny obrót bronią, ekstremizmy, ujawnianie tajemnic państwowych, zagrożenia dla bezpieczeństwa ekonomicznego). W tym celu konieczne jest pozbawienie Agencji funkcji i uprawnień śledczych. Taka „nowa" ABW powinna zostać znacząco wzmocniona kadrowo i finansowo.

Po trzecie, konieczne jest wyłączenie z zakresu działań Agencji Wywiadu tzw. zadań pozawywiadowczych, wykonywanych zwyczajowo od czasów PRL. Chodzi o bezpieczeństwo placówek dyplomatycznych oraz niejawną łączność między nimi. Na całym świecie zadania te należą do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Niezbędnym warunkiem profesjonalizacji i modernizacji AW jest jej wzmocnienie kadrowe (o co najmniej 100 proc.) oraz finansowe (wydajemy na wywiad o wiele mniej niż kraje o podobnej wielkości).

Po czwarte, należy powołać krajową służbę śledczą (na wzór istniejącej od 2013 roku brytyjskiej National Crime Agency), która prowadziłaby śledztwa dot. najpoważniejszych przestępstw kryminalnych oraz przeciwko bezpieczeństwu państwa. Mogłaby ona powstać z połączenia CBA, CBŚP oraz części śledczej ABW. Obecny stan, w którym zwalczanie tego rodzaju przestępstw jest rozbite między różne służby, jest marnowaniem sił i środków ograniczającym skuteczność działań.

Po piąte, konieczne jest powołanie samodzielnej instytucji, mającej status centralnego organu administracji państwowej, odpowiedzialnej za wykonywanie polityki państwa w zakresie zarządzania informacjami niejawnymi oraz wydawanie poświadczeń bezpieczeństwa uprawniających do dostępu do tajemnic państwowych.

Po szóste, należy wyłączyć Centrum Antyterrorystyczne ze struktur ABW, nadać mu status samodzielnej jednostki organizacyjnej podległej ministrowi ds. służb lub MSW, a następnie wzmocnić go kadrowo i finansowo.

Po siódme, istnienie tak wielu służb wymaga powstania wielopoziomowego systemu ich kontroli. Instytucje takie jak NIK, sądy czy komisja ds. służb specjalnych realnie jej nie zapewniają. Jest to bardzo ważne ze względu na charakter działań służb, które mogą godzić w prawa i swobody obywatelskie.

Po ósme, należy zbudować samodzielną służbę odpowiedzialną za cyberbezpieczeństwo, cyberwywiad oraz wywiad radioelektroniczny, tzw. SIGINT (na wzór amerykańskiej NSA czy brytyjskiej GCHQ). Obowiązujący model, w którym zadania realizują – według własnego uznania – istniejące agencje, jest absolutnie nieefektywny i pozbawiony racji bytu. W ten sposób mamy do czynienia z marnowaniem ograniczonych zasobów ludzkich i finansowych.

Realizacja tak zarysowanego planu jest wyzwaniem na miarę dzisiejszej chwili. W obliczu narastających zagrożeń wewnętrznych oraz komplikującej się sytuacji międzynarodowej rząd powinien bezwzględnie dysponować profesjonalnym i skutecznym aparatem wywiadowczym, który pomaga władzom państwa w realizacji najbardziej żywotnych interesów. Takim aparatem, systematycznie udoskonalanym, dysponują zarówno nasi główni adwersarze, jak i sojusznicy. Czas, aby premier Polski nadał impuls działaniom, które doprowadzą do jego budowy również w naszym kraju. ©?

płk Grzegorz Małecki, były szef Agencji Wywiadu, ekspert Fundacji Kazimierza Pułaskiego

Mija 15 lat od momentu zlikwidowania przez rząd Leszka Millera (SLD–PSL) Urzędu Ochrony Państwa. W jego miejsce powstały dwie nowe służby: Agencja Wywiadu (AW) i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW). Do dzisiaj jednak żadna z nich nie osiągnęła poziomu sprawności i skuteczności UOP z 2001 roku. Przeprowadzona wówczas operacja była szkodliwa dla bezpieczeństwa państwa, a ostatnich 15 lat zostało pod tym względem zmarnowanych. Błędy popełnione przez ekipę Zbigniewa Siemiątkowskiego nie zostały naprawione do dzisiaj. Podjęte w latach 2006–2007 przez ministra koordynatora Zbigniewa Wassermanna bardzo obiecujące inicjatywy zostały zaprzepaszczone w 2008 roku. Polska nie ma obecnie państwowego systemu wywiadowczego na miarę wyzwań epoki. Czas, by premier Beata Szydło dała impuls do zmian, które sprawią, że nasz rząd zostanie wyposażony w aparat pozwalający mu efektywnie przeciwdziałać zagrożeniom, takim jak terroryzm czy działania ofensywne nieprzyjaznych nam krajów.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Maciej Strzembosz: Czego chcemy od Europy?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Warzecha: Co Ostatnie Pokolenie ma wspólnego z obywatelskim nieposłuszeństwem
Opinie polityczno - społeczne
Jan Zielonka: Donald Tusk musi w końcu wziąć się za odbudowę demokracji