Wybory prezydenckie we Francji: Nowy wizerunek Frontu Narodowego

Le Pen zdystansowała się od katolickich tradycjonalistów. Nie walczy z prawem do przerywania ciąży, mówi, że „księża powinni pozostać w zakrystiach" – pisze publicystka.

Aktualizacja: 28.04.2017 08:27 Publikacja: 26.04.2017 19:59

Wybory prezydenckie we Francji: Nowy wizerunek Frontu Narodowego

Foto: AFP

We Francji mało kto wierzy w wygraną Marine Le Pen w drugiej turze wyborów prezydenckich, ale ryzyko, że szefowa skrajnie prawicowego Frontu Narodowego zdobędzie urząd prezydencki, rośnie z dnia na dzień. W znakomitej książce „W głowie Marine Le Pen", opublikowanej przed kilkoma tygodniami we Francji, Michel Eltchaninoff analizuje radykalny lifting, jaki przeszedł Front Narodowy pod jej rządami: zmiana dyskursu, aby był on do zaakceptowania zarówno dla wyborców lewicy, jak i prawicy, aby każdy mógł usłyszeć to, co bliskie jego emocjom i orientacji politycznej. Ta zmiana wizerunku partii może w końcowym rezultacie zaważyć na wyniku wyborów. Dla nas byłaby to bardzo zła wiadomość. Le Pen nie tylko planuje wyprowadzić Francję z Unii Europejskiej, ale wspiera również projekt rozciągnięcia Unii Eurazjatyckiej o kraje Europy Wschodniej pod protektoratem Rosji. Jej koncepcja polityki międzynarodowej jest w całkowitej zgodzie z projektem politycznym Putina, krytykuje więc sankcje wobec Rosji, popiera jej interwencje w Iranie i Syrii.

Uderza w czuły punkt

Na przedwyborczych mitingach partii Marine Le Pen, nazwy ugrupowania używano z wielką dyskrecją. Tak jakby stary Front Narodowy – antysemicki, ksenofobiczny, ultrakatolicki – przestał istnieć, a na jego miejsce pojawiła się zupełnie nowa formacja. Zniknęło gdzieś logo partii, a na pierwszym planie znalazła się jego szefowa: przystojna, błyskotliwa prawniczka wychowująca trójkę dzieci, obrończyni laickości, wartości republikańskich, ekologii; feministka gromiąca rasistowskie i antysemickie wyskoki członków ugrupowania, którzy jeszcze nie rozgryźli jego nowej koncepcji.

Le Pen zmieniła retorykę przemówień. Elchaninoff pisze, że nie jest intelektualistką, nie czyta nic albo bardzo mało, przede wszystkim książki związane z polityką. Ale chcąc dotrzeć do lewicowej grupy wyborców, zaczęła w swoich przemówieniach cytować – wyrywając często z kontekstu – bliskich lewicy filozofów i pisarzy: Monteskiusza i Tocqueville'a, Orwella i Platona, Chateaubrianda i Hannę Arendt. Dało jej to wizerunek osoby wiedzącej, na czym polega porządek republikański i państwo prawa.

Le Pen stara się też pokazać jako osoba interesująca się ludźmi wyrzuconymi na margines społeczny przez system globalnej gospodarki. Krytykuje zachodnie korporacje i finansowe grupy nacisku, które doprowadziły do tego, że światem rządzą pieniądze i zysk, a robotnik jest zredukowany do producenta i konsumenta. Broniąc francuskiego rynku pracy, uderza tym samym w bardzo czuły punkt, zdobywając głosy robotników tradycyjnie związanych z lewicą.

Odrzuca islamski fundamentalizm, który nazywa totalitaryzmem XXI w. Krytykuje masową emigrację do Francji, ale nie używa ani jednego słowa o charakterze ksenofobicznym. Nie sięga po ostry język swojego ojca, raczej wygładza każde słowo. Zrozumiała, że aby wygrać wybory, musi pozbyć się balastu w postaci antysemickiego i ksenofobicznego dyskursu ojca. Wie, że jawnie deklarowana ksenofobia jest bardzo niebezpieczna wizerunkowo. Przedstawia więc Francję jako kraj otwarty, tolerancyjny, ale zmuszony do reagowania na inwazję, zagrożenie. Le Pen zdystansowała się również od katolickich tradycjonalistów, nie popierając protestów przeciwko wprowadzonemu przez François Hollande'a prawa do zawierania związków małżeńskich przez pary homoseksualne. Jako dwukrotna rozwódka nie walczy z prawem do przerywania ciąży i pozwoliła sobie nawet na stwierdzenie, że „księża powinni pozostać w zakrystiach". Jako zadeklarowana feministka broniąca praw kobiet krytykuje muzułmańskie rozdzielanie chłopców i dziewcząt na lekcjach pływania. Powtarza, że Francja jest państwem laickim i nie powinno się akceptować akcesoriów religijnych w sferze publicznej. Obrona laickości to zupełna nowość w partii, w której jak dotąd prym wiedli katoliccy integryści i radykalni antyrepublikanie.

Le Pen twierdzi, że Unia Europejska, narzucając wspólną walutę, doprowadziła do spadku siły nabywczej pieniądza i do utraty suwerenności Francji. Uważa, że należy wyprowadzić Francję ze strefy euro, zorganizować referendum w sprawie jej przynależności do Unii Europejskiej, a w konsekwencji do Frexitu. Podczas niedawnego spotkania na Kremlu Putin udzielił jej ponadgodzinnej audiencji i całkowitego poparcia, a banki rosyjskie dały FN pożyczkę na sfinansowanie kampanii prezydenckiej.

Dziurawy kordon sanitarny

Popularność Mariny Le Pen utrzymuje się i nikt nie wie, jak wyborcy zachowają się przy urnach. Udało jej się zmienić dyskurs konserwatywnej, antysemickiej, ultrakatolickiej i rasistowskiej partii tak, aby zdobyć głosy wszystkich niezadowolonych z kryzysu, bezrobocia i napływu imigrantów Francuzów. Przez dziesięciolecia zarówno prawica, jak i lewica tworzyły „kordon sanitarny" wobec Frontu Narodowego. Ale czy tym razem kordon ten nie pęknie pod naciskiem rozczarowanych polityką Hollande'a i Sarkozy'ego Francuzów, pragnących radykalnej zmiany wyborców, którzy uwierzą, że nowy język Marine Le Pen to nie tylko maska, ale recepta na ich problemy? ©?

Autorka jest dziennikarką, tłumaczką i blogerką. Mieszka w Paryżu

We Francji mało kto wierzy w wygraną Marine Le Pen w drugiej turze wyborów prezydenckich, ale ryzyko, że szefowa skrajnie prawicowego Frontu Narodowego zdobędzie urząd prezydencki, rośnie z dnia na dzień. W znakomitej książce „W głowie Marine Le Pen", opublikowanej przed kilkoma tygodniami we Francji, Michel Eltchaninoff analizuje radykalny lifting, jaki przeszedł Front Narodowy pod jej rządami: zmiana dyskursu, aby był on do zaakceptowania zarówno dla wyborców lewicy, jak i prawicy, aby każdy mógł usłyszeć to, co bliskie jego emocjom i orientacji politycznej. Ta zmiana wizerunku partii może w końcowym rezultacie zaważyć na wyniku wyborów. Dla nas byłaby to bardzo zła wiadomość. Le Pen nie tylko planuje wyprowadzić Francję z Unii Europejskiej, ale wspiera również projekt rozciągnięcia Unii Eurazjatyckiej o kraje Europy Wschodniej pod protektoratem Rosji. Jej koncepcja polityki międzynarodowej jest w całkowitej zgodzie z projektem politycznym Putina, krytykuje więc sankcje wobec Rosji, popiera jej interwencje w Iranie i Syrii.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?
Opinie polityczno - społeczne
Maciej Strzembosz: Czego chcemy od Europy?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Warzecha: Co Ostatnie Pokolenie ma wspólnego z obywatelskim nieposłuszeństwem