IPN nie prowadzi gry

Nie jest prawdą, że celowo odsuwaliśmy w czasie termin spotkania z panią Marią Kiszczak – pisze rzecznik prasowy Instytutu Pamięci Narodowej.

Aktualizacja: 26.02.2016 07:09 Publikacja: 24.02.2016 18:08

Czesław Kiszczak, bp Alojzy Orszulik, Lech Wałęsa – zdjęcie znalezione w domu gen. Kiszczaka

Czesław Kiszczak, bp Alojzy Orszulik, Lech Wałęsa – zdjęcie znalezione w domu gen. Kiszczaka

Foto: PAP

W poniedziałkowym wydaniu „Rzeczpospolitej" ukazał się tekst Bogusława Kopki. Każdy ma prawo do swojej opinii i nie z poglądami czy śmiałymi projekcjami autora na temat przyszłości prezesa Łukasza Kamińskiego chcę polemizować. Udowadniając swoje tezy, Bogusław Kopka podał informacje, które niestety nie mają pokrycia w rzeczywistości i wymagają sprostowania.

Nieprawdziwy jest m.in. opis dotyczący spotkania przedstawicieli IPN z wdową po Czesławie Kiszczaku. Pani Maria Kiszczak przyszła do siedziby instytutu w ostatnich dniach stycznia. Powiedziała, że chce rozmawiać z prezesem i zostawiła na portierni numer swojego telefonu. Odrzuciła propozycję, by spotkać się z doradcą prezesa. Nie chciała także podać celu swojej wizyty. Ostatecznie data spotkania z prezesem została ustalona na 16 lutego, chociaż wśród propozycji ze strony IPN padł także termin wcześniejszy. Nie jest zatem prawdą teza Kopki, że instytut z jakichś bliżej niewyjaśnionych powodów celowo odsuwał w czasie termin spotkania.

IPN jest otwarty na współpracę z różnymi instytucjami naukowymi i środowiskami. Nieprawdziwe jest twierdzenie Kopki, że o wszystkim w instytucie decyduje „wąskie grono osób związanych z jednym ośrodkiem naukowym w Polsce – Instytutem Studiów Politycznych PAN". W tej sprawie przeczy sobie zresztą sam autor, który w rzekomym czteroosobowym „nieformalnym dyrektoriacie" wymienia dwie osoby, które nigdy nie pracowały w ISP PAN.

„IPN stał się urzędem, z częstymi wyjazdami zagranicznymi do »krajów kapitalistycznych«. Szczególnie ulubionymi kierunkami podróży stały się USA, Kanada i Australia" – pisze Kopka. Zarzut znowu chybiony. Za kadencji prezesa Kamińskiego w tej sprawie zmieniło się niewiele. Art. 53 pkt 4 ustawy o IPN mówi, że instytut „upowszechnia w kraju i za granicą wyniki swojej pracy oraz badań innych instytucji, organizacji i osób nad problematyką stanowiącą przedmiot jego działania".

Staramy się m.in. utrzymywać bliskie kontakty ze środowiskami polonijnymi i zagranicznymi ośrodkami naukowymi. Co do „krajów kapitalistycznych" duża część wydatków instytutu na delegacje zagraniczne wiąże się z wykonywaniem umów m.in. z Muzeum Polskim w Rapperswilu, Instytutem Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku i Polskim Instytutem Naukowym w Nowym Jorku, Studium Polski Podziemnej w Londynie oraz Towarzystwem Historyczno-Literackim - Biblioteką Polską w Paryżu, którym udzielane jest wsparcie dla ich działalności. Takie wyjazdy, związane z ustawowymi zadaniami instytutu, miały miejsce za kadencji poprzednich prezesów i nie wątpię, że będzie kontynuował także następca prezesa Kamińskiego. Każdy wyjazd analizowany jest pod względem celowości.

„Każda decyzja urzędnika w oddziałach musi mieć zgodę centrali" – pisze dalej Kopka. Nie bardzo wiem, co autor miał na myśli, bo struktura IPN jest mocno zdecentralizowana, a oddziały cieszą się dużą samodzielnością, w tym budżetową.

Zdaniem Bogusława Kopki w IPN „przeprowadzono czystki kadrowe na niespotykaną wcześniej skalę". To kolejna nieprawda. W odróżnieniu od wielu innych instytucji IPN jest stabilnym miejscem pracy. W czasie czteroletniej kadencji przy tej skali organizacji zmiany były bardzo niewielkie. Co więcej, w konkretnych, przywołanych w tekście przypadkach zwolnionych osób chodziło o negatywną ocenę ich pracy.

Wreszcie nieprawdziwa jest informacja, że „Prezes Kamiński przyczynił się także do zaniechania aktywnego przejmowania akt z urzędów, które powinny przekazać je do archiwum IPN". Autorowi chodziło o: „archiwa leżące w gestii Ministerstwa Sprawiedliwości (Centralnego Zarządu Służby Więziennej) i Ministerstwa Zdrowia". W tym miejscu pragnę odwołać się do statystyk, z których wynika, że jest dokładnie odwrotnie, niż pisze Kopka.

W latach 2011–2015 nabytki z archiwów więziennych przejęte tylko przez archiwum IPN w Warszawie wyniosły łącznie 123,68 mb (metrów bieżących) akt. Wśród zgromadzonych archiwaliów znalazły się zarówno akta osobowe funkcjonariuszy, jak i materiały dotyczące pracy operacyjnej wśród osadzonych oraz funkcjonowania jednostek penitencjarnych. Od 2013 roku archiwiści IPN przystąpili do kolejnego etapu przeglądu materiałów zgromadzonych w archiwach więziennych, w trakcie którego skupiono się głównie na aktach osadzonych i dokumentacji operacyjnej i administracyjnej. Np. w Areszcie Śledczym Warszawa-Mokotów, gdzie poddano ocenie dokumentację wytworzoną i zgromadzoną przez Okręgowy Zarząd Zakładów Karnych w Warszawie, ocenili 15 410 j.a. (90,95 mb), z których wytypowali około 22,4 mb.

Biuro Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN podjęło także działania zmierzające do przejęcia akt dotyczących działaczy opozycji osadzonych w zakładach psychiatrycznych. Na oddziale psychiatrycznym wspomnianego już Aresztu Śledczego Warszawa-Mokotów wytypowano 70 teczek akt represjonowanych, z czego 36 teczek trafiło już do zasobu instytutu.

Warto także wspomnieć, że za kadencji prezesa Łukasza Kamińskiego archiwum IPN wzbogaciło się o dokumenty pochodzące z archiwum Kancelarii Sejmu. Chodzi o dokumenty dotyczące tak zwanej komisji Ciemniewskiego, a także z ABW materiały dotyczące tak zwanej listy Milczanowskiego.

Wbrew temu, co napisał Bogusław Kopka, IPN nie uruchomił żadnego programu badawczego dotyczącego tematyki „gender studies".

Stawiając instytutowi liczne zarzuty, autor zapomniał poinformować o tym, że jest z IPN, którego był pracownikiem, w sporze prawnym. Na razie sądy rejonowy i okręgowy oddaliły powództwo Kopki o odszkodowanie. Natomiast w innej sprawie sąd rejonowy zasądził zwrot przez Kopkę kwoty finansowania jego przewodu habilitacyjnego w związku z bezpodstawnym rozwiązaniem przez niego umowy o pracę. W marcu odbędzie się rozprawa apelacyjna.

Pisał w Opiniach

Bogusław Kopka

W co gra IPN

22 lutego 2016 r.

W poniedziałkowym wydaniu „Rzeczpospolitej" ukazał się tekst Bogusława Kopki. Każdy ma prawo do swojej opinii i nie z poglądami czy śmiałymi projekcjami autora na temat przyszłości prezesa Łukasza Kamińskiego chcę polemizować. Udowadniając swoje tezy, Bogusław Kopka podał informacje, które niestety nie mają pokrycia w rzeczywistości i wymagają sprostowania.

Nieprawdziwy jest m.in. opis dotyczący spotkania przedstawicieli IPN z wdową po Czesławie Kiszczaku. Pani Maria Kiszczak przyszła do siedziby instytutu w ostatnich dniach stycznia. Powiedziała, że chce rozmawiać z prezesem i zostawiła na portierni numer swojego telefonu. Odrzuciła propozycję, by spotkać się z doradcą prezesa. Nie chciała także podać celu swojej wizyty. Ostatecznie data spotkania z prezesem została ustalona na 16 lutego, chociaż wśród propozycji ze strony IPN padł także termin wcześniejszy. Nie jest zatem prawdą teza Kopki, że instytut z jakichś bliżej niewyjaśnionych powodów celowo odsuwał w czasie termin spotkania.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Daria Chibner: Dlaczego kobiety nie chcą rozmawiać o prawach mężczyzn?
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Gorzka pigułka wyborcza
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Czy szczyt klimatyczny w Warszawie coś zmieni? Popatrz w PESEL i się wesel!
felietony
Marek A. Cichocki: Unijna gra. Czy potrafimy być bezwzględni?
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Pałkiewicz na Dzień Ziemi: Pół wieku ekologicznych złudzeń