Janusz Korwin-Mikke: Sojusz Francji, Rosji i Polski

O Unii Europejskiej, która nie ma własnych wojsk, nie warto rozmawiać. Jej rozpad jest tylko kwestią czasu. Zajmijmy się naszą sytuacją – postuluje eurodeputowany.

Aktualizacja: 21.02.2017 16:03 Publikacja: 20.02.2017 18:43

Szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow

Szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow

Foto: AFP

Ostatnie tygodnie pokazują, że busola zagranicznej polityki III RP niebezpiecznie wiruje pod wpływem zmiennych natężeń pól z zewnątrz i politycy sami zapędzili się w kozi róg. Miarą bezradności jest to, że gdy UE (bezpłciowo...) rozmyśla o utworzeniu sił poza NATO, Wielce Czcigodny Jarosław Kaczyński jednego dnia chce chronić Polskę pod atomowym parasolem USA, a następnego żąda wzmocnienia UE i przerobienia jej na mocarstwo atomowe! Po czym rozmawia z p. Anielą Merkel i oboje zgodnie mówią o rewizji Traktatu Lizbońskiego (który obydwaj bracia Kaczyńscy zachwalali w 2009 roku jako znakomity) – tylko p. Merkel chce z państwa federacyjnego zrobić państwo jednolite, a prezes PiS rozbić Unię na federację niepodległych państw!

O krok do wojny

W tym celu wystarczyło nie podpisać Traktatu Lizbońskiego; wtedy nadal istniałaby federacja państw pod nazwą Wspólnota Europejska. Cóż: mleko się już rozlało – trzeba myśleć o przyszłości.

Zacznijmy od ram międzynarodowych. Zasadnicza zmiana sytuacji polega na tym, że p. Barak Hussein Obama atakował słownie Chiny i Rosję, a p. Hilaria Clintonowa robiła wrażenie zdecydowanej, by wypowiedzieć tym państwom (i Iranowi na dodatek) wojnę, mając tu moralne i finansowe poparcie Unii Europejskiej. Wojna dwóch socjalistycznych mocarstw przeciwko znienawidzonym przez lewicę prawicowym reżymom w Moskwie, Pekinie i Teheranie - wisiała w powietrzu. W wielu miastach rosyjskich wzywano ludność do gromadzenia zapasów – podobnie zresztą (o czym już mało kto pamięta!) uczyniły władze RFN.

Groźba amerykańska oczywiście skłaniała te państwa do sojuszu. Chiny i Rosja mają sprzeczne interesy i ich stosunki nawet wtedy nacechowane były dużą wzajemną nieufnością, co mogę zaświadczyć, bo rozmawiałem i w Moskwie, i w Pekinie - co prawda z politykami drugiego rzędu, ale postawy były bardzo wyraźne.

Po zwycięstwie p. Trumpa w Moskwie strzeliły korki szampanów. JE Donald Trump postępuje bowiem znacznie rozsądniej. W myśl zasady: „Wroga należy dzielić – a nie łączyć!". Ostrym atakom na Chiny towarzyszą przyjazne gesty w stosunku do Rosji. Co powoduje dezorientację w całej Unii Europejskiej. W dodatku jeden z potężnych krajów UE ogłosił niepodległość, stał się sojusznikiem Stanów i nawet grozi utworzeniem na Wyspach raju podatkowego! Co na , nieustannie podnoszących podatki eurosocjalistów działa jak płachta na byka. Tyle, że nie mają rogów.

W tym stanie rzeczy o Unii, która zresztą nie ma własnych wojsk, nie warto rozmawiać. Jej rozpad to tylko kwestia czasu. Zajmijmy się sytuacją Polski.

Nieznajomość mapy Europy

Polityka Platformy Obywatelskiej była jednoznacznie proniemiecka (przez niektórych określana jako „agenturalna") i antyrosyjska. PiS, jak wszystkie polskie partie lewicowe, wzorując się na przywódcy PPS, Józefie Piłsudskim - Rosji nienawidzi, ale też tradycyjnie nienawidzi Niemców. Ta polityka oczywiście zbliżała do siebie, jak w roku 1939, Niemcy i Rosję, i była matką Nord Streamu (zreszta politycznie bardziej grożącego Białorusi i Ukrainie niż Polsce). Jak to był zauważył Roman Dmowski: „Istnieją Polacy, którzy bardziej nienawidzą Rosji, niż kochają Polskę". Odnosi się to do wielu działaczy Prawa i Sprawiedliwości i nie tylko.

Była to polityka głupia i krótkowzroczna; oparta o sojusz USA – UE. Nikt nie zapewniał (w odróżnieniu od p. Wiktora Orbána!) alternatywy w przypadku odwrócenia sojuszów. Oparta też była na... nieznajomości mapy Europy.

Tu ważna uwaga. Polska opozycja za czasów PRL opierała się o dogmat księcia Jerzego Gieroycia, że najważniejszą rzeczą dla Polski jest niepodległość Ukrainy. Ta niepodległość miała zmienić całą geopolitykę, miała zmienić wszystko.

I zmieniła. Wystarczy spojrzeć na mapę: od Rosji dzielą nas państwa z natury wrogie w stosunku do Rosji: Białoruś i Ukraina. Wyjaśniając, wrogie są państwa, bo pragną zachować suwerenność, natomiast ludność tych państw w większości z ulga zjednoczyłaby się z Matuszką Rosiją; dlatego III RP powinna – o czym mówię od początku - zdecydowanie popierać JE Aleksandra Łukaszenkę, bo wprowadzenie tam demokracji oznacza połączenie tego kraju z Rosją.

Sytuacja więc zmieniła się diametralnie, a polscy politycy postępują tak, jakby nic się nie zmieniło! Rosja nie ma do nas żadnych roszczeń terytorialnych ani innych. Odziedziczył je natomiast sąsiad, który zajął miejsce Rosji, czyli Ukraina.

Niczego nie obawiam się ze strony RFN ani Republiki Ukraińskiej. Jednak historia uczy, że miejsce Republiki Weimarskiej zajęła w pewnym momencie III Rzesza, a tendencje nacjonalistyczne w Niemczech rosną. Na miejsce Republiki Ukraińskiej może też powstać Państwo Ukraińskie zbudowane wedle koncepcji Stefana Bandery. A Ukraina jest tradycyjnym klientem Niemiec. A nacjonaliści ukraińscy żądają Chełmszczyzny, Zasania, Łemkowyny... A RFN kategorycznie odmawia podpisania z III RP traktatu pokojowego. I warto byłoby to sobie przypomnieć i zastanowić się: dlaczego odmawia?

Dla ułatwienia: zawarcia traktatu pokojowego z Federacją Rosyjską odmawia Cesarstwo Japonii. Z powodu zaboru Kuryli.

Układ przeciwko sąsiadom

Rozpad Unii pozostawi więc Polskę, opanowaną przez antyrosyjską III Rzeczpospolitą, w sytuacji praktycznie beznadziejnej. I proszę nie uspokajać się, że to się nie zdarzy. Rozpad UE jest sto razy bardziej prawdopodobny niż był - z rocznej perspektywy - wybuch przyjaźni amerykańsko-rosyjskiej. A kto go rok temu przewidywał? Poza mną, oczywiście?

Rozwiązanie problemu jednak nie znajduje się na zewnątrz. Znajduje się w nas. Tyle że (w odróżnieniu od p. Wiktora Orbána!) nie potrafimy zająć postawy realistycznej.

Proszę przeczytać zamieszczony w Gazecie Finansowej wywiad z panną Maryną LePenówną, czołową kandydatką na prezydentkę Francji. Przyjąłem go z niekłamanym entuzjazmem. Jej zwycięstwo oznacza bowiem powrót do tradycyjnej polityki francuskiej. A przypomnijmy: Francja to teraz jedyne w UE mocarstwo atomowe.

Polityka ta oparta jest o podejrzliwość, a nawet nienawiść do Niemiec. Lekką sympatię do Polski. I przyjaźń z Rosją – znacznie ważniejszą niż sentyment do Polaków. To był dla Francuzów zawsze dylemat.

Dziś ten dylemat może zniknąć. Stwarza to możliwość zapewnienia w Europie Środkowej stabilnego systemu. Nielubiąca Niemiec Francja w sojuszu z Polską i Rosją – szachujące z obydwu stron Niemcy i Ukrainę!

Jest to układ oparty o trwałą niechęć do sąsiadów, a więc zdrowy. O takim układzie marzę od 1960 roku, gdy zacząłem myśleć politycznie. I teraz jest niepowtarzalna szansa, by go zbudować, zapewniając Polsce (i wszystkim) wyjątkową stabilność.

Trzeba „tylko" pozbyć się atawistycznej, już zdezaktualizowanej, niechęci do Rosji...

Czy polskie elity polityczne są do tego zdolne?

Autor jest politykiem i publicystą, deputowanym do Parlamentu Europejskiego, prezesem partii Wolność

Ostatnie tygodnie pokazują, że busola zagranicznej polityki III RP niebezpiecznie wiruje pod wpływem zmiennych natężeń pól z zewnątrz i politycy sami zapędzili się w kozi róg. Miarą bezradności jest to, że gdy UE (bezpłciowo...) rozmyśla o utworzeniu sił poza NATO, Wielce Czcigodny Jarosław Kaczyński jednego dnia chce chronić Polskę pod atomowym parasolem USA, a następnego żąda wzmocnienia UE i przerobienia jej na mocarstwo atomowe! Po czym rozmawia z p. Anielą Merkel i oboje zgodnie mówią o rewizji Traktatu Lizbońskiego (który obydwaj bracia Kaczyńscy zachwalali w 2009 roku jako znakomity) – tylko p. Merkel chce z państwa federacyjnego zrobić państwo jednolite, a prezes PiS rozbić Unię na federację niepodległych państw!

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?
Opinie polityczno - społeczne
Maciej Strzembosz: Czego chcemy od Europy?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Warzecha: Co Ostatnie Pokolenie ma wspólnego z obywatelskim nieposłuszeństwem