W sylwestrową noc zobaczyłem Jacka Kurskiego, który wraz z narzeczoną radośnie tańczył w rytm skocznych piosenek Zenka Martyniuka i dr. Albana w Zakopanem. Na gruncie tego sukcesu media obiegła wieść, że TVP będzie współorganizatorem gali disco polo. Oznacza to po pierwsze, kolejną woltę prezesa telewizji (co nie zaskakuje), a po drugie, że do myślenia o mediach wraca zdrowy rozsądek (a to zaskakuje bardzo).
Wyglądało na to, że prezes przy takiej muzyce bawił się świetnie, podobnie jak zapewne wielu Polaków, bo taki jest właśnie przeciętny muzyczny gust nasz, suwerena. Trafnie rozpoznały to zarówno telewizja publiczna, jak i prywatne, bo trudno było znaleźć istotne różnice między koncertami sylwestrowymi na antenach TVP 2, TVN czy Polsatu. Ale to właśnie TVP chwaliła się rekordową oglądalnością tej imprezy sięgającą 5 mln widzów. Sadzę, że program sylwestrowego koncertu idealnie odpowiadał wszystkim, dla których gapienie się w telewizor było najlepszym sposobem spędzenia tego wieczoru.
Zapewne również na fali tego sukcesu Kurski zapowiedział zaangażowanie TVP w organizację gali „25 lat disco polo w Polsce" w czerwcu 2017 r., chodzą też słuchy o pojawieniu się w TVP programu o roboczej nazwie „Discopoland".
Widać tu jak na dłoni, że istnienie telewizji publicznej, utrzymywanej przez nas wszystkich, z jej mętnym pojęciem „misji", jest kompletnie bez sensu. Pisałem o tym szerzej na tych łamach w tekstach „Ludzie głosują pilotami" i „Telewizja jest tabloidem". Skoro media mają służyć suwerenowi, to trudno się dziwić, że disco polo trafiło w końcu do TVP. Oznacza to jednak zwrot o 180 stopni w stosunku do tego, jak do tej pory myślało się o mediach publicznych.
Jakkolwiek błędem wydaje się przywiązywanie nadmiernej wagi do tego, co mówią politycy, a prezes Kurski w szczególności, warto tu przytoczyć jego słowa z konferencji ramówkowej TVP, podczas której ogłaszał plany rozwoju. A mówił tak: „To będzie telewizja, która będzie odwoływać się do wyższej kultury, do wyższych ambicji, wyższych aspiracji, która nie będzie się ścigać na schlebianie niskim gustom z telewizjami komercyjnymi". Warto postawić pytanie, czy mówiąc o odwoływaniu się do wyższej kultury, miał na myśli twórczość artystyczną Zenka Martyniuka, wokalisty discopolowej grupy Akcent? Nie, wydaje, że po prostu trochę czasu zajęło Kurskiemu przemyślenie sprawy i diametralna zmiana zdania, bo dziś mówi tak (w wypowiedzi dla Wirtualnych Mediów): „Trzeba skończyć z pruderią i hipokryzją". To oczywista prawda, pytanie jednak, czy można oczekiwać od prezesa Kurskiego uderzenia się w pierś (tym razem własną) i przyznania, że to on właśnie był tym hipokrytą?