Wyobraźmy sobie, że Jego Ekscelencja Dzong Un Kim ogłasza, że ma zamiar zniszczyć Księżyc. Stan umysłów „naszej” cywilizacji jest taki, że najprawdopodobniej rozpoczęłyby się gorączkowe narady przywódców państw na wszystkich szczeblach na temat: „Jak uratować Księżyc?”.
Przypomnijmy, że jego ojciec, śp. Dzong Il Kim, był, cytuję: „szalonym fanem kina. Kolekcja Jego filmów wynosiła ponoć 20 tysięcy egzemplarzy filmów z całego świata. Był na tyle wielkim fanatykiem, że nawet porwał swojego ulubionego reżysera z Korei Południowej Shin Sang Oka i jego żonę, po to, aby rozpoczęli produkcję filmową w Korei Północnej, kręcąc np. odpowiednik »Godzilli«, czyli »Pulgasari«”.
JE Dzong Un Kim uwielbiał filmy science fiction. A obecnie, mając ku temu środki, robi wielkie reality show – ze sobą w roli głównej. Musi się nieźle bawić, widząc, jak tuzy polityki poważnie traktują jego filmowe zapowiedzi pod tytułem „Zniszczę Stany Zjednoczone”. Wychodzi mu to tak dobrze, że powtarza tę kwestię co kilka dni.
Zabiedzone państewko
A teraz pytanie. W oczekiwaniu na zwycięstwo wyborcze p. Hilarii Clintonowej świat szykował się do wojny. Rząd niemiecki – a także wielkie miasta w Rosji – nakazały obywatelom gromadzenie dwutygodniowego zapasu żywności w domach. A amerykańscy generałowie buńczucznie oznajmiali, że wojna będzie krótka i (oczywiście!) zwycięska. Zresztą już dwa miesiące po zwycięstwie JE Donalda Trumpa establishment polityczny i lobby wojskowe zaczęły znów powtarzać te slogany. Zatem pytanie jest takie: Skoro USA łatwo i szybko wygra wojnę z Federacją Rosyjską, posiadającą 16 tys. rakiet międzykontynentalnych z głowicami atomowymi, to kto może poważnie potraktować zabiedzone państewko, którego ambasady utrzymują się z wynajmu pomieszczeń i robienia kateringu dla innych ambasad (sic!), posiadające być może trzy rakiety i dwie bomby atomowe, jako zagrożenie dla Ameryki?
W 1984 r. śp. Ronald Reagan interweniował zbrojnie na Grenadzie – tylko dlatego, że to państewko pozwoliło Kubańczykom wybudować lotnisko z bardzo długim i solidnym pasem startowym, celującym prosto w Nowy Jork. W 1999 r. USA posłały samoloty systematycznie bombardujące Serbię, której prezydent śp. Slobodan Milošević niczym Stanom nie groził. Dlaczego tym razem Waszyngton, zamiast po prostu uderzyć, wiernie odgrywa rolę, którą rozpisał dla niego Wielki Przywódca KRLD?