Coraz więcej niepewności wokół zabójstwa Pawła Szeremeta

Kijowscy śledczy naliczyli już sześć wersji przyczyn zamachu na dziennikarza. Nie zbliżają one do znalezienia wykonawców, ale wiele mówią o stanie kraju.

Aktualizacja: 23.07.2016 06:53 Publikacja: 21.07.2016 18:40

Coraz więcej niepewności wokół zabójstwa Pawła Szeremeta

Foto: AFP

Dzień po śmierci białoruskiego dziennikarza, który pracował w Kijowie, wśród przedstawicieli ukraińskich władz, zaczyna dominować przekonanie, że zabójstwo to „próba zdestabilizowania sytuacji w kraju".

– Mogę potwierdzić, że wśród rozważanych wersji zabójstwa to jedna z podstawowych – powiedział dziennikarzom przedstawiciel Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Juryj Tandyt. – Będą, niestety, jeszcze inne wiadomości, które zostaną wykorzystane do tego, by pokazać, że na Ukrainie nie istnieje żadna władza – dodał.

SBU nie poinformowała, w jaki sposób śmierć jednego dziennikarza – nawet w centrum stolicy – mogłaby zdestabilizować sytuację na Ukrainie. Rosyjscy dziennikarze jednak porównują ostatnie zabójstwo z zamordowaniem w 2000 roku założyciela portalu Ukraińska Prawda Georgorija Gongadzego. Tamto zabójstwo doprowadziło do pierwszych protestów przeciw rządom ówczesnego prezydenta Leonida Kuczmy. – Śmierć Szeremeta pewnie nie doprowadzi do tak silnego kryzysu politycznego – stwierdził Andriej Desnicki z Moskwy.

Część ukraińskich ekspertów i dziennikarzy wskazuje jednak, że tamto morderstwo (Georgija Gongadzego) nie zostało do końca wyjaśnione i w mechanizmie ukrywania prawdy tkwią m.in. przyczyny obecnej zbrodni. – Kondolencje [po śmierci Szeremeta] będą składali ci sami, którzy od 16 lat składają je z powodu Gongadzego – powiedział ekspert wojskowy Jurij Butusow.

Dla specjalisty od wojska zabójstwo ma też inne znacznie. – To jest prawdziwy terroryzm. A mordercy są całkowicie pewni swojej bezkarności – dodał.

Podobnie chyba ocenia sytuację ukraiński prokurator generalny Juryj Łucenko. Wezwał on miejskie władze Kijowa i stołeczną policję, by podczas zbliżających się różnych masowych imprez używano do ich ochrony bramek do wykrywania metalu, by uniemożliwić zamachy terrorystyczne. Najprawdopodobniej władze obawiają się, że śmierć Szeremeta może być zapowiedzią całej ich fali.

Zabójstwo dziennikarza dokonane przez dużej klasy fachowców budzi niepokój właśnie swoim profesjonalizmem. Nikt jeszcze nie potrafi wyjaśnić, dlaczego Szeremeta zabito z takim nakładem sił i środków. – Zabójstwa dokonano w sposób, który nie jest powszechny. To przecież nawet nie popularny granat podłożony pod samochód, ale specjalny materiał wybuchowy, prawdopodobnie z zapalnikiem sterowanym na odległość. To była zaplanowana, pokazowa egzekucja – powiedział deputowany Siergiej Wysocki.

– Nie wiem, co będzie dalej. Ale intuicyjnie czuję, że zaczyna się jakaś duża operacja specjalna naszych wspaniałych sąsiadów z północy [Rosji] – dodał.

Jedną z wersji zabójstwa wymienianą od chwili jego dokonania jest „rosyjski ślad". Przeciw temu gwałtownie protestuje Moskwa, wskazując, że białoruski dziennikarz, który wyjechał do Kijowa, bo nie wytrzymał rosyjskiej cenzury, formalnie był rosyjskim obywatelem. – Nie można już było żyć w tym domu wariatów. Należało z niego wyjechać, by samemu nie zwariować. Albo stać się takim samym łajdakiem jak koledzy dziennikarze – mówił kilka tygodni przed śmiercią sam Szeremet o powodach wyjazdu, sytuacji w Rosji i tamtejszym dziennikarstwie.

Jednak był on jednym z wielu dziennikarzy i polityków, którzy uciekli z Rosji do Kijowa – poza środowiskiem dziennikarskim nie był zbyt znany, nie prowadził też działalności politycznej. – Nie mam żadnych wątpliwości, że zabójstwo związane było z profesjonalną działalnością Szeremeta oraz że miało ono polityczny kontekst – mówi jeden z emigrantów, znany dziennikarz rosyjski Jewgienij Kisielow. Na początku lat 90. był jednym z założycieli telewizji NTV, znacjonalizowanej po 2002 roku przez Kreml.

Już w dniu zabójstwa prezydent Petro Poroszenko zażądał, by policja przydzieliła ochronę Olenie Prytule szefowej portalu Ukraińska Prawda i partnerce Szeremeta. Jej samochodem jechał dziennikarz, od razu więc pojawiła się wersja, że zginął przez pomyłkę – zamiast Prytuły. Obecnie dziennikarze portalu ujawniają coraz więcej niepokojących faktów. „W ciągu ostatniego pół roku włamano się do poczty elektronicznej, zarówno mojej, jak i członków mojej rodziny. Mój telefon jest na podsłuchu. W ciągu ostatnich kilku miesięcy – całodobowo" – napisał na Twitterze jeden z nich Dmitrij Riasnoj. Z kolei sam Szeremet jeszcze przed swoją śmiercią oraz Ołena Prytuła skarżyli się znajomym, że są śledzeni. Nie wiadomo jednak, kto miałby śledzić dziennikarzy niezależnego portalu i w jakim celu.

Dzień po śmierci białoruskiego dziennikarza, który pracował w Kijowie, wśród przedstawicieli ukraińskich władz, zaczyna dominować przekonanie, że zabójstwo to „próba zdestabilizowania sytuacji w kraju".

– Mogę potwierdzić, że wśród rozważanych wersji zabójstwa to jedna z podstawowych – powiedział dziennikarzom przedstawiciel Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Juryj Tandyt. – Będą, niestety, jeszcze inne wiadomości, które zostaną wykorzystane do tego, by pokazać, że na Ukrainie nie istnieje żadna władza – dodał.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przestępczość
Sąd uchylił wyrok skazujący Harveya Weinsteina za gwałt
Przestępczość
Fala egzekucji przyspiesza w Iranie. W jeden dzień powieszono dziewięć osób
Przestępczość
Chciała wyłudzić kredyt na zmarłego. Przyprowadziła go do banku
Przestępczość
Morderstwo Polaka w Szwecji. Aresztowano 17-latka
Przestępczość
Kolejny atak nożownika w Sydney. Zaatakował w kościele