Piotr Jasiński i Piotr Naleśnik byli funkcjonariuszami stołecznej policji. W nocy z 26 na 27 listopada 1998 r. odebrali zgłoszenie o kierowcy, który ucieka Wisłostradą. Ruszyli w pościg. Maciej U. nie reagował na wysyłane przez policję sygnały.

– Kierowca, z tego co wiem, bawił się z nimi w kotka i myszkę. Miał dość szybki samochód, raz przyśpieszał, raz zwalniał – opowiada siostra Piotra Jasińskiego.

Podczas tego pościgu policyjny polonez wpadł w poślizg i uderzył w latarnię. Policjantów nie udało się uratować. Prokuratura postawiła Maciejowi U. zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Początkowo sąd skazał go na siedem i pół roku więzienia. Oskarżony złożył apelację i sprawa wróciła do ponownego rozpatrzenia.

Ostateczny wyrok zapadł po niemal 15 latach od tragedii. Sąd tym razem stwierdził, że Maciej U. jest niewinny. Owszem, jechał brawurowo i łamał przepisy, jednak nie miało to wpływu na wypadek policjantów.

Uniewinniony kierowca otrzymał od Skarbu Państwa 250 tys. zł odszkodowania za areszt.