Jak informuje abcnews.go.com, kobieta nie pozwalała wychodzić swojemu synowi z szafy na więcej niż kilka godzin dziennie. - Jego przyjaciółmi były szczury i karaluchy, które go odwiedzały - powiedział prawnik zajmujący się sprawą.
Gdy policjanci znaleźli chłopca, jego rodziców nie było w domu. Jak twierdziła matka 4-latka, dzieckiem opiekować miał się wówczas ktoś inny. Nie podała jednak żadnych szczegółów.
Z ustaleń policji wynika, że chłopiec spędził w szafie bardzo dużo czasu. Jak pisze abcnews.go.com, dziecko było karane za próby ucieczki. Matka miała sadzać je na lodówce, co było szczególnie okrutne dla chłopca, który miał lęk wysokości.
Podczas śledztwa dowiedziano się także, że w domu chłopca produkowana była metaamfetamina. Testy wykazały, że we krwi chłopca były narkotyki.