Dziewczyna, obecnie 15-letnia, dopiero w marcu zgłosiła się na policję. Twierdzi, że od maja do grudnia ubiegłego roku była wielokrotnie wykorzystywana przez 40 mężczyzn.
Wieś, w której mieszka nastolatka wraz z rodziną, znajduje się na wyspie Koh Raed w prowincji Phang Nga. Jest zamieszkana zaledwie przez sto osób.
Rodzice dziewczyny, zbieracze kauczuku na plantacjach, często pracowali w nocy, a dziewczyna zostawała wówczas sama w domu. To właśnie wtedy miało dochodzić do gwałtów.
Sprawa budzi wiele wątpliwości, a mieszkańcy wyspy, którzy dotąd uważali się za wielką rodzinę, są w szoku. Wiele osób twierdzi, że dziewczyna konfabuluje, bo w tak niewielkim środowisku nie udałoby się utrzymać w tajemnicy takiego procederu.
Policja, ze względu na groźby kierowane wobec dziewczyny i jej rodziny, objęła ją ochroną. Jak powiedział gubernator prowincji Eggarat Leesen, wśród podejrzanych są osoby spoza wyspy, co może utrudnić śledztwo.