Do ataku doszło w środę wieczorem na terenie hotelu spa and sport resort w miejscowości Kępa po meczu sparingowym rozegranym na pobliskim boisku między Hapoel Petah Tikva a czwartoligowym MKS Ciechanów.
- Wstępnie przyjmujemy, że był to atak pseudokibiców w celu zdobycia barw izraelskiej drużyny – mówiła wówczas prokurator rejonowa w Płońsku Ewa Ambroziak. Dodała, iż odzyskano plecak wraz z paszportem należący do ekipy Hapoel Petah Tikva, a w ataku poszkodowanych zostało dwóch pracowników izraelskiego klubu.
Według izraelskich mediów, które powoływały się m.in. na relacje przedstawicieli Hapoelu, incydent miał charakter antysemicki, a atakującymi byli zamaskowani fani Legii.
W reakcji na wydarzenie, Centrum Szymona Wiesenthala zaapelowało do Europejskiej Unii Piłkarskiej o ukaranie Legii Warszawa za napaść jej kibiców. W liście do prezydenta UEFA, dyrektor ds. relacji międzynarodowych dr Shimon Samuels skrytykował atak, podkreślając, że incydent jest "wyraźnym naruszeniem dziesiątej z jedenastu wartości UEFA: szacunku". Samuels dodał, że "antysemityzm nie jest nowym zjawiskiem w Polsce, ale ten brutalny atak musi wywołać konsekwencje".
Dziś Legia opublikowała oświadczenie, w którym odcina się od ataku. Powołuje się na sprostowanie, nadesłane przez Hapoel. "Dzisiaj przedstawiciele klubu Hapoel Petah Tikwa, w korespondencji z Legią Warszawa, pisemnie potwierdzili, że swoje oskarżenia oparli jedynie na słowach kilku przypadkowych świadków i były to jedynie spekulacje nie poparte żadnymi dowodami" - napisano na klubowej stronie legia.com. "Po interwencji Legii Warszawa, Hapoel Petah Tikwa dokonał sprostowania wcześniejszej relacji" - zaznaczył stołeczny klub.