#RZECZoBIZNESIE: Andrzej Kowalski: Wysoka cena masła jest nie do utrzymania

Nastąpiła już stagnacja cen, a nawet w wielu przypadkach spadek. Ta cena masła jest nie do utrzymania, mimo że coraz częściej po nie sięgamy – mówi Andrzej Kowalski, dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, gość programu Pawła Rożyńskiego.

Aktualizacja: 18.08.2017 14:45 Publikacja: 18.08.2017 14:06

#RZECZoBIZNESIE: Andrzej Kowalski: Wysoka cena masła jest nie do utrzymania

Foto: tv.rp.pl

Przyzwyczailiśmy się do niskich cen, ale żywność nagle zaczęła drożeć. Dlaczego?

Tak już jest na świecie, że coś albo tanieje, albo drożeje. Podobnie jak w Polsce ceny żywności na świecie rosną i to szybko po kilku latach spadku. My mieliśmy do czynienia z deflacją 2 lata, na świecie ten okres trwał praktycznie od 2009 r. Na podwyżki nałożył się szereg przyczyn zewnętrznych i wewnętrznych.

Np. jakie?

Ciągle oczekujemy większego wzrostu gospodarczego świata. Nie jest on taki jak oczekiwaliśmy, ale jednak nastąpił i następuje szybciej w krajach biedniejszych. W krajach biedniejszych większość przyrostu dochodów przeznaczana jest na żywność, więc wywiera to presję.

W ostatnim okresie mocno zdrożało wiele produktów, np. masło.

Dwukrotnie na świecie, 70 proc. w ciągu kilku tygodni.

Jakie są tego przyczyny?

Pierwsza związana jest ze zmianą konsumpcji. Mówi się, że konsumpcja to czynnik w miarę trwały, zmienia się powoli. Azjaci przez stulecia uchodzili za grupę etniczną, która nie toleruje składników zawartych w wyrobach mleczarskich. Okazuje się, że ostatnio polubili mleko. Warto sobie uprzytomnić, że spożycie w Chinach to mniej niż jedna czwarta spożycia w najbiedniejszych krajach Europy, więc nawet niewielki wzrost w Chinach przemnożony przez ilość osób daje określoną wartość.

Kolejna sprawa to zawirowania związane ze zniesieniem kwot mlecznych, które nastąpiło w unii. Kwoty mleczne nie są skuteczne ani w momencie nadprodukcji, ani w momencie braku wyrobów, bo ceny były niezależne. Każda reforma powoduje zwiększenie możliwości spekulacyjnych.

Chyba się przyzwyczailiśmy, że kiedyś fundusze spekulacyjne szerokim łukiem omijały surowce i żywność.

Może to jest przypadek, że od wielkiego kryzysu finansowego te fundusze zainteresowały się także tym rynkiem.

W końcu musiały gdzieś lokować swoje pieniądze, a rynek żywności nagle stał się bardzo dobrym miejscem.

Na pewno tego czynnika nie można wykluczać, chociaż nie przypisuję mu decydującego znaczenia.

Kolejna rzecz to zmiana struktury stada u potężnych eksporterów z Nowej Zelandii, Australii. Te kraje dostarczały mleko na rynek azjatycki.

Łatwo jest prognozować ceny żywności?

Kiedyś łatwo było prognozować, bo wystarczyło wziąć pod uwagę to co się urodziło a spożycie było stałe. Teraz jest to trudniejsze albo równie trudne jak prognozowanie kursów walut. Mimo tych różnych zawirowań prognozy Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej się sprawdzają.

Owoce zdrożały przez przymrozki?

Patrząc na owoce i porównując ceny z analogicznymi miesiącami ubiegłego roku ten wzrost jest dynamiczny. Wszyscy pamiętamy, nie przymrozki a mrozy. Mieliśmy wiosnę, gdzie były bardzo poważne przymrozki. Nie tylko w Polsce, ale też dużej części Europy.

Jakich cen możemy spodziewać się w najbliższych miesiącach na podstawowe produkty jak mleko, cukier, mięso czy owoce?

Ceny owoców i przetworów na pewno będą rosły, może już nie tak szybko. W mniejszym stopniu warzywa. Jeżeli nic gwałtownego nie stanie się na rynkach światowych to w przypadku mleka i jego przetworów też należy spodziewać się, że będzie następował wzrost. W przypadku mięsa będzie widoczna stagnacja, ale to nas mało interesuje.

Dlaczego?

Polacy jedzą niespełna 1,5 kg mięsa wołowego rocznie.

To bardzo mało.

Historycy mówią, że nigdy w całej historii Polski tak mało wołowiny na głowę nie przypadało.

Przestawiliśmy się na wieprzowinę?

Nie, głównie na drób, bo jest najtańszy. Jesteśmy potentatem produkcji drobiu, ale wbrew temu może on nieco zdrożeć. W przypadku wieprzowiny notujemy wyraźny wzrost cen od roku. Ten trend się utrzyma, chociaż powinien spowolnić.

Ceny w sklepach to jedno, a jak wyglądają ceny w skupach?

Ceny skupu w ostatnim okresie miały tendencję wyraźnie malejącą. Trzeba się zastanowić skąd rolnicy mieli brać środku nie tylko na inwestycje, ale także na odpowiednie odnowienie produkcji. Teraz, gdy rosną ceny żywności rolnicy na tym skorzystają?

Widać wyraźnie, że jednak następuje, może nie tak szybki, nie w takim tempie jak „traci" konsument, ale wzrost cen skupu. Wyjątkowo w wieprzowinie, mleku, owocach, wszędzie nastąpił wyraźny wzrost cen skupu.

Jest coś co potanieje?

Wszystko na to wskazuje, że zboża i jego przetwory.

A cukier?

Cukier też powinien tanieć, ale zawsze się boję to przewidywać.

Trudno wyjaśnić, co się dzieje na rynku cukru w długim okresie?

Tak. Pamiętam okres przed unią, kiedy ceny galopowały. Wszyscy ekonomiści i politycy mówili, że w nowych mechanizmach polityki rolnej on musi stanieć. Psychoza powodowała wykup.

Też pamiętam jak parę lat temu politycy wszystkich opcji chodzili z siatkami cukru i mówili, że już kosztuje 7 zł, mimo że cukrownie i ludzie zajmujący się tym rynkiem mówili, iż za 4 zł przemysł jest gotów pocałować w rękę. Płaciliśmy 7 zł. Według mnie ceny cukru powinny spaść, ale jest to taki rynek, że jeśli będzie inaczej, to miałbym trudności z wytłumaczeniem dlaczego.

Masło będzie dalej drożało?

Nastąpiła już stagnacja cen, a nawet w wielu przypadkach spadek. Ta cena masła jest nie do utrzymania, mimo że coraz częściej po nie sięgamy. Kiedyś masło było przyczyną wszystkich klęsk i chorób cywilizacyjnych. W tej chwili widać odwrót od margaryny i powrót do masła.

Często było tak, że nieurodzaj był bardziej opłacalny. Jak czegoś było mało to ceny szły w górę i można było lepiej zarobić.

W gospodarkach zamkniętych tak by było, np. w PRLu.

A teraz?

Teraz spekulant kupuje kiedy są niskie ceny. Jeżeli zdejmuje z rynku to automatycznie ciągnie ceny do góry. Sprzedaje kiedy ceny są wysokie, powodując obniżanie cen. Otwarta gospodarka charakteryzuje się zupełnie innymi cechami niż ta z którą mieliśmy do czynienia. Spekuluje się, żeby wygrać i zarobić.

Udało się zaradzić ASF i chorobom świń w Polsce?

Z ASF jest poważny problem. Są kraje jak Hiszpania, która walczyła około 30 lat z ASF. W Holandii udało się to zlikwidować znacznie szybciej, ale na zasadzie wybicia całych stad.

U nas wirus przestał się rozprzestrzeniać?

Ciągle pojawiają się nowe ogniska. Cały czas trwa walka. ASF szerzy się wśród dzików i to one roznoszą wirus.

Tylko my mamy ten problem?

Problem w walce z dzikami jest nie tylko w Polsce, ale przede wszystkim u naszych sąsiadów. Białoruś i Ukraina ma potężne ogniska tej choroby i praktycznie nie walczy z nią. Granic dla zwierząt dzikich nie ma.

Bez wybicia stad, na co politycy się nie zgodzą, nie zwalczy się tej choroby?

Będzie bardzo trudno jeżeli nie zacznie na poważnie walczyć się z tą chorobą na Ukrainie i Białorusi. Tu jest apel dla producentów. Szczególnie ci więksi rozumieją, że można ograniczyć ryzyko wystąpienia, czy całkowicie zlikwidować chorobę, stosując zasady bioasekuracji. Przestrzegać drobiazgowo zaleceń, które każdy hodowca trzody otrzymał.

Rozprzestrzenianie się tej choroby może spowodować spadek cen wieprzowiny?

Paradoksalnie mogłoby tak nastąpić. Pamiętam pierwsze ogniska grypy ptaków parę lat temu, kiedy obawa przed tą chorobą spowodowała znaczne ograniczenie konsumpcji ptaków. Przy trzodzie nie obserwowaliśmy czegoś takiego. Myślę, że trafiło do przekonania konsumentów twierdzenie wszystkich specjalistów, że ta choroba jest śmiertelna dla dzikowatych, ale niegroźna dla człowieka. Gdybyśmy je wybili, a konsumpcja została na tym samym poziomie, to ceny wzrosną.

Podobno ta choroba pojawiła się w gospodarstwach o małej ilości sztuk w stadzie, więc miało to praktycznie niewielkie znaczenie dla gospodarki krajowej.

Jednak zbliża się do skupisk największych stad, stąd walka i próba, żeby nie dopuścić do rozpowszechniania dalej. Oby się to udało. Bez wieprzowiny trudno sobie wyobrazić nasz stół, nie tylko świąteczny.

Przyzwyczailiśmy się do niskich cen, ale żywność nagle zaczęła drożeć. Dlaczego?

Tak już jest na świecie, że coś albo tanieje, albo drożeje. Podobnie jak w Polsce ceny żywności na świecie rosną i to szybko po kilku latach spadku. My mieliśmy do czynienia z deflacją 2 lata, na świecie ten okres trwał praktycznie od 2009 r. Na podwyżki nałożył się szereg przyczyn zewnętrznych i wewnętrznych.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przemysł spożywczy
Do sklepów trafi różowy sos od koncernów Heinz i Mattel. Efekt sukcesu „Barbie”
Przemysł spożywczy
Włoska restauracja daje darmowe wino klientom. Warunkiem posiłek bez telefonu
Przemysł spożywczy
Polacy przestaną kupować chiński miód? Mogą na to wpłynąć nowe przepisy
Przemysł spożywczy
FAO: ceny żywności wzrosły w marcu po 7 miesiącach spadku
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Przemysł spożywczy
Ukraińska firma przejmuje polskiego producenta lodów i mrożonek