#RZECZoBIZNESIE: Robert Chmielewski: Ekspansja bez przygotowania to tylko problemy

Każdemu komu się wydaje, że może ot tak wejść na rynek chiński czy jakikolwiek inny, jest w błędzie. To są lata doświadczeń i przygotowań – mówi Robert Chmielewski, właściciel i dyrektor generalny firmy Lactex, lubelskiego eksportera produktów mleczarskich o przedłużonym terminie ważności, gość programu Pawła Rożyńskiego.

Aktualizacja: 14.12.2017 13:12 Publikacja: 14.12.2017 13:09

#RZECZoBIZNESIE: Robert Chmielewski: Ekspansja bez przygotowania to tylko problemy

Foto: tv.rp.pl

W raporcie HSBC Lactex jest wskazany jako przykład ukrytego czempiona. - Mało kto o nas wie w kraju, ale w świecie jesteśmy rozpoznawalną firmą w branży i postrzegani jako solidny partner - mówił Chmielewski.

Przypomniał, że zaczynali pracę prawie 30 lat temu, na początku przemian ustrojowych. - Dla nas starszym bratem była Unia Europejska. Nasi partnerzy z państw zachodnich to byli Holendrzy, Francuzi i Niemcy. Czuliśmy się przez nich niedoceniani. Ze względów ambicjonalnych zaczęliśmy szukać klientów poza granicami Europy. Trafiliśmy do krajów, gdzie Polska miała już jakąś historię, czyli do krajów Maghrebu. To był Egipt, Syria, Algieria. Z polskich firm myśmy pierwsi wchodzili na te rynki – wspominał gość.

- Równolegle wysyłaliśmy do Pakistanu i Bangladeszu. Obecnie Azja króluje w destynacjach. Wysyłamy wszędzie tam gdzie są pieniądze i nie ma wystarczającej produkcji spożywczej – dodał.

Na niektórych rynkach byli pionierami. - W 1996 r. weszliśmy do Algierii zaczynając współpracę z państwowym gigantem - stwierdził Chmielewski.

Przyznał, że na całym świecie jest olbrzymia konkurencja i Polska jest jednym z kilku graczy, nie największym, aczkolwiek solidnym i sprawdzonym jakościowo.

Gość podkreślił, że z wejściem na rynek chiński przygotowywali się 10 lat. - Każdemu komu się wydaje, że może ot tak wejść na rynek chiński czy jakikolwiek inny, jest w błędzie. To są lata doświadczeń i przygotowań. Chiny to rynek wielkich graczy i doświadczonych firm. Bardzo często działania wspierające firmy w wejściu na eksport powodują krzywdę tym firmom i wpędzają je w potężne problemy – ocenił.

Chmielewski podkreślił, że o sukcesie na innych rynkach decyduje merytoryczne przygotowanie. - Kultura biznesowa w każdym kraju jest inna. Trudno dać jedną receptę na sukces na wielu rynkach. Wszędzie panują inne warunki i kto nie ma przygotowania do działania na rynkach międzynarodowych narażony jest na duże problemy - ocenił

- Kluczową sprawą jest ściągnięcie płatności. W ostatecznym rozrachunku to dla nas się liczy. Wszystko, co wychodzi z polskiego portu jest poza polską jurysdykcją. Wchodzimy w prawa w innych krajów i kto nie zna tych reguł jest narażony na problemy – dodał.

Przyznał, że istotne jest to, żeby mieć dobrego partnera nie tylko biznesowego na miejscu, ale też solidny bank z którym się pracuje i za firmę dużo rzeczy robi.

Gość rozumiem intencję wspierania eksportu przez państwo i ją pochwalam. - Tylko pomoc dla firm powinna być o wiele bardziej sprecyzowana i działać punktowo. Inaczej pomaga się firmie, która chce wejść na rynek, inaczej małej, inaczej takiej, która jest firmą doświadczoną i już tam jest. Nie samo wejście na rynek jest najistotniejsze. Utrzymanie się na danym rynku to jest sztuka – stwierdził.

Chmielewski zaznaczył, że wejście na giełdę go nie interesuje. - Mamy tradycyjne podejście do biznesu. Może dlatego przez tyle lat jesteśmy na rynku – mówił.

Stwierdził, że największym snem to były Chiny, ale on się już ziścił. - Są rynki, które się jeszcze dla nas nie otworzyły, a niektóre jeszcze nie są gotowe, ale o nich myślimy. Myślę np. o Birmie – zdradził.

W raporcie HSBC Lactex jest wskazany jako przykład ukrytego czempiona. - Mało kto o nas wie w kraju, ale w świecie jesteśmy rozpoznawalną firmą w branży i postrzegani jako solidny partner - mówił Chmielewski.

Przypomniał, że zaczynali pracę prawie 30 lat temu, na początku przemian ustrojowych. - Dla nas starszym bratem była Unia Europejska. Nasi partnerzy z państw zachodnich to byli Holendrzy, Francuzi i Niemcy. Czuliśmy się przez nich niedoceniani. Ze względów ambicjonalnych zaczęliśmy szukać klientów poza granicami Europy. Trafiliśmy do krajów, gdzie Polska miała już jakąś historię, czyli do krajów Maghrebu. To był Egipt, Syria, Algieria. Z polskich firm myśmy pierwsi wchodzili na te rynki – wspominał gość.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przemysł spożywczy
Grona goryczy w Penedes. Susza pozbawia ludzi pracy
Przemysł spożywczy
Kreml sprzedał największego producenta wódek. Podejrzany kupiec, zaniżona cena
Przemysł spożywczy
Polacy wydają ponad 10 mld zł na posiłki z dostawą. Ale branża ma problem
Przemysł spożywczy
Polacy kupują coraz więcej kawy, chociaż drożeje
Przemysł spożywczy
Do sklepów trafi różowy sos od koncernów Heinz i Mattel. Efekt sukcesu „Barbie”