Biegające wokół stołów dzieci, krzyki czy odgłosy gier lub bajek dochodzące z tabletów wręczonych pociechom to codzienność wielu restauracji. Na takie rzeczy skarżyli się klienci włoskiej restaracji Caruso Fine Dining w Mooresville w Północnej Karolinie. Kroplą, która przelała czarę goryczy było zachowanie rodziców małej dziewczynki, którzy odmówili ściszenia iPada używanego przez ich pociechę mimo wielokrotnych próśb obsługi. W związku z tym Pasquale Caruso, właściciel lokalu, postanowił zakazać wstępu do restauracji dzieciom poniżej piątego roku życia.
Łatwym do przewidzenia efektem zakazu była krytyka ze strony niektórych. Ale niespodziewane były dwie rzeczy. Po pierwsze, jak donosi „Washington Post”, gwałtownie wzrosła liczba rezerwacji. Przed zakazem było to 50 dziennie, teraz jest 80, a będzie zapewne więcej, bo restauracja stała się sławna z powodu zakazu. Po drugie, zakaz wstępu dla dzieci poniżej 5 roku życia spotkał się z zaskakująco ciepłym przyjęciem dużej liczby ludzi. Na facebookowym profilu restauracji można znaleźć wpisy zachwyconych potencjalnych i stałych klientów oraz innych restauratorów z całych Stanów chwalących decyzję Pasquale’a Caruso. Co więcej, decyzję chwalą osoby mające i kochające dzieci.
„Jesteście zesłani przez Boga” – napisał mężczyzna, który na zdjęciu profilowym występuje z córeczką.
Są też tacy, którzy nie pochwalając decyzji, doskonale ją rozumieją i gotowi są ją wspierać. „Jakkolwiek uważam waszą decyzję za powód do wstydu, to doskonale ją rozumiem i wspieram” – stwierdziła pewna kobieta.
Decyzja właściciela Caruso Fine Dining nie jest jednak bardzo niezwykła. O ile nie można jeszcze mówić o jakimś wyraźnym trendzie, to coraz więcej lokali w USA zakazuje wstępu małym dzieciom (i równocześnie coraz więcej lokali reklamuje się jako przyjaznych dla maluchów i rodzin). Również na świecie coraz częściej zdarzają się takie przypadki – głośno było niedawno o restauracji w Rzymie, w której zakazano wstępu dzieciom.