Zbigniew Pisarski: Zagrożenia idą ze wschodu

Chcielibyśmy pokazać, że Polska zasługuje na silny głos w Europie w sprawach bezpieczeństwa.

Aktualizacja: 29.10.2016 07:05 Publikacja: 28.10.2016 20:22

Zbigniew Pisarski, prezes Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego

Zbigniew Pisarski, prezes Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego

Foto: materiały prasowe

Warsaw Security Forum, jak każda impreza tego typu, ma swoją misję i hasło przewodnie. Jak ono brzmi?

Zbigniew Pisarski: Hasłem forum jest: Warsaw. Security Starts Here. (Warszawa. Bezpieczeństwo zaczyna się tutaj – red.)

A tak bardziej opisowo? Jaki jest cel forum?

Chcielibyśmy pokazać, że Polska zasługuje na silny głos w Europie w sprawach bezpieczeństwa. Wynika to z kilku przesłanek. Pierwszą z nich jest fakt, że jesteśmy krajem bezpośrednio narażonym na zagrożenia idące ze wschodu, przez co lepiej rozumiemy skalę wyzwań dla całego regionu. Po drugie, jesteśmy krajem granicznym Unii Europejskiej oraz NATO, a więc spełniamy szczególną rolę w zapewnianiu bezpieczeństwa dla tzw. flanki wschodniej. Po trzecie, jako jeden z liderów w NATO nie tylko spełniamy wymóg wydatków na obronność na poziomie co najmniej 2 proc. PKB, ale dążymy do stałego zwiększania tych wydatków. Najlepszym tego odzwierciedleniem jest trwający obecnie program modernizacji technicznej armii – to po czwarte. Po piąte, zwykle było tak, że to polscy politycy pielgrzymowali do innych krajów, wysłuchując jak powinna wyglądać polityka bezpieczeństwa. Dziś to Warszawa staje się ważnym ośrodkiem debaty nad bezpieczeństwem regionalnym, europejskim i transatlantyckim.

Jednym z pierwszych tematów paneli podczas forum jest kwestia wyborów w USA. Czy ten temat jest aż tak ważny dla Polski? Co dla Polski oznacza wygrana Donalda Trumpa, a co Hilary Clinton?

Bezpieczeństwo Polski opiera się na dwóch filarach. Pierwszy jest ekonomiczny i zapewnia go nam nasze członkostwo w UE. Drugi to filar militarny i tutaj gwarantem pozostają Stany Zjednoczone.

W sytuacji, gdyby wiarygodność USA została podważona – a jest to realna perspektywa w przypadku wyboru Donalda Trumpa na prezydenta – nasze bezpieczeństwo będzie zagrożone. Przedwyborcze deklaracje miliardera stoją w sprzeczności z dotychczasowym, ponadpartyjnym, konsensusem panującym w Waszyngtonie dotyczącym postrzegania roli USA na świecie. Oceniam te deklaracje jako mocno niepokojące, gdyż sugerują postawę izolacjonistyczną, wycofywanie się z Europy i zmniejszenie wydatków na sojusz północnoatlantycki. Ponadto wskazują na wyraźną słabość do Władimira Putina i nadzwyczajną – jak na kandydata w wyborach prezydenckich USA – chęć podzielania jego światopoglądu na wiele spraw – od Ukrainy po Syrię. Żadna z tych rzeczy nie jest dla nas korzystna.

Co się tyczy Hillary Clinton, to należy podkreślić, iż bez względu na to, jak bardzo bylibyśmy byli zmęczeni jej wieloletnią obecnością na scenie politycznej USA, to jest ona politykiem przewidywalnym, o ogromnym doświadczeniu, zrozumieniu specyfiki regionalnej w Europie Środkowej oraz wielkim orędownikiem NATO jako gwaranta bezpieczeństwa.

Wspomniał pan o polityce izolacjonistycznej oraz wycofywaniu się z NATO. Czy podobnie nie robi teraz Europa?

Dla UE działalność NATO, a zwłaszcza Stanów Zjednoczonych, stała się pewnego rodzaju przekleństwem. W pewnym sensie fakt, że podatnik amerykański płacił pośrednio za nasze bezpieczeństwo, uśpiło naszą aktywność w tym obszarze i dało politykom europejskim alibi to tego, by nie zwiększać wydatków na obronność. Można powiedzieć, że w pewnym sensie staliśmy się zakładnikiem tego, co Amerykanie nam oferują. Stąd też nie jest przesadą stwierdzić, iż na dzień dzisiejszy bez obecności wojsk USA na Starym Kontynencie pozostajemy bezbronni wobec tradycyjnych zagrożeń militarnych.

Sytuacja ulega obecnie poprawie?

Europa powoli się budzi i spowodowane jest to tzw. nową falą bezpieczeństwa, jaka płynie m.in. do nas ze wschodu. Mówimy tutaj o wydarzeniach na Ukrainie. Kraje, które zostały przez te wydarzenia dotknięte, uzmysławiają sobie realność zagrożenia i chętniej decydują się na zwiększanie wydatków na obronność. Polska jest jednym z liderów.

Inne kraje Unii, w tym np. Niemcy, także coraz częściej decydują się na wzrost wydatków, choć powodowane jest to często innymi przesłankami. Polska bardziej obawia się konwencjonalnego konfliktu, a Europa Zachodnia bardziej zagrożeń hybrydowych i terrorystycznych.

Kto ma w tej kwestii więcej racji?

Faktem jest, że dzisiaj coraz rzadziej mamy do czynienia z wojną konwencjonalną. Coraz częściej dochodzi do konfliktów hybrydowych, gdzie nie jest jednoznacznie powiedziane kto jest atakującym.

Kolejną kwestią, niezwykle ważną, jest to, co mogliśmy doświadczyć zaledwie kilka dni temu. Pojawiły się nowe obszary zagrożeń i mówię tutaj o cyberprzestrzeni. To nowe współczesne pole walki. Wystarczy porozmawiać z wojskowymi z krajów bałtyckich, którzy otwarcie twierdzą, że znajdują się w trakcie permanentnego konfliktu z atakującymi ich hakerami. To są zupełnie realne zagrożenia.

Realne, ale czy najważniejsze i największe?

Nie. Największych problemem UE jest impotencja przywództwa. Pomimo że jesteśmy potęgą ekonomiczną i największym rynkiem świata, nie potrafimy dokonywać projekcji tej siły. Nie potrafimy odstraszać i nie potrafimy wykorzystać posiadanego potencjału.

To aż tak wielki problem?

Tak, gdyż możemy dzisiaj powiedzieć, że wręcz abdykowaliśmy z roli regionalnego lidera. Tym samym zachęciliśmy wszystkich wkoło, a w szczególności Rosję, do testowania naszej siły i sprawdzania granic naszych ustępstw. Widać to na przykładzie Ukrainy, Syrii czy nawet kryzysu imigracyjnego.

Mamy tu pewien paradoks. Z jednej strony Rosja potrzebuje Europy i Unii jako stabilnego i wiarygodnego partnera handlowego, a z drugiej ta sama Rosja aktywnie działa, aby tę Unię osłabić, zdestabilizować i dokonać jej ostatecznej dekompozycji, zgodnie z zasadą „dziel i rządź".

Dlaczego tak się dzieje?

Oceniam, że Rosja chce osłabić Unię, aby później wyjść z pomocną dłonią i współtworzyć nowy porządek na Starym Kontynencie. Mówimy tutaj o nowych powiązaniach ekonomicznych, nowym systemie bezpieczeństwa, a wszystko z wymiernym udziałem i aktywnym głosem Rosji.

Wspomniał pan o imigrantach, ale nie jak o problemie numer jeden w Europie. Dlaczego?

Kryzys imigracyjny jest, w moim odczuciu, medialnie bardzo zniekształcony. Jeżeli przyjąć, że w ciągu ostatnich dwóch lat do UE napłynęło od 2 do 3 mln osób, to powinniśmy to zestawić z liczbą 504 mln obywateli Wspólnoty. Innymi słowy na każdych 200 mieszkańców Unii przypada jeden imigrant. Czy nie stać nas ekonomicznie, aby 200 osób zrzuciło się humanitarnie na jedną? Wydaje mi się, że nas stać.

Kryzys imigracyjny jest wyzwaniem, ale to wyzwanie wynika raczej z tego, o czym mówiliśmy już wcześniej: problemu przywództwa. Liderzy Unii zachowywali się jak małe dzieci, zasłaniając oczy i udając, że nie widzą, co się dzieje poza granicami. Trzeba pamiętać, że konflikt w Syrii trwa już sześć lat, a kraje takie jak Turcja, Jordania czy Liban przez te wszystkie lata goszczą miliony uchodźców. W przypadku Libanu np. liczba uchodźców jest równa 1 liczby własnej populacji! To nie jest nowy problem. Napływ uchodźców do UE, zniekształcony w dużym stopniu przez media, stworzył bardzo realne wrażenie słabości struktur decyzyjnych i mechanizmów kontroli granic. Fakt ten został bezwzględnie wykorzystany przez populistów i był też lejtmotywem kampanii wyjścia Wielkiej Brytanii z UE.

Trzeba tutaj pamiętać, że kampania ta opierała się na kłamstwie. Wielka Brytania nie należy do strefy Schengen, dzięki czemu ma pełną kontrolę nad swoimi granicami i może kontrolować, ilu uchodźców chce przyjąć.

To pokazuje niefrasobliwość polityków i to jak podchodzą do sprawowanej przez siebie władzy. David Cameron, walcząc o głosy eurosceptyków, obiecał im plebiscyt, co było wielkim błędem. Nie każde pytanie i nie w każdym momencie należy zadawać w formie referendum.

W Wielkiej Brytanii wygrała doraźna polityka?

Brexit jest przejawem słabości przywództwa, ale takie słabe przywództwo jest problemem większości europejskich stolic. To wynika z naszej kultury politycznej, opartej na życiu od wyborów do wyborów, gdzie jest mało prawdziwego rządzenia, a jeszcze mniej strategii.

Tym samym, niestety, kraje o zapędach autorytarnych takie jak Rosja, które mogą sobie pozwolić na bardziej długofalowe planowanie, potrafią nas rozgrywać i wykorzystywać nasze słabości, dolewając kiedy trzeba oliwy do ognia, przy różnych lokalnych napięciach. Możemy to zauważyć właściwie w każdym kraju europejskim.

Referendum się jednak odbyło i teraz pytanie, co dalej?

Projekt UE jest faktycznie zagrożony, ale informacje o jego śmierci są zdecydowanie przedwczesne. Trzeba jednak pamiętać, że obecny kryzys to z jednej strony wyzwanie, ale z drugiej szansa. Jest to doskonały czas na to, aby wyłoniło się nowe przywództwo w krajach UE. Mówię o osobach, które będą potrafiłyn za cenę własnych doraźnych korzyści myśleć na poziomie interesu wspólnego całej Europy. Brakuje nam przywództwa, jakie zapoczątkowało jeszcze w latach 50. projekt europejski, ale mam nadzieję, że tacy liderzy w końcu się pojawią. W pojedynkę bowiem żaden kraj UE nie jest sobie w stanie zapewnić ani bezpieczeństwa ekonomicznego, ani tym bardziej militarnego.

—rozmawiał Grzegorz Psujek

CV

Zbigniew Pisarski, założyciel i prezes Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego, głównego organizatora Warsaw Security Forum. Absolwent Uniwersytetu Wiedeńskiego. Studiował również na Uniwersytecie Harvarda oraz Uniwersytecie Georgetown. Obecnie kończy doktorat na SGH z zakresu amerykańskiej polityki zagranicznej w obszarze promocji demokracji na terenach postsowieckich.

Ekspert Rady Europy ds. NGO w Europie Środkowej i Wschodniej, politolog oraz komentator spraw międzynarodowych. Autor bloga pisarski.pl.

Warsaw Security Forum, jak każda impreza tego typu, ma swoją misję i hasło przewodnie. Jak ono brzmi?

Zbigniew Pisarski: Hasłem forum jest: Warsaw. Security Starts Here. (Warszawa. Bezpieczeństwo zaczyna się tutaj – red.)

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Raport ZUS: stabilna sytuacja Funduszu Ubezpieczeń Społecznych
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Biznes
ZUS: 13. emerytury trafiły już do ponad 6 mln osób
Materiał partnera
Silna grupa z dużymi możliwościami
Biznes
Premier Australii o Elonie Musku: Arogancki miliarder, który myśli, że jest ponad prawem
Biznes
Deloitte obserwuje dużą niepewność w branży chemicznej