Minister obrony Antoni Macierewicz zapowiada energiczne działania dla pozyskania nowego sprzętu i nie wyklucza z przyszłej gry żadnego z producentów helikopterów.
W poniedziałek zapowiedział, że jeszcze w tym roku armia kupi w zakładach w Mielcu partie śmigłowców dla sił specjalnych.
Na nowych warunkach do konkursu mógłby przystąpić także pozbawiony szans w ostatnim rozdaniu Airbus Helicopters. Bez pomocy nie zostaną też Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 1 w Łodzi. Już szykowały się do francuskich inwestycji , ale fiasko offsetowych negocjacji przekreśliło te nadzieje. - Ważna spółka remontowa będzie rozwijana, na pewno nie zabraknie w najbliższych latach zamówień na remonty śmigłowców – krzepi minister.
Dolina Lotnicza na celowniku
Mimo pojednawczych deklaracji wobec Airbusa , szef MON pozostaje konsekwentny: pierwsze kroki, po rozbracie z Francuzami ministrowie i eksperci armii skierują do PZL Świdnik ( dziś w grupie Leonardo Helicopter i do podkarpackich zakładów (należących do Lockheed Martin) w Mielcu, czołowych firm Doliny Lotniczej.
Nowe rozdanie warto wykorzystać do starannego przemyślenia zbrojeniowych planów i korekty śmigłowcowych wymagań twierdzi Bartosz Głowacki z pisma Skrzydlata Polska. To oczywiste ,że w przetargu, który wygrały caracale błędem było przyjecie założenia, że różne specjalistyczne warianty helikopterów – te przystosowane do zwalczania okrętów podwodnych, bojowego ratownictwa czy transportowe uda się stworzyć w oparciu o jedną platformę. Głowacki nie ma wątpliwości, że przygotowanie przetargu na helikoptery wielozadaniowe o co najmniej 2-3 lat opóźni dostawę śmigłowców wsparcia np. dla wojsk aeromobilnych ale pozwoli producentom wyjść naprzeciw rzeczywistym potrzebom wojska. PZL MielecLocheed/Martin mógłby więc obok klasycznych Balck Hawków zaoferować rasowy śmigłowiec morski Sea Hawk. PZL Świdnik/Leonardo np. oprócz proponowanego wcześniej wielozadaniowego AW149 byłby w stanie oferować maszyny potężniejsze (AW101 czy NH -90), adaptowane do najbardziej wymagających, specjalistycznych zadań takich jak bojowe ratownictwo, czy zwalczanie okrętów podwodnych - przekonuje Głowacki.