Rz: 25 lat minęło od waszego powstania. Jak bardzo zmieniły się targi przez te lata?
Zmieniły się targi i ich kultura. Pamiętam, jak po otwarciu pierwszej edycji Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w 1993 r. zwiedzałem wystawę z szefem Sztabu Generalnego Tadeuszem Wileckim. Był z nami generał Bielecki. Podeszliśmy do pierwszego stoiska. Panowie siedzieli przy stoliku i nawet się nie podnieśli. Czekaliśmy chwilę, próbowałem poprosić o jakieś wyjaśnienia, ale się nie doczekaliśmy. Podobnie przy następnym stoisku, chociaż tam już ktoś wstał, ale widać było, że przeszkadzamy, bo na stoliku stoi butelka...
Butelka?
Tak wyglądały pierwsze targi. Zwyczaje typowe dla minionego okresu były widoczne na stoiskach. Alkoholu nie brakowało, natomiast materiałów promocyjnych było niewiele. Jako anegdotkę dodam, że pierwszy raz w życiu piłem wtedy wino południowoafrykańskie (w polskich sklepach królowała wówczas bułgarska Sofia). Wszystko dzięki firmie Denel, której pracownicy przemycili w przywiezionym sprzęcie kilka skrzynek wina. Degustowaliśmy je drugiego dnia na ognisku pod Kielcami. Można powiedzieć, że w pierwszych latach działalności targowej przeważał nasz entuzjazm. Profesjonalizm przyszedł z czasem.
Wszystkie stoiska tak wyglądały?