Targi Kielce to okno na świat

W pierwszych latach działalności targowej główną rolę grał nasz entuzjazm. Profesjonalizm przyszedł z czasem – mówi prezes Targów Kielce Andrzej Mochoń.

Publikacja: 07.09.2017 20:58

Targi Kielce to okno na świat

Foto: materiały prasowe

Rz: 25 lat minęło od waszego powstania. Jak bardzo zmieniły się targi przez te lata?

Zmieniły się targi i ich kultura. Pamiętam, jak po otwarciu pierwszej edycji Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w 1993 r. zwiedzałem wystawę z szefem Sztabu Generalnego Tadeuszem Wileckim. Był z nami generał Bielecki. Podeszliśmy do pierwszego stoiska. Panowie siedzieli przy stoliku i nawet się nie podnieśli. Czekaliśmy chwilę, próbowałem poprosić o jakieś wyjaśnienia, ale się nie doczekaliśmy. Podobnie przy następnym stoisku, chociaż tam już ktoś wstał, ale widać było, że przeszkadzamy, bo na stoliku stoi butelka...

Butelka?

Tak wyglądały pierwsze targi. Zwyczaje typowe dla minionego okresu były widoczne na stoiskach. Alkoholu nie brakowało, natomiast materiałów promocyjnych było niewiele. Jako anegdotkę dodam, że pierwszy raz w życiu piłem wtedy wino południowoafrykańskie (w polskich sklepach królowała wówczas bułgarska Sofia). Wszystko dzięki firmie Denel, której pracownicy przemycili w przywiezionym sprzęcie kilka skrzynek wina. Degustowaliśmy je drugiego dnia na ognisku pod Kielcami. Można powiedzieć, że w pierwszych latach działalności targowej przeważał nasz entuzjazm. Profesjonalizm przyszedł z czasem.

Wszystkie stoiska tak wyglądały?

Nie. Widać było dużą różnicę pomiędzy polskimi a zagranicznymi wystawcami. Historia z dnia otwarcia, o której wspominałem, ma dalszy ciąg. Kiedy minęliśmy już rodzime stoiska, doszliśmy do wystawy firmy Bofors. Tam czekało na nas czterech Szwedów. Stali wyprężeni, przywitali nas serdecznie, zaczęli oprowadzać i opowiadać w języku polskim, pokazali katalog. To było coś zupełnie innego. Krajowe firmy zbrojeniowe nie miały żadnych materiałów. Były przyzwyczajone, że rząd radziecki zamawia i płaci węglem. Taki był wtedy handel.

Coś z tej mentalności zostało?

Zmieniło się to radykalnie. Dzisiaj nie ma różnicy w podejściu firm polskich i zagranicznych. Jedyna, jaka przychodzi mi do głowy, to taka, że największe stać po prostu na większe stoiska, bardziej wystawne. Spójrzmy na Polską Grupę Zbrojeniową: w tym roku na targach ma stoisko klasy światowej. To najwyższy poziom.

A co się nie zmieniło?

Wciąż uczymy się, jak zaistnieć na światowych rynkach. Wystarczy spojrzeć na dane. W 2015 r. wartość eksportu polskiej zbrojeniówki liczona była w setkach milionów dolarów. Z tej kwoty za większość odpowiadają śmigłowce ze Świdnika i Mielca. Rok temu podczas MSPO z prezydentem Andrzejem Dudą i premierem Mateuszem Morawieckim rozmawialiśmy na ten temat. Kiedy przytoczyłem te cyfry, premier to potwierdził.

Za niskim eksportem stoi nieumiejętność handlowania?

Nie tylko. Mamy bardzo dużą konkurencję na wschodzie. Uzbrojenie poradzieckie produkowali wszyscy i ten sprzęt był podobny: na Ukrainie, Słowacji czy w Czechach. Trudno jednak zrzucić wszystko na konkurencję, gdy zobaczymy jej dane. To są kompletnie inne liczby niż w Polsce. Wartość eksportu Ukrainy w zeszłym roku to około 750 mln dol.

Powiedział pan kiedyś, że targi to barometr gospodarki. W jakiej kondycji jesteśmy?

W wielu dziedzinach widzimy boom. Za dwa tygodnie odbędą się u nas targi rowerów Kielce Bike-Expo. Jest to jedna z tych branż, w których obserwujemy duży wzrost. Widać to w liczbach. Polska jest trzecim w Europie producentem rowerów. Kolejna jest branża dziecięca, co widzimy w wynikach targów KidsTime. W tym roku impreza zajęła wszystkie siedem hal. Znakomicie rozwija się także nasza wystawa rolnicza Agrotech. Patrząc na historię tej imprezy, widać ogromny skok w rolnictwie. Widać efekt dopłat oraz zmianę mentalności. Młodzi rolnicy stali się przedsiębiorcami, którzy wiedzą dokładnie, czego szukają. Muszę wymienić też targi tworzyw sztucznych Plastpol, będące de facto targami maszyn do produkcji tworzyw sztucznych. Ogromnym zainteresowaniem cieszą się tam wtryskarki, co oznacza, że przemysł się rozwija. No i znakomicie rozwijają się targi obrabiarek, kolejnych maszyn służących do produkcji.

Były momenty trudne?

Po kryzysie w 2008 r. widać było wyraźny spadek. Mocno odczuliśmy spowolnienie i były nawet pomysły, by niektóre organizowane raz w roku imprezy robić co dwa lata. Na szczęście nie zdecydowaliśmy się na ten krok. Dzisiaj mogę z dumą powiedzieć, że imprezy, które wymieniłem, są już znacznie większe niż dziesięć lat temu.

To dobra wiadomość nie tylko dla pańskiej firmy, ale i dla regionu świętokrzyskiego.

To prawda. Kiedy organizowałem pierwsze targi, to mieliśmy łącznie pięć hoteli. Dzisiaj ich liczba skoczyła do 70 w Kielcach i okolicy. Trzeba też pamiętać, że targi to nie tylko hale i wystawy. Coraz częściej mówimy o imprezach hybrydowych. Trzeba dać ludziom powód, by do nas przyjechali. Naszą mocną stroną jest bardzo dobra jakość za niską cenę oraz bardzo dobra infrastruktura, której jakość cały czas się poprawia. To pomaga, ale nie zapewnia sukcesu. Nie możemy przestać się starać i dlatego przygotowujemy kongresy, bankiety oraz organizujemy czas wieczorny. W efekcie każda wielka impreza to tysiące miejsc pracy dla zatrudnionych w firmach „okołotargowych", np. transportowych, reklamowych czy gastronomicznych.

CV

Dr Andrzej Mochoń jest prezesem Targów Kielce. Stoi też na czele Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Organizatorów Targów. Jest prezesem Międzynarodowego Związku Statystyk Targowych Centrex, a także kanclerzem Loży Świętokrzyskiej BCC. Współorganizował Świętokrzyską Agencję Rozwoju Regionu.

Rz: 25 lat minęło od waszego powstania. Jak bardzo zmieniły się targi przez te lata?

Zmieniły się targi i ich kultura. Pamiętam, jak po otwarciu pierwszej edycji Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w 1993 r. zwiedzałem wystawę z szefem Sztabu Generalnego Tadeuszem Wileckim. Był z nami generał Bielecki. Podeszliśmy do pierwszego stoiska. Panowie siedzieli przy stoliku i nawet się nie podnieśli. Czekaliśmy chwilę, próbowałem poprosić o jakieś wyjaśnienia, ale się nie doczekaliśmy. Podobnie przy następnym stoisku, chociaż tam już ktoś wstał, ale widać było, że przeszkadzamy, bo na stoliku stoi butelka...

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Diesel, benzyna, hybryda? Te samochody Polacy kupują najczęściej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Biznes
Konsument jeszcze nie czuje swej siły w ESG
Materiał partnera
Rośnie rola narzędzi informatycznych w audycie
Materiał partnera
Rynek audytorski obecnie charakteryzuje się znaczącym wzrostem
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Materiał partnera
Ceny za audyt będą rosły