"Gazeta Wyborcza" twierdzi, że spóźnienie mogło być celowe i prawdopodobna jest dymisja prezesa PGZ Błażeja Wojnicza.
Według gazety spółka zdawała sobie sprawę, że i tak nie ma szans na wygraną w przetargu, bo specjalizuje się w zupełnie innych pojazdach. Przygotowała dokumenty i zapowiadała chęć walki o kontrakt, by zadowolić Ministerstwo Obrony Narodowej.
Jesienią zeszłego roku wiceminister obrony Bartosz Kownacki nakazał, by należący do Polskiej Grupy Zbrojeniowej Autosan złożył taką ofertę. Osobiście dzwonił do szefów Autosanu i jak pisze gazeta "zrobił im awanturę".
Zdaniem "Wyborczej" cały fortel by się udał, gdyby informacje nie przedostały się do mediów w niemal miesiąc po nieudanym przetargu, który miał miejsce 28 lipca. Przetarg wygrał niemiecki MAN.
Minister Kownacki i prezesi Polskiej Grupy Zbrojeniowej oraz Autosanu winę za spóźnienie zwalają na szeregowego pracownika spółki. Minister poinformował, że osoba ta została zwolniona dyscyplinarnie, a sprawą zajmą się Centralne Biuro Antykorupcyjne i Służba Kontrwywiadu Wojskowego. Firma domagać się będzie od niego także odszkodowania. A PGZ sugeruje, że w tej sprawie mogło dojść do korupcji. Jeżeli potwierdzi to śledztwo firma będzie żądać ponownego przeprowadzenia przetargu.