Polscy zwiadowcy z Wirusem

MON wyposaży komandosów w lekkie terenowe samochody uderzeniowe. Program „Żmija" przewiduje zakup 118 pojazdów rozpoznania.

Aktualizacja: 22.08.2017 07:06 Publikacja: 21.08.2017 20:26

Wirus w jednej z pierwszy wersji. Zwiadowczy pojazd będzie miał premierę na tegorocznym MSPO w Kielc

Wirus w jednej z pierwszy wersji. Zwiadowczy pojazd będzie miał premierę na tegorocznym MSPO w Kielcach

Foto: materiały prasowe

Przynajmniej osiem razy tyle większych terenówek MON chce zamówić także dla wojsk aeromobilnych w ramach programu „Mustang".

Lekkie samochody dla potrzeb dalekiego rozpoznania (o nazwie Wirus) za ponad 90 mln zł dostarczy armii konsorcjum Polskiego Holdingu Obronnego i prywatnej spółki Concept z Bielska-Białej. – Nasza firma specjalizuje się w konstruowaniu pojazdów bojowych. Dostarczaliśmy m.in. platformy szturmowe jednostce Grom i specjalne wozy dla strzelców wyborowych armii – mówi Jarosław Wójcik, dyr. handlowy spółki.

Selekcja pojazdów trwała od 2015 r., bo samochody musiały spełnić wyśrubowane wymagania. Pojazdy powinny być wystarczająco lekkie, aby można je transportować na pokładach transportowych herculesów C130 albo podwieszone pod śmigłowcami.

Wirusy będą stanowić wyposażenie pierwszoliniowych pułków rozpoznawczych w Białymstoku, Lidzbarku Warmińskim i Hrubieszowie. Samochody o masie ograniczonej do 1700 kg i ładowności ok. 900 kg muszą zapewnić możliwość zabrania trzyosobowej załogi (dowódca, kierowca i strzelec) i wystarczającej ilości ekwipunku i uzbrojenia, aby umożliwić zwiadowcom tygodniową samodzielną misję na nieprzyjaznym terenie w bezpośredniej styczności z nieprzyjacielem.

Formalna umowa na dostawy samochodów zostanie podpisana z MON na początku września, podczas tegorocznych kieleckich targów obronnych.

Pechowy Mustang

Pod koniec lipca tego roku w MON zapadła decyzja o otwarciu kolejnego konkursu na samochody ciężarowo-terenowe wysokiej mobilności dla wojsk powietrznodesantowych, zamawianych w ramach programu o kryptonimie „Mustang". Siły aeromobilne potrzebują 913 pojazdów specjalnych, w tym 41 w wersji opancerzonej.

Jest to już kolejne podejście do zakupu podstawowych terenówek dla polskiej kawalerii powietrznej. Pierwszy przetarg został w czerwcu tego roku unieważniony, gdy okazało się, że jedyne pozostałe na placu boju konsorcjum ( spośród 7 startujących) – Polskiej Grupy Zbrojeniowej i Wojskowych Zakładów Motoryzacyjnych z Poznania, żąda za realizację kontraktu (wówczas na 882 samochody) 2,058 mld zł. Drastycznie rozminęło się to z oczekiwaniami armii. MON zamierzało przeznaczyć na ten zakup 232 mln zł.

Tysiące terenówek

Zgodnie z wymaganiami armii przyszłe podstawowe pojazdy wojsk aeromobilnych powinny mieć masę całkowitą nieprzekraczającą 3,5 t, ładowność nie mniejszą niż 1000 kg, przewozić – nie licząc kierowcy – ośmiu żołnierzy desantu. Wersja opancerzona pojazdu ma pomieścić co najmniej pięcioosobową załogę, a oprócz osłon balistycznych, spełniających standardy odporności określane w stanagach NATO, powinna mieć też kuloodporne szyby.

Istotną zachętą dla potencjalnych producentów jest zapowiadana przez organizatora konkursu – Inspektorat Uzbrojenia MON – opcja zamówień na kolejne terenówki. W latach 2019– 2026 można oczekiwać następnych zamówień na maksymalnie 2787 sztuk nieopancerzonych samochodów dla rodzimych komandosów.

Biznes
Praktycznie o przyszłości otwartego oprogramowania. Konferencja Open Source Day 2024 już 18 kwietnia
Biznes
Są unijne kary za łamanie sankcji wobec Rosji. Więzienie i ogromne grzywny
Biznes
Zwrot akcji w sprawie ratowania Poczty Polskiej. Andrzej Duda zablokuje wypłatę?
Materiał partnera
Promocja działań dla wspólnej przyszłości
Biznes
Anna Pruska, prezeska Comarchu: Ekspansja zagraniczna jest dla nas w tym roku kluczowa