Liczone w dziesiątkach miliardów złotych kontrakty na tarczę powietrzną, zamówienia na okręty podwodne czy wielkie transakcje śmigłowcowe powinien w Polsce negocjować nowy Urząd ds. Uzbrojenia – twierdzą eksperci.
Wzorowana na francuskiej agencji ds. wojskowych zakupów DGA czy programującej badania obronne amerykańskiej Defense Advanced Research Projects Agency (DARPA) instytucja musi łączyć kompetencje do badania światowego rynku uzbrojenia, organizowania przetargów i zlecania badań oraz rozwoju nowych konstrukcji – postuluje niezależne Polskie Lobby Przemysłowe im. Eugeniusza Kwiatkowskiego.
– Nie chodzi o to, aby powielać francuski model z prawie 10 tys. urzędników, bo nie jesteśmy nuklearnym mocarstwem o globalnych ambicjach. W Polsce chodzi o czas i koordynację skomplikowanych procesów pozyskiwania, rozwoju technologicznego i wymiany wojskowego sprzętu, na który wydamy w tej dekadzie prawie 100 mld zł – mówi prof. Paweł Soroka, koordynator Lobby.
Janusz Steinhoff, były minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka, przekonuje, że sprawa jest pilna, a przyszły Urząd Uzbrojenia najlepiej byłoby podporządkować premierowi. Wojciech Łuczak, wiceprezes agencji Altair wydającej pismo Raport WTO, podkreśla, że postulat utworzenia urzędu uzbrojenia środowiska związane z obronnością zgłaszają już od ponad dekady.
– Nie da się podejmować racjonalnych decyzji dotyczących wielomiliardowych zamówień na broń bez państwowego źródła analiz rynkowych, które rzetelnie ocenią ofertę sprzętową producentów. Nie da się też planować ekspansji eksportowej własnych fabryk broni bez wiarygodnego rozeznania potrzeb poszczególnych rynków – twierdzi Łuczak.