– Jesteśmy gotowi współdziałać z PGZ przy planowanej budowie tarczy powietrznej krótkiego zasięgu „Narew". Dysponujemy pełnym know-how do tworzenia zintegrowanych systemów obrony przeciwlotniczej operującej na dystansie 30–35 km, wykorzystujących całe spektrum precyzyjnej amunicji, w tym antybalistycznych kierowanych pocisków Arrow rozwijanych przez IAI – kusił w Warszawie prezes Weiss. Strona izraelska nie widzi też przeszkód, by negocjować z polskim przemysłem warunki produkowania broni nie tylko dla własnej armii, ale także na rynki trzecie.
– Eksportujemy nasze rakietowe systemy do 12 krajów, od Ameryki Południowej po armie kilku państw byłego ZSRR. Ale do wielu rynków zamkniętych dziś dla Tel Awiwu łatwiejszy dostęp będzie miał na pewno polski producent – mówili wczoraj nieoficjalnie Izraelczycy.
Atrakcyjny partner
Michał Likowski, redaktor czelny Raportu WTO, twierdzi, że decydentów z polskiego MON powinny zainteresować oferty napływające z Tel Awiwu, odkąd okazało się, że izraelskie systemy precyzyjnego rażenia są wyraźnie tańsze od amerykańskich, a firmy dysponują pełnymi prawami do produktu i eksportu rakietowej broni. – A to kluczowa sprawa, gdy chce się rozwijać u siebie licencyjną produkcję – mówi ekspert. – Nie trzeba byłoby też przy pozyskiwaniu wrażliwych technologii pokonywać typowych dla USA wyjątkowo restrykcyjnych barier chroniących najnowocześniejsze konstrukcje zbrojeniowe z Ameryki – dodaje Likowski.
Redaktor Raportu dodaje, że w transakcjach z Izraelem możemy liczyć także na inne korzyści, m.in. dostęp do technologii produkcji precyzyjnej amunicji czołgowej 120 mm czy pocisków naprowadzanych dla zestawów Langusta z HSW.
Homar i satelity
Izrael od lat wyjątkowo wytrwale szturmuje polski zbrojeniowy rynek. W ostatnich miesiącach Israel Aerospace Industries w konsorcjum z innymi izraelskimi firmami oferowały własne rozwiązania przy budowie przyszłych polskich zestawów rakietowych Homar, oręża dla wojsk lądowych, który wyposażony w rakiety o zasięgu 300 km, miałby być przeciwwagą dla rosyjskich iskanderów.
Zwłaszcza rakiety Lora (Long Range Artillery) zrobiły wrażenie na ekspertach polskiej armii. To potężny, naprowadzany bezwładnościowo i satelitarnie pocisk najnowszej generacji, trafiający z odległości blisko 400 kilometrów w cel z dokładnością ok. 10 metrów. Kilka rodzajów głowic bojowych o wadze 240 kg każda jest w stanie zmieść z powierzchni ziemi szczególnie ważne obiekty – centra dowodzenia, miejsca wojskowej koncentracji, stanowiska rakiet czy instalacje infrastruktury krytycznej wroga: ośrodki łączności czy elektrownie. Precyzyjnie naprowadzane wojskowym systemem GPS pociski mogą na znaczne odległości neutralizować także okręty przeciwnika.