Rdzewieją polskie pancerze

Polska jest pancerną potęgą wyłącznie w ujęciu statystycznym. W praktyce jako niedawny jeszcze producent czołgów nie potrafiliśmy obronić pozycji.

Aktualizacja: 11.07.2018 13:18 Publikacja: 10.07.2018 21:00

Leopardy generacji 2A-4 po gruntownym liftingu mają wzmocnić siły pancerne polskiej armii.

Leopardy generacji 2A-4 po gruntownym liftingu mają wzmocnić siły pancerne polskiej armii.

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Setki niezmodernizowanych czołgów, włączając w to przygotowywane dopiero do unowocześnienia maszyny Leopard przejęte od Bundeswehry i od lat czekające na nowoczesną amunicję, nadają się raczej do muzeum.

Dr Henryk Knapczyk, emerytowany szef OBRUM, śląskiego ośrodka rozwoju broni pancernej, o tej branży wie wszystko. Ale mimo to nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego przez kolejne dekady decydenci konsekwentnie skreślali niemal wszystkie projekty modernizacji polskich czołgów, a czołowe zakłady pogrążały się w zapaści. – Cały świat, nawet najbogatsi sojusznicy w NATO, wykorzystywał lokalne kompetencje i modernizowali swój starszy sprzęt – podkreśla Knapczyk.

– Brak konsekwencji i ciągłości w usprawnianiu pancerzy i unowocześnianiu amunicji sprawia, że wleczemy się w ogonie sojuszniczego peletonu – ocenia Wojciech Łuczak, znawca broni pancernej, wiceprezes spółki Altair, wydawcy fachowego pisma „Raport WTO". – Najgorzej jednak, że nie nadążamy za globalnymi zmianami w pancernych arsenałach. A przeszły one głęboką metamorfozę pod wpływem ostatnich militarnych konfliktów – narzeka analityk.

Jego zdaniem nie myślimy strategicznie. Obecnie tworzą się międzynarodowe polityczno-przemysłowe koalicje i konsorcja, które wytyczają perspektywy rozwoju czołgowych konstrukcji przyszłości. Polska nie włączyła się jednak w te procesy.

– Zamiast wykorzystać nieutracone jeszcze kompetencje rodzimego przemysłu, który w swoim czasie rozwijał poradzieckie konstrukcje, a nawet eksportował całe fabryki czołgów pod klucz do krajów Trzeciego Świata, zadowalamy się prowizorką – ubolewa wiceprezes Altairu.

Jak wygląda nadwiślańska pancerna partyzantka? Niedawno pisaliśmy w „Rzeczpospolitej", że Agencja Mienia Wojskowego, która zarabia na wyprzedażach nieruchomości i sprzętu wycofywanego z armii i służb MSWiA, zwraca właścicielowi stare, wycofane ze służby czołgi T-72. Kilkadziesiąt T-72, pamiętających czasy Układu Warszawskiego, przejętych przez Agencję i przygotowywanych do sprzedaży Jordanii, według najnowszych rozkazów zostanie w kraju. Po liftingu najprawdopodobniej powrócą do służby.

Co gorsza, opóźnia się program modernizacji przejętych od Bundeswehry leopardów. A to one są realną nadzieją na wzmocnienie narodowych pancerzy.

Czytaj także: Stara broń znów wystrzeli. Czołgi T-72 wracają na poligon

PT -91 Twardy - efekt modernizacji czołgu T-72 w latach dziewięćdziesiątych XX w. nie doczekał się nowocześniejszych następców.

Według światowego rankingu, który powstał w oparciu o dane zebrane przez CIA, Polska z 1065 czołgami w 2018 r. znajdowała się na 22. miejscu na świecie. Dla porównania Niemcy posiadają 408 czołgów, Wielka Brytania 407, Francja – 423, ale już Rosja 15 398 takich maszyn. W siłach pancernych RP wykorzystywane są czołgi z rodziny T-72, oraz czołgi Leopard 2 w wersji A4 i A5 (prawie 250).

Ostatnie poważne próby modernizacji sprzętu rodzimej produkcji podejmowano w połowie lat dziewięćdziesiątych – to wówczas pojawił się skuteczniej chroniący załogę PT 91 Twardy.

Eksperci są zgodni: gdyby rozwój rodzimej czołgowej platformy kontynuowano, a równolegle unowocześniano amunicję, bylibyśmy dziś w czołówce producentów skutecznej broni pancernej w regionie z wielkimi szansami na eksport. Ale stało się inaczej: – Kiedy sąsiedzi zza Buga wzmacniali pancerne pięści, u nas w tym czasie z wielkim trudem znajdowano pieniądze na remonty i bieżące naprawy – twierdzą branżowi analitycy.

Remontowy potencjał

W najnowszych raportach dla agend ONZ wojsko podaje, że mamy w armii wciąż ok. 500 czołgów wywodzących się z rodziny rosyjskich konstrukcji.

Czołgi średnie T-72 pochodzące z rezerw wojska można wzorem innych armii usprawnić i odnowić w wyspecjalizowanych zakładach. – Byłby to sensowny, choć niestety spóźniony i zapewne kosztowny ruch, zważywszy, że swoje tanki tego typu gruntownie i masowo modernizują nie tylko Rosjanie, ale i inni użytkownicy – tłumaczy ekspert Wojciech Łuczak z fachowego pisma Raport. – W naszych warunkach, idąc tą drogą, zaoszczędzimy na serwisie i szkoleniu załóg – bo system obsługi tanków T- 72 istnieje i od lat nieźle funkcjonuje w polskiej armii – dodaje.

Zdaniem dr. Henryka Knapczyka, b. szefa gliwickiego centrum badawczo rozwojowego broni pancernej, gdyby kolejne, polityczne ekipy w MON nie przekreślały lekkomyślnie planów swych poprzedników i zrealizowały opracowywane w przeszłości w śląskich instytutach dalekosiężne wizje odnowienia sił pancernych, już dawno bylibyśmy w czołówce czołgowego wyścigu. – W starym T-72 , jest wciąż duży modernizacyjny potencjał – twierdzi.

Rosjanie w ostatnich latach znakomicie zwiększyli możliwość przetrwania czołgów na polu walki. Gruntownie zmodyfikowali systemy obserwacji i kierowania ogniem, wzmocnili ochronę załogi, poprawili mobilność. Rewolucyjnego wręcz postępu dokonali w dziedzinie amunicji. – Pod tym względem Wschód jest już w innej epoce – twierdzi Knapczyk.

Ostrzymy pazury leopardom

Jest szansa, że nieco bardziej optymistyczny scenariusz ziści się w odniesieniu do przejętych od Bundeswehry używanych od kilkunastu lat w armii niemieckich leopardów. Właśnie tempa powinna nabierać ich modernizacja. Kontrakt z Rheinmetall Landsysteme sprzed dwóch lat miał doprowadzić w tym roku do budowy prototypu Leo 2PL skrojonego według warszawskich wymagań. Niestety, program, który zakłada modernizację 128 leopardów generacji 2A4 i ma kosztować 2,4 mld zł, najprawdopodobniej się opóźni.

Na mocy umowy koncern RL zza Odry opracował projekt modernizacji i uczestniczy w przygotowaniu dokumentacji technicznej. Jego zadaniem jest też wykonanie prototypu czołgu zgodnie z wymaganiami polskich wojskowych, a z bezpośrednim udziałem polskich specjalistów ma zbudować wozy partii próbnej. W zaplanowanym procesie przekazywania technologii niemiecki partner PGZ zobowiązał się do udzielenia Zakładom Mechanicznym „Bumar- Łabędy" wsparcia technicznego na etapie produkcji wozów seryjnych oraz dostarczenia niezbędnych narzędzi i przekazania know-how. Według ustaleń „Rz" jest jednak kłopot z utrzymaniem tempa i efektywnej współpracy z polskim przemysłem. A mówiąc wprost, problem z dotrzymaniem kroku zachodnim partnerom ma rodzima zbrojeniówka.

Andrzej Kiński, redaktor naczelny pisma „Wojsko i Technika", znawca broni pancernej, przypomina, że polska armia dosyć późno decyduje się na niezbędną modernizację swoich leo, już dawno zrobili to inni użytkownicy czołgów generacji 2A4 – Hiszpanie, Szwedzi czy Kanadyjczycy.

Jeśli obecne problemy zostaną przezwyciężone i przedsięwzięcie się jednak powiedzie, odnowione polskie leo będą miały najbardziej zaawansowane technologicznie rozwiązania: m.in. elektryczną stabilizację uzbrojenia i całej wieży, odnowiony cyfrowy system kierowania ogniem, nowoczesne urządzenia obserwacji i wzmocniony pancerz – twierdzi Kiński. Do zrobienia będzie tylko nowa amunicja.

Opinie

Michał Likowski, redaktor naczelny „Raport Wojsko Technika Obronność"

Jesteśmy jednym z największych na świecie użytkowników starszych typów niemieckich leopardów, które wciąż dorównują skutecznością nowym tankom rosyjskim. Walory Leo generacji 2A4 zamierzamy teraz podnieść w ramach wdrożonej, ale niestety opóźniającej się modernizacji. Największy kłopot jest z najstarszymi czołgami rodziny T-72. W latach 90. przeprowadziliśmy udaną modernizację części tych czołgów – powstał wówczas PT-91 Twardy, który awansował w ówczesnych rankingach. Jednak potem zaniechaliśmy unowocześniania starszych pancerzy. Wieloletnie opóźnienia mamy też w modernizacji czołgowej amunicji.

Mariusz Cielma, ekspert militarny, szef pisma „Nowa Technika Wojskowa"

Przed laty polski przemysł był jednym z wiodących producentów licencyjnych sowieckich średnich czołgów. Z tego okresu pozostało nam w jednostkach bojowych i magazynach kilkaset tanków, których wyposażenie odzwierciedla techniczny standard sprzed prawie trzech dekad. Optymiści twierdzą, że dysponujemy zamrożonym modernizacyjnym potencjałem. Moim zdaniem powinniśmy stopniowo wyposażać starsze pancerze w nową elektronikę, elektrooptyczne przyrządy obserwacyjne, kamery termalne i nowoczesne systemy kierowania ogniem. Taki zabieg pozwoli nadać czołgom wywodzącym się z konstrukcji T-72 nową jakość.

Setki niezmodernizowanych czołgów, włączając w to przygotowywane dopiero do unowocześnienia maszyny Leopard przejęte od Bundeswehry i od lat czekające na nowoczesną amunicję, nadają się raczej do muzeum.

Dr Henryk Knapczyk, emerytowany szef OBRUM, śląskiego ośrodka rozwoju broni pancernej, o tej branży wie wszystko. Ale mimo to nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego przez kolejne dekady decydenci konsekwentnie skreślali niemal wszystkie projekty modernizacji polskich czołgów, a czołowe zakłady pogrążały się w zapaści. – Cały świat, nawet najbogatsi sojusznicy w NATO, wykorzystywał lokalne kompetencje i modernizowali swój starszy sprzęt – podkreśla Knapczyk.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Setki tysięcy Rosjan wyjadą na majówkę. Gdzie będzie ich najwięcej
Biznes
Giganci łączą siły. Kto wygra wyścig do recyclingu butelek i przejmie miliardy kaucji?
Biznes
Borys Budka o Orlenie: Stajnia Augiasza to nic. Facet wydawał na botoks
Biznes
Najgorzej od pięciu lat. Start-upy mają problem
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie