Pomysł nie jest nowy. Koncepcja narodowego urzędu ds. uzbrojenia powracała już kilkakrotnie w przeszłości, zawsze gdy w MON piętrzyły się kłopoty ze sprawnym kontraktowaniem zakupów broni i usług. A obecnie sytuacja wydaje się krytyczna: w niekontrolowany poślizg wpadają kluczowe, największe od lat strategiczne programy modernizacyjne.
Nie da się już określić - nawet w przybliżeniu – kiedy zakończy się postępowanie na śmigłowce wsparcia, nie ma jasności, na jakim etapie są przygotowania do pozyskania okrętów podwodnych nowej generacji, patrolowców i jednostek obrony wybrzeża, nie wiadomo, jak wyjść z negocjacyjnego pata w związku z uznawanym za wyjątkowo pilny programem dalekosiężnej artylerii rakietowej Homar, który miał być odpowiedzią przemysłu zbrojeniowego RP na rosyjskie iskandery. A to tylko niektóre przedsięwzięcia z długiej listy opóźnień.
W końcówce zeszłego roku minister Antoni Macierewicz zapewniał, iż w 2017 r. MON wydało prawie wszystkie budżetowe fundusze, ok. 9 mld zł, przewidziane na sprzęt. – Jednak tylko ok. 60 proc. środków z planowanej puli trafiło w tym czasie na realizację najważniejszych zbrojeniowych programów operacyjnych – wyliczył wyjątkowo skrupulatny analityk wydatków MON Tomasz Dmitruk z „Nowej Techniki Wojskowej". – W dużej części pieniądze z ubiegłorocznego budżetu „przeznaczono na zaspokojenie potrzeb bieżących oraz drugorzędnych" – ocenia.
Czy zapowiedziane przez nowego szefa MON Mariusza Błaszczaka utworzenie agencji uzbrojenia usprawni proces kontraktowania zbrojeniowych zakupów? Minister w środę w Polskim Radiu ujawnił, że powołuje właśnie pełnomocnika do budowy nowej zakupowej struktury. Minister powoływał się przy tym na pozytywne doświadczenia sojuszników: agencje ds. zakupów istnieją w wielu krajach NATO, z Francją i Niemcami na czele.
– To dobry ruch. Ufam, że przyjęcie docelowych rozwiązań poprzedzą gruntowne analizy. Starannie zaplanowana organizacja i procedury miałyby szansę usprawnić proces inwestycyjny – twierdzi Andrzej Kiński, ekspert militarny, szef pisma „Wojsko i Technika". Kiński zwraca uwagę, że obecny Inspektorat Uzbrojenia z ok. 400 specjalistami zajmujący się setkami spraw i operacjami wielomiliardowej wartości znalazł się na granicy wydolności.