W mijającym tygodniu rosyjska państwa korporacja Rostech sprzedała 26 proc. minus akcja dyrektorowi i współwłaścicielowi firmy Aleksiejowi Kriworuczko. Cena pakietu to 1,5 mld rubli (26,6 mln dol.). Tym samym w rękach Kriworuczko jest 75 proc. minus akcja. Kreml zachował tzw. pakiet blokujący.
- To oznacza, że tak ważny aktyw obronny znajduje się w polu widzenia państwa i zachowaliśmy możliwość wpływu na kluczowe procesy i firmie - wyjaśnił Siergiej Czemiezow szef Rostechu, cytowany przez gazetę RBK.
Eksperci uważają, że w ten sposób władze chcą wyprowadzić koncern spod zachodnich sankcji. Kałasznikow to bowiem największy rosyjski producent broni strzeleckiej. Według własnych danych ma 95 proc. rosyjskiego rynku broni strzeleckiej i 66 proc. w segmencie cywilnej broni. Broń eksportuje do 27 krajów. „Kałasznikow" ma też 51 proc. udziałów największego producenta dronów w Rosji - firmy „Zała aero".
Do 2014 r. cały „Kałasznikow" należał do państwa (Rostech). Koncern z Iżewska był równie znany na całym świecie, co przestarzały i wciąż działający jak za czasów sowieckich - z rozdętą administracją, niską wydajnością. A proporcje między urzędnikami a pracownikami produkcyjnymi były wtedy, jak określił to Kriworuczko - „skrajnie nieprawidłowe". Sytuację pogorszyło też objęcie w 2014 r. zakładów sankcjami Zachodu.
Aleksiej Kriworuczko zanim w 2014 r. pojawił się w Iżewsku, pokazał, że potrafi skutecznie naprawić kiepsko działające firmy. Biznesmen w tym roku skończy dopiero 43 lata. Jest prawnikiem i ekonomistą. Pracował m.in. jako doradca w Aerofłocie, potem związał się z sektorem zbrojeniowym. Przed wejściem do „Kałasznikowa" udanie wyprowadził na prostą linią lotniczą Aeroekspress.