Polska Grupa Zbrojeniowa przejmie kolejną stocznię

Polska Grupa Zbrojeniowa sięga po upadłą Stocznię Marynarki Wojennej, by stać się okrętowym gigantem. Tyle że jego przetrwanie i sukces zależą od odkładanych przez MON zamówień.

Aktualizacja: 09.02.2017 05:06 Publikacja: 08.02.2017 20:04

Patrolowiec ORP „Ślązak”, d. korweta Gawron, nazywany już przez marynarzy ORP „Nigdy”, z kilkunasto-

Patrolowiec ORP „Ślązak”, d. korweta Gawron, nazywany już przez marynarzy ORP „Nigdy”, z kilkunasto-letnim opóźnieniem powinien trafić do służby w 2018 r.

Foto: Wikipedia

Jest niemal pewne, że sukcesem zakończy się sprzedaż przez syndyka gdyńskiej Stoczni Marynarki Wojennej, niegdysiejszej perły państwowego potencjału okrętowego, a dziś spółki w upadłości likwidacyjnej. Cały projekt wspiera rząd, który z myślą o przejęciu stoczni dokapitalizował państwowy holding zbrojeniowy kwotą 300 mln zł. To fundusze na restrukturyzację, niemające charakteru pomocy publicznej.

W oficjalnym komunikacie PGZ się chwali, że za pośrednictwem swojej spółki celowej Stoczni Wojennej złożył ofertę i wpłacił wadium w przetargu otwartym na zakup przedsiębiorstwa Stocznia Marynarki Wojennej SA w upadłości likwidacyjnej. 2 lutego oferta została przyjęta.

Państwo idzie z pomocą

Prezes PGZ Arkadiusz Siwko nie ukrywa, że zamiar przyłączenia gdyńskiej SMW do zbrojeniowej grupy to element szerszego planu konsolidacji polskiego państwowego przemysłu stoczniowego związanego ze zbrojeniówką. Cel jest oczywisty i wynika z konieczności „zabezpieczenia przez PGZ podstawowych interesów bezpieczeństwa państwa, w tym potrzeb Marynarki Wojennej RP".

W tym roku PGZ rzeczywiście zdecydowanie umocni swoją pozycję jednego z największych graczy na rynku stoczniowym na południowym Bałtyku. W styczniu Agencja Rozwoju Przemysłu działająca w ramach Polskiego Funduszu Rozwoju dokapitalizowała zbrojeniowy holding, obejmując akcje o wartości 101,5 mln złotych. Środki te MARS Fundusz Inwestycyjny Zamknięty (MARS FIZ) – podmiot, który w strukturze PGZ konsoliduje spółki stoczniowe oraz nieruchomościowe – przeznaczył na zakup 100 proc. udziałów Szczecińskiego Parku Przemysłowego. Inwestycja ma na celu odtworzenie działalności stoczniowej w Zachodniopomorskiem.

Inwestycja pozwoli również na pozyskanie aktywów i kompetencji, niezbędnych do budowy polskich promów pasażerskich w odbudowywanej Stoczni Szczecińskiej. – To przedsięwzięcie istotne także z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, stąd obecność PGZ w tym projekcie – stwierdza Arkadiusz Siwko.

Holding, który ma już w portfelu gdyńską stocznię NAUTA, Stocznię Remontową Gryfia, a także udziały w stoczniowej spółce Crist, dysponuje ogromnym, stoczniowym potencjałem.

Droga do sukcesu

Czy zostanie on wykorzystany? Analitycy rynku militarnego, z którymi rozmawialiśmy, nie kryli wątpliwości, czy PGZ poradzi sobie ze znalezieniem klientów na nowe okręty, zwłaszcza na trudnym, międzynarodowym rynku.

– Grunt pod zagraniczne zamówienia stocznie budują latami, korzystając przy tym z politycznego wsparcia swych rządów czy twardo wykorzystując prawo offsetowe – argumentowano. Jerzy Czuczman, prezes Forum Okrętowego, organizacji skupiającej znaczną część polskich stoczni, jest zdania, że konsolidacyjnych ambicji i działań PGZ, a także wsparcia rządowego dla porządkowania państwowych zasobów stoczniowych, nie należy pochopnie dezawuować. Proces naprawczy dopiero się zaczyna. Zdaniem szefa FO plan daje szansę na uruchomienie potencjału produkcyjnego i rozwojowego w spółkach, które marniały, bo nie mały dotąd gospodarza.

– Teraz sytuacja się zmienia. Racjonalne strategie, potencjalne efekty synergii, lepsze, miejmy nadzieję, zarządzanie państwowymi firmami na pewno w końcu przekona i przyciągnie zleceniodawców – mówi Czuczman.

Oczekiwanie na kontrakty

Prezes FO zwraca uwagę, że trzeba czasu, aby przebić się na najbardziej lukratywne rynki, np. takim jest obecnie budowa wycieczkowców. A złą wiadomością jest to, że niestety, słabnie rynek offshore, związany z instalacjami naftowymi i morskim górnictwem gazu, na którym polskie spółki odnosiły spektakularne sukcesy w ostatnich latach.

– Atutem i motorem napędzającym rozwój stoczni PGZ powinny być, co oczywiste, zamówienia płynące z polskiej marynarki wojennej – uważa Jerzy Czuczman. – Konieczne są jednak błyskawiczne decyzje w sprawie najpilniejszych zamówień, a tych na razie na próżno wypatrujemy – narzeka ekspert.

Wciąż bowiem nie ma rozstrzygnięć w sprawie przyszłości kluczowych planów związanych z pozyskaniem okrętów podwodnych (program „Orka"), nowych nawodnych jednostek obrony wybrzeża Miecznik oraz okrętów patrolowych z funkcją zwalczania min Czapla. Dowodem symbolicznej zmiany w korporacji stoczniowej PGZ będzie dopiero dokończenie budowy okrętu patrolowego ORP „Ślązak" (wcześniej znanego jako korweta Gawron), którego budowę zapoczątkował jeszcze premier Leszek Miller, a kolejne rządy podpisywały jedynie aneksy do kontraktu, akceptujące wieloletnie opóźnienia.

Biznes
Aktywa oligarchów trafią do firm i osób w Unii poszkodowanych przez rosyjski reżim
Biznes
Rekordowe wydatki Kremla na propagandę za granicą. Czy Polska jest od niej wolna?
Biznes
Polskie firmy nadrabiają dystans w cyfryzacji
Biznes
Rafako i Huta Częstochowa. Będą razem produkować dla wojska?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Materiał Promocyjny
Dlaczego Polacy boją się założenia firmy?
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne