Unikalne, technologiczne rozwiązania uczyniły ze świdnickiego Sokoła użyteczną i bardzo dziś potrzebną, bojową maszynę wsparcia.
Uzbrojony Głuszec to efekt bliskiej współpracy PZL-Świdnik, polskich Sił Zbrojnych oraz warszawskiego Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych. – W rodzimych zakładach powstała konstrukcja, łącząca cechy transportowca i wiele zalet szturmowca – doskonale nadająca się do ratownictwa bojowego, osłony zgrupowań własnych wojsk, konwojowania, uderzeniowych operacji prowadzonych pod osłoną lotnictwa, czy wsparcia misji helikopterów szturmowych – mówi Bartosz Głowacki ekspert militarny Skrzydlatej Polski.
W wojskowych planach z minionej dekady przewidywano zamówienie w PZL Świdnik nawet ponad 30 maszyn Głuszec, ale ostatecznie armia postawiła na przyspieszony zakup klasycznych, opancerzonych i ciężkozbrojnych helikopterów uderzeniowych. Do linii trafiło jedynie 8 głuszców, ostatnia partia 4 maszyn w lipcu 2016 r.
Nowoczesne rozwiązania w pokładowym arsenale
Głuszce odegrały jednak swoją rolę: pokazały, że rodzimy przemysł i ośrodki badawcze, takie jak ITWL stać na samodzielne konstruowanie lotniczej broni wymagającej integrowania zaawansowanych technologicznie systemów elektronicznych i zautomatyzowanego uzbrojenia ( maszynowa broń pokładowa dla W-3PL powstała w Zakładach Mechanicznych Tarnów a niekierowane pociski rakietowe robi skarżyskie Mesko.