Przegląd prasy: Władza pacyfikuje, a Google miesza

Co ma wspólnego dziura w ZUS, jedność Unii, pałowanie demonstrantów i rosnące zarobki? Przynajmniej jedno: można o tym przeczytać na pierwszych stronach dzisiejszych dzienników.

Aktualizacja: 27.03.2017 08:36 Publikacja: 27.03.2017 08:33

Andrzej Krakowiak

Andrzej Krakowiak

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek

„W 2018 roku na wypłaty emerytur może zabraknąć nawet 63 mld zł” - ostrzega na pierwszej stronie „Rzeczpospolita”. A właściwie ostrzega ZUS, bo to z raportu Zakładu pochodzą te wyliczenia. To co prawda wariant pesymistyczny, ale i dwa bardziej optymistyczne scenariusze nie napawają optymizmem.

Co gorsza, „ZUS prognozuje, że dziura w FUS w kolejnych latach będzie rosła. W najgorszym wariancie może sięgnąć nawet 85 mld zł w 2022 roku”- czytamy w tekście.

I chociaż to nie pierwsze ostrzeżenie, jakie w związku z obniżeniem wieku emerytalnego (od października prawo do otrzymywania świadczenia nabędzie dodatkowo 350 tys. osób) płynie z ZUS, rząd zdaje się bagatelizować zagrożenie. - To tylko prognoza – kwituje w tekście wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Marcin Zieleniecki.

Dzienniki analizują też efekty deklaracji, podpisanej w Rzymie przez 27 szefów państw i rządów UE (bez Wielkiej Brytanii). W dokumencie zadeklarowano, że kraje UE będą „podążać w tym samym kierunku”, choć może w różnym tempie. Dzięki zmianom naniesionym w treści deklaracji w ostatniej chwili, podpisała ją również Beata Szydło.

„Ale ogólnikowy apel o jedność może pozostać tylko symbolicznym sloganem. W Europie coraz więcej jest linii podziału. Najbliższe miesiące pokażą, czy traktatowa możliwość integrowania się w węższym gronie zostanie wykorzystana przez zniechęconych m.in. zachowaniem Polski” - podkreśla „Rz”.

Znak znakowi nierówny

Wyszukiwarka Google kwalifikuje znak Polski Walczącej jako symbol hitlerowski, alarmuje „Rz”. Okazuje się, że po wpisaniu haseł: „znak hitlerowski”, czy „symbol hitlerowski”, na pierwszych miejscach wśród wyników wyszukiwania pojawia się też powstańcza kotwica.

Winny jest osławiony algorytm Google'a. – Nasze wyniki wyszukiwania grafiki są odzwierciedleniem treści, które można znaleźć w internecie na dany temat, włączając w to częstotliwość występowania tego tematu, typ obrazów, sposób, w jaki te obrazy są opisane, i kontekst, w jakim występują na stronach WWW. W rzadkich przypadkach może to powodować, że pokazywane rezultaty są zaskakujące i niezgodne z oczekiwaniami – potwierdza Piotr Zalewski z Google Polska.

Koncern nie zamierza nic zrobić, można jednak przypominać mu o problemie; „przy każdym wyniku wyszukiwania grafiki pojawia się przycisk „prześlij opinię”, mający uczulić Google’a na złe zakwalifikowanie obrazu” - przypomina „Rz”. Do dzieła, internauci.

Wszystkie dzienniki wracają również do weekendowych wydarzeń na Białorusi. „Kilkaset osób zostało aresztowanych po sobotnich protestach w Mińsku. Los lidera opozycji wciąż nie jest znany”, przypomina „Rz”.

W brutalnej pacyfikacji protestu z okazji 99. rocznicy ogłoszenia Białoruskiej Republiki Ludowej niezwykle liczne oddziały OMON-u wspierały wojskowe samochody opancerzone. „I to wszystko z powodu pokojowego protestu zaledwie kilku tysięcy osób, który miał przejść aleją Niepodległości do centrum Mińska”. Koniec ocieplania wizerunku Aleksandra Łukaszenki...

„Gazeta Wyborcza” pisze zaś na pierwszej stronie o tym, że „Putin się boi”. „Fala demonstracji w Rosji. W Moskwie zatrzymano Aleksieja Nawalnego, najgroźniejszego rywala Władimira Putina. Tak rozpoczyna się kampania przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi” - twierdzi „GW”. Manifestacje nie były zbyt liczne (mówimy w końcu o Rosji), i liczyły od kilkuset do kilku tysięcy uczestników, ale były największe od lat. I przeszły ulicami wielu, nie tylko największych miast.

„Jutro, kiedy Nawalny stanie przed sądem, dowiemy się, czy Putinowi starczy odwagi, by zmierzyć się w wyborach z prawdziwym, mocnym przeciwnikiem. On do takiej walki nigdy nie stawał” - podsumowuje gazeta.

Prąd ze słomy

A co słychać w gospodarce? „Rzeczpospolita” i „DGP” donoszą, że norweski koncern TergoPower planuje budowę zasilanych słomą elektrowni o mocy do 50 MW każda. 

„Widzimy w Polsce potencjał na 15 elektrowni lub elektrociepłowni na słomę. Sami chcemy zbudować pięć” - mówi „Rz” Oystein H. Kvarme, prezes spółki. Koszt jednej to 170 mln euro. W sumie Norwegowie chcą więc zainwestować u nas 850 mln euro. 
Najbardziej zaawansowane z tych projektów są zlokalizowane w Lublinie i Biłgoraju. Pozostałe mogą powstać w Wielkopolsce i Kujawsko-Pomorskiem. Dlaczego akurat tam? Chodzi o dostęp do surowca, czyli słomy. Zdaniem potencjalnego inwestora, w tych regionach będzie o niego najłatwiej.

„GW” ma (za PAP) dobrą informację dla frankowiczów. Przypomina propozycję szefa UOKiK, by rozważyć powołanie w sądach specjalnych wydziałów, które zajmowałyby się orzekaniem w sprawach dotyczących kontrowersji związanych z kredytami walutowymi. Wyspecjalizowane sądy dawałyby szanse na szybkie rozstrzyganie takich spraw, a to ma ogromne znaczenie dla wielu kredytobiorców w trudnej sytuacji.

Dobrą wiadomość przynosi też pierwsza strona „Dziennika Gazety Prawnej”. „342 tys. osób zatrudnionych na etatach zarabiało w ubiegłym roku przynajmniej 10 tys. zł miesięcznie. Ich liczba stale rośnie, pensje też” - pisze „DGP”, powołując się na najnowsze wyliczenia ZUS.

O ile liczba tak zarabiających osób wzrosła o 3 proc., to pensje już aż o jedną dziesiątą (średnia płaca w gospodarce zwiększyła się w ubiegłym roku o niespełna 4 proc.).
Gazeta przypomina również raport KPMG, według którego liczba zamożnych Polaków przekroczyła w ub.r. po raz pierwszy milion, a ich łączny dochód - 171 mld zł.

A na koniec tekst o bańce, która może wkrótce pęknąć. Według „DGP” kredyty studenckie porównywane są już dziś do najbardziej ryzykownych hipotek sprzed dekady. To już drugi pod względem wielkości typ zadłużenia, który – co gorsza – najszybciej rośnie.

Skalę zagrożenia niech pokaże fakt, że tylko w ubiegłym roku studencką pożyczkę przestało spłacać aż 1,1 mln osób! Można się pocieszać, że chodzi o USA, nie Polskę. Tylko czy to rzeczywiście jest pocieszenie?

„W 2018 roku na wypłaty emerytur może zabraknąć nawet 63 mld zł” - ostrzega na pierwszej stronie „Rzeczpospolita”. A właściwie ostrzega ZUS, bo to z raportu Zakładu pochodzą te wyliczenia. To co prawda wariant pesymistyczny, ale i dwa bardziej optymistyczne scenariusze nie napawają optymizmem.

Co gorsza, „ZUS prognozuje, że dziura w FUS w kolejnych latach będzie rosła. W najgorszym wariancie może sięgnąć nawet 85 mld zł w 2022 roku”- czytamy w tekście.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem
Publicystyka
Piotr Solarz: Studia MBA potrzebują rewolucji
Publicystyka
Estera Flieger: Adam Leszczyński w Instytucie Dmowskiego. Czyli tak samo, tylko na odwrót
Publicystyka
Maciej Strzembosz: Kto wygrał, kto przegrał wybory samorządowe