O limuzynach pisze „Rzeczpospolita”. Oczywiście w kontekście słynnego wypadku w Oświęcimiu z udziałem premier Beaty Szydło. Zdaniem gazety w chwili wypadku opancerzone audi z szefową rządu na pokładzie gnało 85 km/h. Taką prędkość miały wskazać rejestratory odczytane na zlecenie prokuratury.
Ustalenie szybkości ma kolosalne znaczenie z punktu widzenia okoliczności wypadku. Przebieg zdarzeń już po kolizji mógł z kolei mieć związek ze wspomnianym brakiem polisy. Zdaniem „Rzeczpospolitej” na wartą 2,5 mln limuzynę nie wykupiono autocasco.
Czy kierowca seicento jest wrabiany po to, by koszt nowej limuzyny pokryto z jego OC? Takie pytanie stawia wprost komentator „Rzeczpospolitej” Michał Szułdrzyński. Zauważa, że gdyby nie orzeczono jego winy, za naprawę albo zakup nowego auta musiałoby zapłacić samo Biuro Ochrony Rządu.
A teraz przejdźmy do ubezpieczeń studentów. Pisze o tym na pierwszej stronie „Gazeta Wyborcza”. Jej zdaniem rząd chce oskładkować umowy o dzieło studentów i uczniów.
Obecnie za uczniów i studentów do 26. roku życia pracujących na umowie-zleceniu nie trzeba odprowadzać składek ubezpieczeniowych tak jak od innych pracowników. „Nic więc dziwnego, że takie umowy wybiera aż 80-90 proc. wszystkich pracujących studentów” – pisze „Gazeta Wyborcza”. Jej zdaniem o tym, że rząd chce to zmienić, świadczy stanowisko w sprawie tzw. przeglądu emerytalnego gabinet Beaty Szydło.
Znaczenie osłabiłoby to konkurencyjność młodych ludzi na runku pracy i utrudniłoby start w dorosłość. Po co więc oskładkowanie? Powód jest prosty: dziura w ZUS. Rachunek ekonomiczny zaważył też zresztą na decyzji o nieubezpieczeniu limuzyny BOR. „Rzeczpospolita” podaje, że składka na AC na kosztowną limuzynę wynosiłaby 200 tys. zł rocznie. Nie ubezpieczanie takich aut jest więc standardem.