Po lekturze dzisiejszych gazet niektórym ministrom w rządzie Beaty Szydło może się zrobić słabo. Szczególnie tym ze skłonnościami do chwalenia się. Weźmy choćby taką szefową resortu rodziny i pracy Elżbietę Rafalską.
Wczoraj po posiedzeniu Narodowej Rady Rozwoju pojawiła się na konferencji prasowej z prezydentem Andrzejem Dudą. Wspólnie chwalili się sukcesami programu 500+. Zdaniem Rafalskiej, wbrew alarmom niektórych publicystów, pieniądze z programu nie idą na libacje alkoholowe, bo w całym kraju wydano tylko tysiąc decyzji w sprawie marnotrawienia świadczeń. Dodawała, że na razie nie widać dezaktywizacji zawodowej kobiet pobierających świadczenie.
O tym, że nie jest tak różowo, pisze „Gazeta Wyborcza”. Cytuje Igę Magdę z Instytutu Badań Strukturalnych, która twierdzi, że mniejsze chęci kobiet do podejmowania pracy widać w Badaniach Aktywności Ekonomicznej Ludności. Jednak najboleśniejszą szpilę w Rafalską wbija dziś „Rzeczpospolita”.
Gazeta pisze, że w programie 500+jest poważna luka. „Wszyscy rodzice prowadzący działalność gospodarczą i rozliczający się ryczałtem lub kartą podatkową mogą otrzymać 500+ na każde dziecko, nawet gdy nie są do tego uprawnieni” – donosi gazeta. „Aby dostać świadczenie na pierwsze dziecko, dochód na osobę w rodzinie nie może przekraczać 800 zł. Ryczałtowcy, których jest w Polsce ponad 0,5 mln, w PIT wykazują jednak tylko przychód. Jeśli mają dziecko i ubiegają się o świadczenie, to wielkość ich dochodu gmina ustala na podstawie oświadczenia. Problem w tym, że nie jest w stanie zweryfikować jego prawdziwości” – wyjaśnia.
Jeśli minister Rafalskiej już zrobiło się słabo, to w trosce o swoje zdrowie niech lepiej nie zagląda na strony ekonomiczne „Rzeczpospolitej” . Uznany ekonomista prof. Jan Czekaj sprawdza, jak to jest z poprawą ściągalnością VAT. Rząd PiS twierdzi, że jest to cudowny wynalazek pozwalający finansować 500+ i inne kosztowne programy socjalne.