Wszak Donald Trump kilkukrotnie po swoim zwycięstwie powtarzał o „podnoszeniu Ameryki z ruin” – przypomina w „Dzienniku Gazecie Prawnej” Bartłomiej Niedziński („Trump podnosi Stany z ruiny. Słowami”). Według niego, inauguracyjne przemówienie nowego prezydenta USA pokazuje, że rzeczywiście będzie chciał realizować swoje obietnice i że będzie to inna prezydentura niż dotychczasowe. O ile bowiem Obama czy George W. Bush mówili w takich sytuacjach o „jedności, porozumieniu czy zaangażowaniu Stanów Zjednoczonych na świecie”, to w wystąpieniu Trumpa dominują wątki stawiania interesów Ameryki na pierwszym miejscu. Niedziński pisze, że Trump zdaje się jednak zapominać i jednej kwestii – że prezydent nie jest w stanie zrealizować swoich obietnic bez porozumienia z Kongresem.
Jędrzej Bielecki wskazuje w „Rzeczpospolitej”, że według amerykańskich mediów żadna mowa inauguracyjna nie była tak nacechowana elementami populizmu i nacjonalizmu („Po pierwsze Ameryka”). Podkreśla, że dla Polski szczególnie istotny jest zamiar budowy przez Trumpa „całkowicie nowego systemu obrony rakietowej przeciw takim krajom, jak Iran czy Korea Północna”. Bo nie wiadomo czy i jak wpłynie to na budowę obecnej tarczy antyrakietowej, w tym bazy w Redzikowie.
A Marcin Piasecki przypomina w swoim komentarzu („Nasłuchiwanie Donalda Trumpa”), że w protekcjonistycznych zapowiedziach prezydent USA zdaje się zapominać, że amerykańskie korporacje są w większości de facto korporacjami międzynarodowymi. Tak więc ochrona firm pochodzących z USA może się spotkać z odpowiedzią innych państw.
W „Rzepie” również ciekawa rozmowa z Guy’em Sormanem – amerykańsko – francuskim intelektualistą, politologiem i ekonomistą („Cała nadzieja w generale Jamesie Mattisie”). Przekonuje, że Polska może liczyć na amerykańskiego sekretarza obrony, generała Jamesa Mattisa – to kompetentny członek ekipy Trumpa, który „nie wyprowadzi wojsk z Europy Środkowej, raczej podwoi ich liczbę”.
W „Rzeczpospolitej” warto też przejrzeć najnowsze wyniki sondażu IBRiS (PiS wygrywa, katastrofa Nowoczesnej”). Okazuje się, że po zakończeniu przez opozycję protestu w Sejmie, poparcie dla PiS wzrosło o 8 proc. A Michał Szułdrzyński komentuje, że opozycja nie potrafi zyskać na błędach PiS i nie ma nikogo, kto byłby w stanie rzucić władzy rękawicę.