„Gazeta Wyborcza” broni dotychczasowego pomysłu na gdańskie Muzeum II Wojny Światowej. Broni przez atak. Donosi, że placówką stworzoną z inicjatywy Donalda Tuska ma kierować, o zgrozo, człowiek, który byłego premiera nie lubi. Chodzi o Mariusza Wójtowicza-Podhorskiego, szefa Muzeum Westerplatte. A, jak wiadomo, rząd rozważa, czy obu placówek nie połączyć, co pozwoliłoby też wymienić szefostwo Muzeum II Wojny.
Nie obyło się bez przypomnienia zamówionych przez resort kultury krytycznych recenzji projektu placówki. „GW” cytuje odpowiedź autorów pomysłu muzeum: „Recenzje stanowią projekcję silnie zideologizowanych wyobrażeń ich autorów na temat wojny”.
O tym, że to wykrzywiony obraz przekona się każdy, kto sięgnie do tygodnika „Do Rzeczy”, gdzie w bardzo ciekawym i nomen omen rzeczowym tekście Piotr Semka tłumaczy swoje zastrzeżenia do pomysłu na Muzeum II Wojny. „Czy jest sens angażować spore sumy i wysiłek w taki uniwersalistyczny projekt w sytuacji, gdy świat nie zna polskiej, złożonej opowieści o ostatniej wojnie?” – pisze Semka, który jest właśnie autorem jednej z owych recenzji.
Jesienią czeka nas z pewnością inne gwałtowne starcie: to wokół afery Amber Gold. „Rzeczpospolita” zamieszcza dziś rozmowę z szefową komisji śledczej Małgorzatą Wassermann (PiS). Posłanka zaklina się, że nie zamierza polować na Donalda Tuska, a komisja „musi sprawdzić, jak w sprawie afery zachowywało się państwo zarządzane przez PO i PSL”. W tym samym państwie w najlepsze funkcjonowała też inna piramida finansowa, w której setki klientów potraciły miliony skuszone inwestycjami w energetykę wiatrową. O tym też dzisiaj pisze „Rzeczpospolita”.
Co to jest ambiwalencja? To to, co odczuwasz, gdy teściowa spada w przepaść twoim nowym mercedesem. Identyczne odczucia towarzyszą chyba redakcji „Dziennika Gazety Prawnej”, która donosi na pierwszej stronie o tym, że nowych fotoradarów nie będzie. Projekt, w którym Główny Inspektorat Transportu Drogowego oplotła kraj siecią urządzeń do kontroli prędkości jest już zakończony. „Niezależnie od tego, co myślimy o fotoradarach ich obecność sprawia, że zdejmujmy nogę z gazu” – zastrzega się „DGP” na początku tekstu.