"Niech lew wreszcie się obudzi" - modli się nasz redakcyjny kolega Piotr Żelazny w Marsylii i dalej wznosi pobożne życzenia: "Oby Robert Lewandowski przyćmił Cristiano Ronaldo."
"Czas na polskie armaty" - rozkazuje "Gazeta Wyborcza", ale też stawia pytania przed ćwierćfinałem: "Czy Lewandowski się przełamie? Czy Portugalia doceni Polskę? Reprezentacja stanie na palcach? Czy nogi poniosą Polaków? Skąd Portugalia bierze gole? Czy Stade Velodrome przetrwa?" Nie bardzo rozumiem tylko tego "stania na palcach", chyba, że chodzi o Cristiano, bo to chyba jedyna primabalerina w tym towarzystwie.
Obie gazety mają rozmowy z nadzieją naszej piłki - Bartoszem Kapustką i w dwóch wywiadach to samo stwierdzenie oddające nieco charakter młodej gwiazdy: "Nie chciałem być wyrywny, zbyt szybko przechodzić na „ty”. Nie mówiłem do nikogo „pan”, raczej próbowałem bezosobowo. Tymczasem okazało się, że nie muszę się przedstawiać, że wiedzą, kim jestem."
W "Dzienniku Gazecie Prawnej" na pierwszej stronie nie piłkarze, a nasz trener i oczywiście pytanie "Czy perfekcjonizm taktyczny Adama Nawałki i jego sztabu okaże się źródłem sukcesu?"
W sprawach piłkarskich gazetom trudno wymyślić coś oryginalnego, co najbardziej widać dziś na pierwszych stronach tabloidów, które publikują to samo zdjęcie Roberta Lewandowskiego. Dobrze, że chociaż tytuły są różne: "Fakt" - "Robert, czekamy na łzy Ronaldo" a "Super Express" - "Bój się, Ronaldo!"