Wejścia Niemców nie chcą zarządzający lotniskami, bo twierdzą,że „najprawdopodobniej" natychmiast zostaną podwyższone opłaty, więc stracą ruch linii niskokosztowych i czartery. Theodoris Galiatsatos, gubernator zarządzającymi wyspami na Morzu Jońskim uważa,że umowa z Niemcami wręcz zaszkodzi greckiej gospodarce i domaga się jej zerwania.
— W naszym regionie turystyka umrze - uważa Galiatsatos. Na tym stanowisku znalazł się dzięki Syrizie i jest teraz oburzony zmianą postawy rządu. Nie ukrywa, że o cofnięcie decyzji o prywatyzacji będzie walczył do końca. Wypomina premierowi, że robi teraz wszystko dokładnie odwrotnie , niż obiecał w kampanii wyborczej i po wyborach. I że greckie lotniska nigdy nie miały zostać oddane w zagraniczne ręce. Galiatsatos ma w swoich dążeniach wielkiego sprzymierzeńca - antyniemieckie nastroje.
Mimo, że to właśnie Niemcy muszą najwięcej włożyć do pakietu pomocowego.
Przedstawiciele Fraport AG, firmy która zarządza między innymi lotniskiem we Frankfurcie nad Menem, nic o podwyższeniu opłat nie mówią, ale chcą dodatkowych rozmów, zanim zapłacą Grekom 1,23 mld euro, bo na tyle opiewa kontrakt. Grecki rząd zgadza się na dodatkowe rozmowy, bo bardzo tych pieniędzy potrzebuje. Ale ostrzega, że będą miały one charakter szczegółowych negocjacji i nie ma szans, aby zakończyły się przed listopadem, a być może nawet na wiosnę 2016 roku.
W grudniu 2014 roku poprzedni rząd grecki wybrał konsorcjum Fraport AG i greckiej grupy energetycznej Copelouzos do zarządzania lotniskami - w Salonikach, na Rodos, Korfu, w Chani na Krecie, Mykonos i Santorini. Niemcy już zaczęli przygotowania, kiedy 15 lutego Syriza tuż po objęciu władzy poinformowała, że transakcja została wstrzymana. I że zostanie tak renegocjowana, by jak najlepiej służyła publicznemu interesowi.