Rz: Co zdecydowało, że kandyduje pani na prokuratora generalnego?
Laura Łozowicka: Troska o prokuraturę. Sama decyzja dojrzewała we mnie stopniowo. Znam osoby, które i merytorycznie, i charakterologicznie mogą sprostać zadaniom prokuratora generalnego. Wcześniej nawet próbowałam zaszczepić w nich pomysł zgłoszenia się do konkursu, ale bez skutku. Żadna nie chciała wziąć odpowiedzialności za całą prokuraturę. Uznałam, że skoro osoby kompetentne nie chcą się podjąć tego zadania, to zrobię to sama. Dość już krytykowania innych i wytykania cudzych błędów. Mam 30-letni staż pracy na wszystkich odcinkach i szczeblach prokuratury. Mając takie warunki, nie mogę popełnić grzechu zaniechania.
Kadencja Andrzeja Seremeta nie należała do najłatwiejszych. Nie obawia się pani powtórki?
Owszem, ale mam nad nim tę przewagę, że nie muszę uczyć się prokuratury od podstaw. Przez 12 lat byłam wizytatorem, przeczytałam tony akt, a to kopalnia wiedzy o pracy prokuratury. Warsztat doskonaliłam na odcinkach śledczych, także w wydziale do spraw przestępczości zorganizowanej. Jestem zdeterminowana, a ta determinacja wynika z troski o prokuraturę.
Obecny PG twierdzi, że ta funkcja wymaga dużej odpowiedzialności, a daje małą samodzielność.