Biernaczyk: Prokuratura potrzebuje sanacji, a nie drobnego retuszu

Rozmowa z Andrzejem Biernaczykiem - prokuratorem Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.

Publikacja: 28.09.2015 17:02

Andrzej Biernaczyk - prokurator Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim

Andrzej Biernaczyk - prokurator Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski

Co zdecydowało, że postanowił pan kandydować na prokuratora generalnego?

Andrzej Biernaczyk: Moja decyzja jest konsekwencją startu w konkursie przed sześcioma laty. Powiedziałem wówczas, że prokuratura potrzebuje sanacji, a nie drobnego retuszu. Ta diagnoza pozostaje aktualna. Odbiór społeczny prokuratury dziś jest jeszcze gorszy niż przed laty. A że jestem konsekwentny, chcę zmieniać to, co w niej złe. Od 26 lat pracuję w prokuraturze, od 20 lat na pierwszej linii w wydziale śledczym prokuratury okręgowej. Wiem, co i gdzie poprawić. Zdaję sobie sprawę, że brak doświadczenia funkcyjnego może mi być wytykany. A moim zdaniem to zaleta. Ani na chwilę nie byłem bowiem oderwany od pracy śledczej. Prokuratorzy funkcyjni oraz moi konkurenci znają ją głównie z bliższej lub dalszej przeszłości.

Kadencja Andrzeja Seremeta nie należała do najłatwiejszych. Nie obawia się pan powtórki?

Każdy, kto podejmuje decyzję o kandydowaniu, musi liczyć się z tym, że to trudne i odpowiedzialne zadanie. Dopóki prokuratura nie ustabilizuje swojej struktury, dopóty będzie to trudne. Trzeba zacząć od podstaw. Zanim obecny PG poznał mechanizmy działania prokuratury, musiał liczyć głównie na współpracowników. Ten czas został zmarnowany.

Obecny PG twierdzi, że ta funkcja wymaga dużej odpowiedzialności, a daje małą samodzielność.

Co do odpowiedzialności, to prawda. Trzeba więc zdiagnozować kondycję prokuratury. Nie zamykać oczu na rzeczywistość, bo prokuratura w obecnym kształcie wyczerpała swoje możliwości. Jeśli chodzi o samodzielność, to może i jest niewielka, ale trochę w tym winy obecnego PG. W mojej ocenie poważnym błędem było odstąpienie od stworzenia własnego projektu ustawy o prokuraturze. To, że świat polityczny unika jej przygotowania, nie oznacza, że środowisko ma biernie czekać. PG powinien sam zaproponować projekt ustawy. Wywołałby dyskusję, a nawet gdyby nie było zainteresowania polityków, można by się zwrócić do prezydenta, aby wystąpił z inicjatywą ustawodawczą w kluczowej przecież dla państwa sprawie.

Jaki jest pana pomysł na nową, sprawniejszą prokuraturę?

Konieczne jest połączenie zmian formalnych ze zmianą postaw i sposobu myślenia części prokuratorów. Dzięki temu skróci się czas postępowania, prokuratura stanie się instytucją fachową i przyjazną dla pokrzywdzonych, a jednocześnie rygorystyczną dla przestępców. Należy przesunąć jak najwięcej prokuratorów do pracy na pierwszej linii. Opowiadam się za likwidacją wydziałów sądowych w prokuraturach okręgowych i apelacyjnych oraz ograniczeniem kompetencji Departamentu Postępowania Sądowego PG. Ten sam prokurator powinien prowadzić postępowanie od początku do końca, aż do postępowania wykonawczego. Nie ma żadnej przeszkody, by ten sam prokurator, który prowadził lub nadzorował sprawę, występował też przed Sądem Najwyższym. Przecież wszyscy adwokaci mają takie uprawnienie. Należy też zlikwidować nadzór jednostki wyższego stopnia. Powinni go sprawować wyłącznie kierownicy danej jednostki, zwłaszcza nad jakością i rytmicznością postępowań.

Zupełnie nieprzydatna jest wizytacja, szczególnie w dużych jednostkach. Podstawą oceny pracy prokuratora powinny być sądowe wyniki postępowań, jakie prowadzi. Konieczna jest też specjalizacja prokuratury i racjonalizacja statystyki. Bardzo wskazane jest dalsze odseparowanie od bieżącej polityki.

Jak prokuratorzy radzą sobie z nowym procesem karnym?

Wprowadzanie tak dużych zmian wymaga spokojnych przygotowań, także logistycznych, a nie tylko szkoleń. Chodzi o takie kwestie jak wyposażenie zawczasu prokuratorów liniowych w laptopy ze zdigitalizowanymi aktami, które można zabrać na rozprawę, albo dodatkowe etaty dla asystentów, którzy wsparliby prokuratora w przygotowaniach do kontradyktoryjnej rozprawy. Najlepszą odpowiedzią na to pytanie jest śladowa ilość zwyczajnych aktów oskarżenia, jakie od lipca wpływają do sądów. Trzeba też uderzyć się w piersi. Prokuratorzy zbyt długo żyli w przekonaniu, że vacatio legis ustawy będzie wydłużone. Aktualna sytuacja grozi zapaścią prokuratury, a wiele zmian przynosi korzyści przestępcom, a nie wymiarowi sprawiedliwości.

Andrzej Biernaczyk z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim

Kandydował już na stanowisko prokuratora generalnego w 2010 r. Zapamiętano go wówczas jako tego, który podczas przesłuchania przez Krajową Radę Sądownictwa powiedział, że w prokuraturze wciąż obowiązuje zasada BMW (bierny, mierny, ale wierny). 

—rozmawiała Agata Łukaszewicz

Co zdecydowało, że postanowił pan kandydować na prokuratora generalnego?

Andrzej Biernaczyk: Moja decyzja jest konsekwencją startu w konkursie przed sześcioma laty. Powiedziałem wówczas, że prokuratura potrzebuje sanacji, a nie drobnego retuszu. Ta diagnoza pozostaje aktualna. Odbiór społeczny prokuratury dziś jest jeszcze gorszy niż przed laty. A że jestem konsekwentny, chcę zmieniać to, co w niej złe. Od 26 lat pracuję w prokuraturze, od 20 lat na pierwszej linii w wydziale śledczym prokuratury okręgowej. Wiem, co i gdzie poprawić. Zdaję sobie sprawę, że brak doświadczenia funkcyjnego może mi być wytykany. A moim zdaniem to zaleta. Ani na chwilę nie byłem bowiem oderwany od pracy śledczej. Prokuratorzy funkcyjni oraz moi konkurenci znają ją głównie z bliższej lub dalszej przeszłości.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP