Ustawa o Sądzie Najwyższym. Donald Trump zdradza PiS

W apogeum sporu o Sąd Najwyższy Ameryka sprzeciwiła się planom Kaczyńskiego. Okazało się, że nasz sojusz z USA nie jest bezwarunkowy.

Aktualizacja: 25.07.2017 12:09 Publikacja: 24.07.2017 18:52

Jarosław Kaczyński źle odczytał przesłanie Donalda Trumpa w Warszawie. Dziś płaci za to znaczącą cen

Jarosław Kaczyński źle odczytał przesłanie Donalda Trumpa w Warszawie. Dziś płaci za to znaczącą cenę.

Foto: AFP

Ostatecznych dowodów na to, że wizyta Donalda Trumpa 6 lipca zachęciła Jarosława Kaczyńskiego do podjęcia radykalnej reformy sądownictwa, nie ma, ale wskazuje na to wiele. Prezes słuchał (poprzez tłumaczkę) pochwał amerykańskiego prezydenta pod adresem Polski, ale jednocześnie zerkał na budynek Sądu Najwyższego, który znajdował się za plecami miliardera. I najpewniej uznał, że dostał od Ameryki wolną rękę dla radykalnej reformy najważniejszej instytucji polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Jednak w poniedziałek o 5.46 nad ranem czasu waszyngtońskiego rzeczniczka Departamentu Stanu Heather Nauert wysłała tweet, w którym powiązała wiadomość o wecie Andrzeja Dudy z hasztagami „sojusznik" i „demokracja": jasny sygnał, że alians USA z Polską nie jest bezwarunkowy, ale zależy od tego, czy nad Wisłą respektowane są fundamentalne zasady państwa prawa i wolnych wyborów.

Inaczej niż z Arabią Saudyjską

– Polskie władze nie zrozumiały, jaki charakter mają relacje sojusznicze między Waszyngtonem i Warszawą od 1989 r. Z inicjatywy Billa Clintona Polska została przyjęta do NATO, bo była demokracją. Polska jest też ważna dla Amerykanów, kiedy pozostaje wpływowym członkiem UE, a nie jest izolowana w Europie. Owszem, utrzymujemy sojusze z krajami autorytarnymi, jak Arabia Saudyjska czy Turcja, ale to są związki o wiele płytsze niż te, które do tej pory wiązały Polskę i Ameryką – mówi „Rz" Daniel Fried, który jeszcze na początku tego roku był odpowiedzialny w Departamencie Stanu za politykę Waszyngtonu wobec Rosji, a wcześniej pełnił funkcje ambasadora USA w naszym kraju.

Amerykańskie źródła dyplomatyczne przyznają naszej gazecie: reakcja o świcie Nauert na wydarzenia w Polsce to nie tylko sygnał, jak uważnie nad Potomakiem śledzi się rozwój kryzysu politycznego w Polsce, ale także bezpośrednie odwołanie do bardzo mocnej deklaracji Departamentu Stanu wydanej w miniony piątek. Tamten dokument, w którym Amerykanie uznali, że „działania polskiego rządu podważają niezależność sądownictwa i osłabiają rządy prawa w Polsce", a także zaapelowali, aby „reforma sądownictwa nie pogwałciła polskiej konstytucji, międzynarodowych zobowiązań kraju oraz przestrzegała zasady oddzielenia organów władzy", całkowicie zaskoczyła polski MSZ. Ministerstwo wydało własne oświadczenie, w którym „wyraziło zaskoczenie faktem, że rzecznik Departamentu Stanu USA zajęła oficjalnie stanowisko w sprawie trwających w Polsce prac ustawodawczych". Tym samym efekt wizyty Trumpa, który miał umocnić rząd PiS na wiele miesięcy, wygasł po zaledwie dwóch tygodniach.

– Nie wiem, czy Trump został poinformowany o deklaracji Departamentu Stanu przed jej publikacją, nie wiem, czy ambasador USA w Warszawie kontaktował się w ostatnich dniach z polskimi władzami. Ale przywiązanie do demokracji w Polsce to w Waszyngtonie sprawa ponadpartyjna, równie ważna dla republikanów, jak i dla demokratów – mówi Fried, przypominając, że wśród innych senatorów mocne stanowisko w sprawie wydarzeń w Polsce zajął John McCain.

W tych dniach Angela Merkel jest na wakacjach, ale kanclerz została natychmiast poinformowana o decyzji polskiego prezydenta.

– To jest dla nas zaskoczenie. Analizujemy, czy reforma sądownictwa w obecnym kształcie zostanie teraz całkowicie zaniechana. Jeśli tak, będziemy mogli mówić o nowym otwarciu w stosunkach Polski z Unią, ale także z Niemcami. Już teraz można jednak powiedzieć, że znaleźliśmy się w zupełnie nowej sytuacji. Poza masowymi protestami na ulicach to także efekt niespodziewanej deklaracji Departamentu Stanu USA oraz izolacji polskich władz w Europie, które poza Orbanem nie poparł nikt, nawet Czesi i Słowacy – mówią „Rzeczpospolitej" proszące o zachowanie anonimowości źródła w Berlinie.

Także zastępczyni rzecznika kanclerz Ulrike Demmer przyznała, że otwiera się teraz szanse na nawiązanie "dialogu" między Komisją Europejską i Polską".

Na dwa miesiące przed wyborami do Bundestagu, u progu wakacji, nie należy jednak spodziewać się przyjazdu do Polski któregoś z czołowych niemieckich polityków, aby usankcjonować to nowe „otwarcie" z Polską. Przed ukonstytuowaniem się nowego niemieckiego rządu na jesieni nie dojdzie też do szczytów przywódców Trójkąta Weimarskiego.

Pozytywna reakcja Paryża

Wśród państw Unii szczególnie pryncypialne stanowisko wobec Polski zajmowała do tej pory Francja. Emmanuel Macron nie tylko lansuje się jako „odnowiciel" Unii i jej wartości, ale zapewne chętnie skorzystałby z okazji, aby powrócić do „małej", ale za to bardziej zintegrowanej Wspólnoty.

Jednak w poniedziałek reakcja Paryża na wydarzenia w Polsce była zdecydowanie pozytywna.

– Decycja prezydenta Dudy będzie miała bardzo pozytywny wpływ na los Polski w Europie – mówią „Rzeczpospolitej" proszące o zachowanie anonimowości źródła nad Sekwaną. – Mobilizacja Polaków w obronie demokracji i państwa prawa pod flagami Europy robi ogromne wrażenie. Ale jest też aspekt ekonomiczny: utrzymanie bezpieczeństwa inwestycji zagranicznych, co bez niezawisłego sądownictwa nie jest możliwe – dodają nasi rozmówcy. Francja pozostaje w ścisłej czołówce największych inwestorów w Polsce.

W ubiegłym tygodniu Komisja Europejska zagroziła podjęciem absolutnie bezprecedensowych kroków przeciwko Polsce. Po raz pierwszy od powołania Unii uruchomiona mogłaby zostać procedura przewidziana w artykule 7. Traktatu Wspólnoty, która w ostatecznym etapie pozbawia dany kraj prawa głosów w Radzie UE.

Ale w poniedziałek rzecznik KE Margaritis Schinas był wyjątkowo wstrzemięźliwy w swoich deklaracjach o polskich władzach. Zapowiedział jedynie, że kolegium komisarzy zajmie się Polską w najbliższą środę. Przyznał też, że do tej pory polscy ministrowie spraw zagranicznych i sprawiedliwości nie skorzystali z zaproszenia wiceprzewodniczącego Komisji Fransa Timmermansa do podjęcia „dialogu" w sprawie rozwiązania kryzysu. Podobnie jak w Berlinie, Paryżu i innych europejskich stolicach, decyzja Dudy była całkowitym zaskoczeniem także dla Brukseli. A i nacisk Niemców, aby z nową energią szukać kompromisu z Polską, powstrzymuje unijną centralę przed podjęciem radykalnych kroków wobec Warszawy.

Ostatecznych dowodów na to, że wizyta Donalda Trumpa 6 lipca zachęciła Jarosława Kaczyńskiego do podjęcia radykalnej reformy sądownictwa, nie ma, ale wskazuje na to wiele. Prezes słuchał (poprzez tłumaczkę) pochwał amerykańskiego prezydenta pod adresem Polski, ale jednocześnie zerkał na budynek Sądu Najwyższego, który znajdował się za plecami miliardera. I najpewniej uznał, że dostał od Ameryki wolną rękę dla radykalnej reformy najważniejszej instytucji polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 787
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 785
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 784
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783