Tak jak chciał prezydent Andrzej Duda, szczyt inicjatywy Trójmorza, czyli przywódców 12 państw naszego regionu – przeniesiony do Warszawy z Katowic, tak by mógł w nim uczestniczyć amerykański prezydent – sprawił, że to pojęcie geopolityczne może się stać punktem odniesienia w gospodarczych i politycznych relacjach euroatlantyckich.
W wystąpieniach przywódców zaangażowanych w koncepcję Trójmorza dało się podczas obrad usłyszeć ton zaniepokojenia sytuacją w Rosji i jej działaniami na polu gospodarczym, głównie związanymi z energetyką. Amerykański prezydent potakująco kiwał głową, wysłuchując tych obaw, ale prawdziwa odpowiedź padła w jego przemówieniu – ofercie skierowanej do całego regionu.
Warunkiem powodzenia pomysłu Trójmorza, który ma przecież uniezależniać (tak jak za czasów Józefa Piłsudskiego) kraje regionu od Rosji i Niemiec, jest właściwe zdefiniowanie własnych interesów. Wystąpienie Trumpa nie pozostawiło wątpliwości co do tego, że Amerykanie nie mają z tym najmniejszego kłopotu.
– Inicjatywa Trójmorza odbuduje cały region i zagwarantuje, że wasza infrastruktura, tak samo jak wasze zobowiązania na rzecz bezpieczeństwa i swobody, przywiążą was do całej Europy i całego Zachodu – powiedział Trump.
Prezydent zaraz dodał: – Macie cudownych ludzi, którzy naprawdę szybko sobie z tym poradzą, (...) będziecie zupełnie otwarci, będziecie mieli dostęp do rynków energetyki i pozbędziecie się barier handlu energią – powiedział. I natychmiast zapewnił amerykańskiej gospodarce błyskawiczną minikampanię reklamową: – My robimy naprawdę wspaniałe rzeczy.