Po spotkaniu Rexa Tillersona z Siergiejem Ławrowem: Co dzieli USA i Rosję

Amerykański sekretarz stanu Rex Tillerson przywiózł Moskwie ultimatum w sprawie Syrii.

Aktualizacja: 13.04.2017 09:34 Publikacja: 12.04.2017 19:38

Rex Tillerson i Siergiej Ławrow – dyplomatyczne uśmiechy przed wielogodzinnymi negocjacjami.

Rex Tillerson i Siergiej Ławrow – dyplomatyczne uśmiechy przed wielogodzinnymi negocjacjami.

Foto: AFP

Moskwa powinna zrezygnować z popierania Asada i wraz z państwami Zachodu przystąpić do zwalczania islamskich terrorystów – taką propozycję sformułował Rex Tillerson.

Ale witając amerykańskiego gościa, minister Ławrow publicznie zarzucił USA „dokonanie bezprawnego ataku przeciw Syrii". – Uważamy, że jest bardzo ważne, by nie dopuścić do recydywy takich akcji w przyszłości – dodał. Wcześniej zbeształ amerykańskich dziennikarzy, którzy próbowali mu zadawać pytania: – Kto was uczył manier!?

Tillerson nie odpowiedział na to powitanie. Kreml cały czas twierdzi, że to nie syryjskie wojska rządowe dokonały 4 kwietnia chemicznego ataku na Chan Szejchun. Według niego USA nie miały żadnego powodu, by atakować Syrię.

Czekając na zakończenie rosyjsko-amerykańskiego spotkania, moskiewskie giełdy zaczęły spadać. Indeksy zniżyły się do poziomu z listopada ubiegłego roku, gdy czekano na wyniki prezydenckiego głosowania w USA.

Głównym problemem pozostaje los Asada, którego Moskwa zajadle broni. Już w trakcie rozmów ministrów obu krajów rzecznik Kremla powiedział, że żądanie ustąpienia prezydenta Baszara Asada „jest dowodem krótkowzroczności". Putin zaś tłumaczył, że doprowadzi to do destabilizacji Syrii, tak jak to się stało z innymi krajami arabskimi, w których obalono dyktatorów.

Ale Tillerson nie pozostawił tu miejsca na wątpliwości. – Czas rządów rodziny Asadów dobiega końca – powiedział tuż przed przyjazdem do rosyjskiej stolicy. Prezydent Donald Trump zaś, mówiąc o chemicznych atakach w Syrii, nazwał Asada „zwierzęciem".

Rosja usilnie próbuje podważyć dowody winy władcy z Damaszku. W środę prezydent Putin powiedział, że istnieją dwie wersje chemicznego skażenia miasta: albo syryjskie samoloty trafiły w wytwórnię, w której oddziały opozycji same szykowały broń chemiczną, albo też „wszystko to teatr, innymi słowy, prowokacja".

– Zrobiono to specjalnie, by wywołać aferę i stworzyć warunki do nacisku na prawowite władze Syrii – powiedział w wywiadzie telewizyjnym. Również Damaszek cały czas zaprzecza, by to on zagazował Chan Szejchun.

– Mamy informacje, że podobne prowokacje są przygotowywane w innych częściach Syrii, w tym na południowych przedmieściach Damaszku, gdzie planowano zdetonowanie ładunku i oskarżenie syryjskich władz o używanie broni chemicznej – dodał rosyjski prezydent.

„Moskwa odpowiada na wydarzenia 4 kwietnia według schematu, którego używała wcześniej. Publikuje mnóstwo niezgodnych ze sobą oświadczeń, by wywołać zamieszanie wśród międzynarodowej opinii publicznej" – stwierdziły z kolei amerykańskie służby specjalne. Część ich raportu na temat ataku chemicznego opublikował w środę „New York Times". Amerykanie przypomnieli, że gdy Rosjanie nie zaprzeczają, iż Syryjczycy dokonali nalotu (tyle że mieli nie zrzucać tam gazu bojowego), to Syryjczycy zaprzeczają, że w ogóle latali nad miastem. „Mamy wystarczająco dużą masę danych o ataku i jego sprawcach" – stwierdzili Amerykanie.

Dzień przed wizytą Tillersona w Moskwie amerykański sekretarz obrony James Mattis stwierdził, że „nie ma wątpliwości, iż to syryjski reżim jest odpowiedzialny za podjęcie decyzji o ataku i za sam atak".

Wątpliwości nie ma też odnaleziony przez telewizję Al-Dżazira Abdulhamid al-Jusef, ojciec dwójki dzieci zabitych w ataku. Tego dnia w Chan Szejchun stracił również żonę i 17 dalszych krewnych. – Zrobię wszystko co możliwe w walce z reżimem – powiedział o winnych śmierci swoich bliskich.

Natowscy sojusznicy również nie mają wątpliwości, kto jest winien, i poparli USA. – No i jak zareagowali sojusznicy z NATO? Kiwają głowami jak kiwony (chińskie zabaweczki kiwające głowami – red.) – zdenerwował się Putin. – Można powiedzieć, że (wraz z dojściem Trumpa do władzy) poziom zaufania nie zwiększył się, a zaczął spadać – dodał.

– Myślę, że oni (Rosjanie) świetnie wiedzą, co się stało. Nie wyglądają na zaskoczonych czy zaszokowanych. (...) Są samotni na swojej wyspie – powiedziała z kolei o nim przedstawicielka USA w ONZ Niki Halley. Moskwa tymczasem zapowiada spotkanie 14 kwietnia w przedstawicielami Syrii i Iranu. Przed przyjazdem Tillerson ostrzegał Rosję, że powinna „dokonać wyboru między USA i normalnymi krajami, a Iranem, Hezbollahem i reżimem Asada".

Rosyjscy eksperci pogodzili się już, że nie uda się wynegocjować „wielkiego dealu" Moskwy i Waszyngtonu na miarę Jałty. W Rosji dominuje rozczarowanie. Część dziennikarzy przypomina złośliwie, jak wielkie nadzieje wiązano z nowym amerykańskim sekretarzem stanu, który jeszcze jako prezes ExxonMobil trzy lata temu dostał od Putina Order Przyjaźni za „znaczący wkład w rozwój współpracy w sektorze energetycznym".

Amerykanie zaś zastanawiają się, jakie porozumienie w ogóle można zawrzeć z Rosją. – To, co powinniśmy zrobić, to stworzyć autonomiczne tereny na wschodzie i północy (Syrii), gdzie ludność sunnicka i kurdyjska mogłaby bezpiecznie żyć. Nawet jeśli Asad nadal będzie nominalnie ich prezydentem, to będą mieszkali na terenach samorządzących się. (...) Modelem mógłby być iracki Kurdystan z czasów Saddama Husajna – zaproponował jeden z ekspertów Brooking Institution.

„Czy możemy jeszcze wrócić do rozmów z USA o porozumieniu? Na przykład my oddajemy Asada, a USA gwarantują nam, że w Syrii nie pojawią się władze, które zamkną nasze bazy. Albo USA aktywnie włączą się do rozwiązania ukraińskiego konfliktu, nacisną na Kijów i uznają Krym za rosyjski?" – cały czas zastanawiają się w Moskwie.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 782
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 779
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 778
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 777