We wtorek późnym wieczorem miliarder miał po raz pierwszy wystąpić przed połączonymi izbami Kongresu. Jego współpracownicy zapowiadali, że przy tej okazji Donald Trump rozliczy się z realizacji programu wyborczego, a także przedstawi plan radykalnego podniesienia wydatków na obronę w rozpoczynającym się w październiku nowym roku finansowym.
Ale coraz większej liczbie Amerykanów szumne zapowiedzi przestają wystarczać. Dlatego jak wynika ze średniej sondaży przygotowanej przez portal Real Clear Politics, prezydenta popiera już tylko 43,7 proc. mieszkańców USA. To najgorszy od 1953 roku rezultat na tak wczesnym etapie po rozpoczęciu kadencji przez prezydenta.
Trump co prawda już w dniu zaprzysiężenia 20 stycznia podpisał szereg dekretów i potem jeszcze kilka razy powtarzał w świetle jupiterów taki ceremoniał, ale bez decyzji Kongresu o uruchomieniu odpowiednich funduszy wiele z tych dokumentów pozostanie bezwartościowych. Tymczasem w Izbie Reprezentantów i w Senacie już nie tylko demokraci, ale także republikanie mają coraz większe opory przed zatwierdzeniem planów Białego Domu.
Dotyczy to także nowego budżetu. Trump chce zwiększyć wydatki na obronę o około 10 proc., czyli 54 mld dolarów rocznie. Jednocześnie odrzuca możliwość cięć w osłonach socjalnych dla uboższych Amerykanów, trzonu jego elektoratu. Ponieważ jednak chodzi o pozycję stanowiącą 60 proc. wydatków federalnych, oznacza to albo radykalne ograniczenie mniej istotnych punktów budżetu państwa (jak ochrona środowiska czy pomoc zagraniczna), albo eksplozję deficytu budżetowego. Na żadną z tych opcji nie zgadza się przewodniczący republikańskiej większości w izbie niższej Kongresu Paul Ryan. I to tym bardziej że Trump potrzebuje dodatkowych miliardów na budowę muru na granicy z Meksykiem (sąsiad z południa nie zamierza inwestycji finansować).
Być może najwięcej Trump osiągnie w polityce handlowej. W kampanii wyborczej zapowiadał powrót do protekcjonizmu, aby „chronić amerykańskie miejsca pracy". Już jako prezydent wycofał USA z Partnerstwa Transpacyficznego (TPP) i rozpoczął negocjacje z Meksykiem i Kanadą o zmianie zasad działania NAFTA. TTIP, umowa o wolnym handlu z Unią, pozostała martwą literą.