Donald Turmp obiecywał, że pomoże młodym imigrantom bez dokumentów, w zamian za fundusze na budowę muru na południowej granicy. I chociaż to, kto powinien zapłacić za mur, pozostaje kwestią nierozwiązaną, jest zgoda, że uszczelnienie granic powinno być warunkiem przedłużenia programu DACA.
DACA (Deferred Action for Childhood Arrivals) wprowadził w 2012 roku Barack Obama. Skorzystało z niego około 800 tysięcy osób. Zgodnie z nim legalizacja pobytu przysługuje tym, którzy mają nie więcej niż 30 lat, a w momencie przyjazdu do USA mieli nie więcej niż 16, poza tym musieli mieć skończoną szkołę w Stanach oraz brak przestępstw na koncie. Tysiące tych, którzy się kwalifikują, nie skorzystało z DACA z obawy przed przekazaniem swoich danych urzędowi imigracyjnemu.
Kwestia muru wróciła w ubiegłym tygodniu, gdy szef sztabu Białego Domu John F. Kelly powiedział demokratycznym ustawodawcom, że niektóre aspekty z antyimigracyjnej polityki Trumpa wynikały z tego, że był niedoinformowany. Oszacował, że USA nigdy nie zbudują muru na południowej granicy, a Meksyk nigdy za niego nie zapłaci. Prezydent zaprzeczył stwierdzeniom swojego szefa sztabu i kolejny raz potwierdził zamiar budowy muru, który jego zdaniem „zostanie opłacony, bezpośrednio, albo pośrednio przez Meksyk, przez długoterminowe wypłaty".
– Meksyk ma 71-miliardową nadwyżkę w wymianie handlowej ze Stanami. Te 20 miliardów dolarów na mur to nic w porównaniu z tym, ile Meksyk zarabia na Ameryce. NAFTA (umowa o wolnym handlu między USA, Kanadą i Meksykiem – red.) to jakiś żart – powiedział prezydent Trump, a potem dodał na Twitterze: „Mur to mur. Ten pomysł nie zmienił się od pierwszego dnia, w którym na niego wpadłem".
Rio Grande i góry
Dziennik „Los Angeles Times" ma teorię, że to właśnie przez uszczelnienie muru w USA jest teraz tyle tzw. dreamers (marzycieli), czyli młodych imigrantów bez dokumentów, którzy jako dzieci przyjechali z rodzicami do USA i do dzisiaj nie mają uregulowanego pobytu.